autor: jowita09090987654 » ndz paź 06, 2024 12:55 pm
Znam tę sytuację bardzo dobrze.
U mnie jest podobnie lub jeszcze gorzej, bo mam ponad 35 lat. Facet, z którym mieszkam to mój "współlokator" bo ani nigdy się nie oświadczył, ani nie mamy dzieci ani nie mamy wspólnej rodziny/ budżetu etc.
A w szczegółach:
1) on nigdy nie podjął żadnej poważnej rozmowy o przyszłości, zawsze odpowiada, że nie wie co będzie, że teraz jest zajęty bo mecz ogląda i rzuca jakiś głupi nie na temat komentarz odbijający piłeczkę, np. mający na celu rozproszyć moją uwagę - mówiąc, a Ty od dawna masz ten sweter ...
2) Zawsze gdy ja podejmowałam jakieś poważniejsze rozmowy kończyło się w punkcie 1. Pocił się (u niego od razu pojawiają się wielkie kropliska potu na czole), robi się czerwony i zaczyna się głupio śmiać i komentować, widać że temat mu nie lezy.
3) Nie mam dostępu do jego rodziny. Jego mamusia przyjeżdża do nas raz w roku na weekend, nigdy mnie nie zabrał do domu rodzinnego (nawet nigdy nie zaproponował), nawet jak zmarła jego babcia to stwierdził, że jak chcę to mogę przyjechać na pogrzeb, ale nie będę miała gdzie spać bo oni nie mają miejsca, więc on zostanie na parę dni a samochód jest jeden to nie wie jak ja wrócę (700 km.). ...
4) Finanse wyglądają tak, że co miesiąc składamy się po X zł. Każdy wydatek on kontroluje czy przypadkiem nie kupiłam sobie czegoś z tej kwoty. Zawsze komentuje, że on nie może za coś płacić więcej niż ja. Musimy po równo. Pomija fakt że samochód i mieszkanie kupiłam WYŁĄCZNIE za swoje pieniądze. On się nie dołożył, choć regularnie korzysta z moich rzeczy.
5) Seks - nie ma tematu. On się nie nadaje. Nie umie w te klocki. Smutek, żal. Unikam jak mogę, bo nie wytrzymuję, chyba że na prochach psychiatrycznych.
6) On tylko leży, ogląda strony z meczami, słucha yt (filmiki o jedzeniu i o meczach) i tak cały dzień. Jakakolwiek prośba o spędzanie czasu to problem, komentowanie,w zdychania i odbijanie piłeczki jaka to ja jestem niesamodzielna, niezaradna i jak mu przeszkadzam bardzo.
7) Dlaczego jesteśmy razem? Dwa razy próbowałam usunąć go z domu. Nie udało się. Starałam się z kulturą, mówiłam, że musi się wyprowadzić bo nie chcę z nim być, nie będę i mówię "teraz. w tym momencie weź rzeczy i wyjdź" a ten mi k** wyskakuje z kodeksem cywilnym, że on ma czas bo nikgo z dnia na dzień z domu nie można wyrzucić.... Kodeks mu prawa gwarantuje. Wyprowadzi się jak znajdzie mieszkanie. Myślę, ok....
I co? i wieczorem pcha się do łóżka, rano do śniadania. Pytam nie znalazłeś ? Mówi, że nie znalazł. Ja mu znalazłam lokalizacje, a on nie znalazł i z moich nie będzie korzystał. I tak dwa razy. Po prostu zawsze próbuje przemilczeć temat. Ale zrobił się bardziej cwany... zdobył na siebie faktury, że on zapłacił za pdołogę w mieszkaniu i kilka innych rzeczy (SKURW***), ja płaciłam gotówką - nie mam potwierdzenia w związku z czym. Choć czasami było też tak, że ja ze względu na pracę nie mogłam podjechać gdzieś - więc dawałam mu pieniądze i on płacić (no i fakturę też na siebie brał).
8) Ja gotuję i piorę jego rzeczy. Gdy proszę go o pomoc np. aby ugotował obiad bo pracuję 12h i musze ogarnąć wiele innych rzeczy to odpowiada, ze okej, podjął decyzję dziś obiadu nie ma, bo on nie musi jeść a ja jak będę tak bardzo głodna to zjem sobie cokolwiek, choć lodówka pusta:(
9) Niestety dupa wołowa, ani nie umie nic naprawić. Już trzy razy rozbił MÓJ samochód. Miałam jakiś problem jeden czy drugi, to jak dziecko kujonek wytyka mnie paluszkami publicznie i drwi ze mnie zamiast mi pomóc lub nie przeszkadzać.
