autor: Ma.delenine » czw wrz 26, 2024 7:32 am
Według mnie problem jest w podejściu twojego męża do ciebie. Może nie jesteś w stanie dojrzeć tego na pierwszy rzut oka, ale podświadomie musisz czuć się traktowana jak osoba która korzysta z jego pieniędzy, jak osoba, której są narzucane pewne granice. Jako żona powinnaś czuć poczucie bezpieczeństwa i mieć świadomość, że jesteś bezpieczona finansowo, emocjonalnie. Szczególnie jeśli on dobrze zarabia. Jeśli któregoś z tych dwóch brak, gdzieś musi być luka. Małżeństwo, czy nawet nie musi być zawarte małżeństwo, a po prostu zdrowy związek to taka czara, do której każde dolewa tyle, na ile akurat jest w stanie. Czy to fiansnowo czy emocjonalnie. Ktoś ma gorszy czas w pracy, ktoś ma gorszy czas w emocjach, stresie. Drugie wtedy wyciąga rękę i dokłada więcej i druga osoba nie powinna się czuć zobowiązana tego nadrabiać. Więcej aktualnie zarabiasz, super, więc mamy komfortowo więcej na wydatki i życie. Przechodzisz ciężki czas, bo zmarł rodzic? Nie martw się, jestem tu, ty czujesz się gorzej, ja lepiej - razem damy radę. Jesteś zmęczona/y, miałaś/eś gorszy dzień? Ja miałam/em luźniejszy, poleż, dziś ja ogarnę obiad i dzieci. Przykładów są tysiące. Macie układ który osobiście jest według mnie niezdrowy i stawiający was w pozycji lepszy i gorszy. Nie powinno tak być. Pogadałabym poważnie z mężem, bo coś tu grubo nie gra. Małżeństwo, a jakby jego pieniędzy były tylko jego pieniędzmi. Dziś jest tak, a jutro może być na odwrót i to on może zarabiać mniej. Wtedy to on ma się czuć gorzej? A jak przyjdzie moment zbierania na przyszłość dla dziecka, na dołożenie do mieszkania, to też będziecie się ścigać, kto ile może dać? Jak miałabym mieć taki układ z mężem to równie dobrze nie musiałby być moim mężem, tylko spotykalibyśmy się na bzykanie i co jakiś czas na wspólne wakacje lub weekend. Po co mi do życia codziennego ktoś, kto chce to życie połowicznie dzielić. Co innego jakbyś leżała całymi dniami i pachniała i wydawała jego pieniądze na głupoty. Też pracujesz i wnosisz w budżet.
Według mnie problem jest w podejściu twojego męża do ciebie. Może nie jesteś w stanie dojrzeć tego na pierwszy rzut oka, ale podświadomie musisz czuć się traktowana jak osoba która korzysta z jego pieniędzy, jak osoba, której są narzucane pewne granice. Jako żona powinnaś czuć poczucie bezpieczeństwa i mieć świadomość, że jesteś bezpieczona finansowo, emocjonalnie. Szczególnie jeśli on dobrze zarabia. Jeśli któregoś z tych dwóch brak, gdzieś musi być luka. Małżeństwo, czy nawet nie musi być zawarte małżeństwo, a po prostu zdrowy związek to taka czara, do której każde dolewa tyle, na ile akurat jest w stanie. Czy to fiansnowo czy emocjonalnie. Ktoś ma gorszy czas w pracy, ktoś ma gorszy czas w emocjach, stresie. Drugie wtedy wyciąga rękę i dokłada więcej i druga osoba nie powinna się czuć zobowiązana tego nadrabiać. Więcej aktualnie zarabiasz, super, więc mamy komfortowo więcej na wydatki i życie. Przechodzisz ciężki czas, bo zmarł rodzic? Nie martw się, jestem tu, ty czujesz się gorzej, ja lepiej - razem damy radę. Jesteś zmęczona/y, miałaś/eś gorszy dzień? Ja miałam/em luźniejszy, poleż, dziś ja ogarnę obiad i dzieci. Przykładów są tysiące. Macie układ który osobiście jest według mnie niezdrowy i stawiający was w pozycji lepszy i gorszy. Nie powinno tak być. Pogadałabym poważnie z mężem, bo coś tu grubo nie gra. Małżeństwo, a jakby jego pieniędzy były tylko jego pieniędzmi. Dziś jest tak, a jutro może być na odwrót i to on może zarabiać mniej. Wtedy to on ma się czuć gorzej? A jak przyjdzie moment zbierania na przyszłość dla dziecka, na dołożenie do mieszkania, to też będziecie się ścigać, kto ile może dać? Jak miałabym mieć taki układ z mężem to równie dobrze nie musiałby być moim mężem, tylko spotykalibyśmy się na bzykanie i co jakiś czas na wspólne wakacje lub weekend. Po co mi do życia codziennego ktoś, kto chce to życie połowicznie dzielić. Co innego jakbyś leżała całymi dniami i pachniała i wydawała jego pieniądze na głupoty. Też pracujesz i wnosisz w budżet.