10) Publicznie zachowuje się bardzo elokwentnie, miło i uprzejmie więc ludzie bardzo go szanują (np. moja rodzina czy sąsiedzi), ja jestem bardziej emocjonalna i pedantyczna dlatego moja rodzina ma o mnie gorszą opinię niż o nim.
To przykre ale nawet rodzice, gdy mówiłam im, że czuję przemoc psychiczną nad sobą oni się ze mnie śmieli a jemu mówili "nią się nie przejmuj, przejdzie jej". I tak jest dalej.
Sytuacja z lata. Okna mamy otwarte. Mucha wleciała, chciałam ją wygonić (okno otwarte, więc wyleci). Zaczął wydawać siebie dźwięki i krzyczeć takim głosem, takie jakbym go biła: "co ty robisz, uspokój się, ał, ał". Aż zamarłam w bezruchu ze zdziwioną miną na środku pokoju, zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć co zrobić. Więc wyszłam na balkon a tam sąsiedzi stoją na balkonie obok i patrzą na mnie, jakaś kobieta na chodniku pod balkonem stoi i się patrzy nam w okna... A ja nie wiem co zrobić, bo wiem, jak to brzmiało i co oni słyszeli... Od tego czasu sąsiedzi nie mówią mi dzień dobry, a jemu mówią i żartują z nim.
Oczywiście kilka razy chwycił mnie za gardło, abym nie respektowała od niego pomocy w obowiązkach domowych, etc.
Mało tego... on wybrane przez siebie treści nagrywa na dyktafon i potem mi prezentuje. Oczywiście on najpierw robi coś by mnie zezłościć, a potem jak zwracam mu uwagę, to nagrywa to.
Facet leżał na sofie w jednym końcu pokoju, a mucha była w drugim ....
11) Dlaczego z nim jestem? Bo jestem typem wielkiego samotnika. Nie umiem nawiązywać żadnych relacji, nie mam ani jednej koleżanki. Mam malutką rodzinę, a po rozstaniu już nie mogłabym utrzymywać kontaktów z najbliższymi. Wszyscy w mojej okolicy i tak z dużą pewnością obwiniali by mnie o rozstanie (a w mojej rodzinie rozstania to ZŁO). Zdaję sobie, że jestem słaba psychicznie i że takie obarczanie mnie, wysłuchiwanie złych słów (już regularnie słyszę niemiłe rzeczy od ojca) jest słabe. Nie radze sobie.... Musiałabym się odciąć na 100%, bez jakiejkolwiek próby kontaktu. A i jego pozbyć się trudno... Musiałabym mu zapłacić sporo kasy, za te jego fałszywe faktury.
Czy ma zalety? jakieś ma. Nie chodzi mi o miłość, bo ja go nie kocham, on mnie też. Większość kobiet zaliczyłaby do zalet to, że on nie biega za kobietami (jeszcze), raczej jest wierny (we, że jakbym miała dowód to łatwiej mi go wyrzucić, choć on nie pochwala takiego rozwiązania), płacimy czynsz po połowie (szukam zalet tego bycia razem).
Ma dobrą prace, ale ja mu ją załatwiłam i organizuje (on uważa, że jest inaczej i on wszystko osiągnął sam...) beze mnie straci pracę. Mi wszystko jedno wtedy, ale on się tego boi. On jest bardzo niezaradnym życiowo człowiekiem. Mężczyzna, który ma 35 lat, pracuje w stabilnej branży, ma dobre wykształcenie nie był w stanie nic odłożyć... Jego oszczędności na dzień dzisiejszy nie istnieją (nie mam dostępu do konta), ale wiem, że miewa długi (bierze te pożyczki chwilówki). Nie lubi pracować. Przyjmuje mało spraw, bo szkoda mu czasu na pracę. Woli sobie leżeć i przeglądać yt.
Gdy wyjechał na 4 dni. Zrozumiałam jak mi dobrze samej w domu. Jak się czuję normalnie. Po prostu normalnie. Dzień przed jego powrotem zaczęłam się denerwować, złościć, krzyczeć, nie przespałam już nocy...
WNIOSEK DLA CIEBIE TAKI: Olej swojego chłopa, poszukaj sobie nowego za jakiś czas jak ochłoniesz. W przeciwnym razie, będziesz jak ja sfrustrowaną starą panną pod czterdziestką płaczącą każdego wieczoru, z worami pod oczami i lecząca się psychiatrycznie.
Ja kiedyś odejdę. Wiem. Przygotowuję się. Tylko teraz troszkę inaczej. Staram się przygotować taktycznie, prawnie, tak by mieć możliwość odparcia jego działań.
Znam tę sytuację bardzo dobrze.
U mnie jest podobnie lub jeszcze gorzej, bo mam ponad 35 lat. Facet, z którym mieszkam to mój "współlokator" bo ani nigdy się nie oświadczył, ani nie mamy dzieci ani nie mamy wspólnej rodziny/ budżetu etc.
A w szczegółach:
1) on nigdy nie podjął żadnej poważnej rozmowy o przyszłości, zawsze odpowiada, że nie wie co będzie, że teraz jest zajęty bo mecz ogląda i rzuca jakiś głupi nie na temat komentarz odbijający piłeczkę, np. mający na celu rozproszyć moją uwagę - mówiąc, a Ty od dawna masz ten sweter ...
2) Zawsze gdy ja podejmowałam jakieś poważniejsze rozmowy kończyło się w punkcie 1. Pocił się (u niego od razu pojawiają się wielkie kropliska potu na czole), robi się czerwony i zaczyna się głupio śmiać i komentować, widać że temat mu nie lezy.
3) Nie mam dostępu do jego rodziny. Jego mamusia przyjeżdża do nas raz w roku na weekend, nigdy mnie nie zabrał do domu rodzinnego (nawet nigdy nie zaproponował), nawet jak zmarła jego babcia to stwierdził, że jak chcę to mogę przyjechać na pogrzeb, ale nie będę miała gdzie spać bo oni nie mają miejsca, więc on zostanie na parę dni a samochód jest jeden to nie wie jak ja wrócę (700 km.). ...
4) Finanse wyglądają tak, że co miesiąc składamy się po X zł. Każdy wydatek on kontroluje czy przypadkiem nie kupiłam sobie czegoś z tej kwoty. Zawsze komentuje, że on nie może za coś płacić więcej niż ja. Musimy po równo. Pomija fakt że samochód i mieszkanie kupiłam WYŁĄCZNIE za swoje pieniądze. On się nie dołożył, choć regularnie korzysta z moich rzeczy.
5) Seks - nie ma tematu. On się nie nadaje. Nie umie w te klocki. Smutek, żal. Unikam jak mogę, bo nie wytrzymuję, chyba że na prochach psychiatrycznych.
6) On tylko leży, ogląda strony z meczami, słucha yt (filmiki o jedzeniu i o meczach) i tak cały dzień. Jakakolwiek prośba o spędzanie czasu to problem, komentowanie,w zdychania i odbijanie piłeczki jaka to ja jestem niesamodzielna, niezaradna i jak mu przeszkadzam bardzo.
7) Dlaczego jesteśmy razem? Dwa razy próbowałam usunąć go z domu. Nie udało się. Starałam się z kulturą, mówiłam, że musi się wyprowadzić bo nie chcę z nim być, nie będę i mówię "teraz. w tym momencie weź rzeczy i wyjdź" a ten mi k** wyskakuje z kodeksem cywilnym, że on ma czas bo nikgo z dnia na dzień z domu nie można wyrzucić.... Kodeks mu prawa gwarantuje. Wyprowadzi się jak znajdzie mieszkanie. Myślę, ok....
I co? i wieczorem pcha się do łóżka, rano do śniadania. Pytam nie znalazłeś ? Mówi, że nie znalazł. Ja mu znalazłam lokalizacje, a on nie znalazł i z moich nie będzie korzystał. I tak dwa razy. Po prostu zawsze próbuje przemilczeć temat. Ale zrobił się bardziej cwany... zdobył na siebie faktury, że on zapłacił za pdołogę w mieszkaniu i kilka innych rzeczy (SKURW***), ja płaciłam gotówką - nie mam potwierdzenia w związku z czym. Choć czasami było też tak, że ja ze względu na pracę nie mogłam podjechać gdzieś - więc dawałam mu pieniądze i on płacić (no i fakturę też na siebie brał).
8) Ja gotuję i piorę jego rzeczy. Gdy proszę go o pomoc np. aby ugotował obiad bo pracuję 12h i musze ogarnąć wiele innych rzeczy to odpowiada, ze okej, podjął decyzję dziś obiadu nie ma, bo on nie musi jeść a ja jak będę tak bardzo głodna to zjem sobie cokolwiek, choć lodówka pusta:(
9) Niestety dupa wołowa, ani nie umie nic naprawić. Już trzy razy rozbił MÓJ samochód. Miałam jakiś problem jeden czy drugi, to jak dziecko kujonek wytyka mnie paluszkami publicznie i drwi ze mnie zamiast mi pomóc lub nie przeszkadzać.
10) Publicznie zachowuje się bardzo elokwentnie, miło i uprzejmie więc ludzie bardzo go szanują (np. moja rodzina czy sąsiedzi), ja jestem bardziej emocjonalna i pedantyczna dlatego moja rodzina ma o mnie gorszą opinię niż o nim.
To przykre ale nawet rodzice, gdy mówiłam im, że czuję przemoc psychiczną nad sobą oni się ze mnie śmieli a jemu mówili "nią się nie przejmuj, przejdzie jej". I tak jest dalej.
Sytuacja z lata. Okna mamy otwarte. Mucha wleciała, chciałam ją wygonić (okno otwarte, więc wyleci). Zaczął wydawać siebie dźwięki i krzyczeć takim głosem, takie jakbym go biła: "co ty robisz, uspokój się, ał, ał". Aż zamarłam w bezruchu ze zdziwioną miną na środku pokoju, zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć co zrobić. Więc wyszłam na balkon a tam sąsiedzi stoją na balkonie obok i patrzą na mnie, jakaś kobieta na chodniku pod balkonem stoi i się patrzy nam w okna... A ja nie wiem co zrobić, bo wiem, jak to brzmiało i co oni słyszeli... Od tego czasu sąsiedzi nie mówią mi dzień dobry, a jemu mówią i żartują z nim.
Oczywiście kilka razy chwycił mnie za gardło, abym nie respektowała od niego pomocy w obowiązkach domowych, etc.
Mało tego... on wybrane przez siebie treści nagrywa na dyktafon i potem mi prezentuje. Oczywiście on najpierw robi coś by mnie zezłościć, a potem jak zwracam mu uwagę, to nagrywa to.
Facet leżał na sofie w jednym końcu pokoju, a mucha była w drugim ....
11) Dlaczego z nim jestem? Bo jestem typem wielkiego samotnika. Nie umiem nawiązywać żadnych relacji, nie mam ani jednej koleżanki. Mam malutką rodzinę, a po rozstaniu już nie mogłabym utrzymywać kontaktów z najbliższymi. Wszyscy w mojej okolicy i tak z dużą pewnością obwiniali by mnie o rozstanie (a w mojej rodzinie rozstania to ZŁO). Zdaję sobie, że jestem słaba psychicznie i że takie obarczanie mnie, wysłuchiwanie złych słów (już regularnie słyszę niemiłe rzeczy od ojca) jest słabe. Nie radze sobie.... Musiałabym się odciąć na 100%, bez jakiejkolwiek próby kontaktu. A i jego pozbyć się trudno... Musiałabym mu zapłacić sporo kasy, za te jego fałszywe faktury.
Czy ma zalety? jakieś ma. Nie chodzi mi o miłość, bo ja go nie kocham, on mnie też. Większość kobiet zaliczyłaby do zalet to, że on nie biega za kobietami (jeszcze), raczej jest wierny (we, że jakbym miała dowód to łatwiej mi go wyrzucić, choć on nie pochwala takiego rozwiązania), płacimy czynsz po połowie (szukam zalet tego bycia razem).
Ma dobrą prace, ale ja mu ją załatwiłam i organizuje (on uważa, że jest inaczej i on wszystko osiągnął sam...) beze mnie straci pracę. Mi wszystko jedno wtedy, ale on się tego boi. On jest bardzo niezaradnym życiowo człowiekiem. Mężczyzna, który ma 35 lat, pracuje w stabilnej branży, ma dobre wykształcenie nie był w stanie nic odłożyć... Jego oszczędności na dzień dzisiejszy nie istnieją (nie mam dostępu do konta), ale wiem, że miewa długi (bierze te pożyczki chwilówki). Nie lubi pracować. Przyjmuje mało spraw, bo szkoda mu czasu na pracę. Woli sobie leżeć i przeglądać yt.
Gdy wyjechał na 4 dni. Zrozumiałam jak mi dobrze samej w domu. Jak się czuję normalnie. Po prostu normalnie. Dzień przed jego powrotem zaczęłam się denerwować, złościć, krzyczeć, nie przespałam już nocy...
WNIOSEK DLA CIEBIE TAKI: Olej swojego chłopa, poszukaj sobie nowego za jakiś czas jak ochłoniesz. W przeciwnym razie, będziesz jak ja sfrustrowaną starą panną pod czterdziestką płaczącą każdego wieczoru, z worami pod oczami i lecząca się psychiatrycznie.
Ja kiedyś odejdę. Wiem. Przygotowuję się. Tylko teraz troszkę inaczej. Staram się przygotować taktycznie, prawnie, tak by mieć możliwość odparcia jego działań.