czy on mnie traktuje poważnie?

Odpowiedz

Kod potwierdzający
Wprowadź kod dokładnie tak, jak jest wyświetlony na obrazku. Wielkość znaków nie ma znaczenia.
Emotikony
:fire: <3 ?? :* :covid: :puke: :( :'( :/ :) B) :bad: :') :good: :c XD :zzz: :alien: :angel: :< :wrrr: ;P :brawo: $$$ :'( ]:-> :P :he: :ciastko:

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: czy on mnie traktuje poważnie?

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Niewystarczajaca » pn lis 04, 2024 1:23 pm

Ty się ciesz że z dwojga złego trafiłaś na takiego a nie innego.
Ile to się słyszy w środowisku kobiet że co któraś z nas została oszukana na Wieliszew bądź mniejsze kwoty. I to dosłownie. Potrafią długo udawać zakonnych żeby finalnie wyciągnąć np połowę kasy na wspólne mieszkanie w gotówce od dziewczyny a potem kupuje taki je na siebie przed ślubem i jak tylko pójdzie coś nie tak to przy rozwodzie ona nie ma jak udowodnić że połowa była kupiona za jej. Takie cwaniaki i coraz więcej ich jest.

Ogólnie rzec zbierać to zakochanie mężczyzn niczym się nie różni od kobiecego zakochania o ile mówimy o faktycznym zakochaniu - wtedy masz ochotę faktycznie spędzić z drugą osobą całe życie i chcesz mieć tą osobą dla siebie. Nikt wtedy nie zasłania się głupim tekstem że ktoś komuś nie ufa więc chce papier. Nie. Chce papier bo chce oficjalnie zadeklarować swoje oddanie jak człowiek kochający człowiekowi kochającemu z wzajemnością.

Znam co prawdę gościa co każdej dziewczynie oświadczał się po stricte 3 miesiącach a jakoś po 3 latach zrywał bo znajdował inny obiekt westchnień - uważał że musi się oświadczyć aby uprawiać z nimi *eks. Nie wnikam.

Inną kwestią w przypadku zerwania to pamiętajcie że jeśli jesteście po zaręczynach i on wydał np kasę na opłacenie sali i ma jak udowodnić że te zaręczyny faktycznie były np świadkowie zdarzenia albo wspólny wpis na fejsie to wtedy w przypadku rozstania on może żądać sądowo od was zwrócenia kosztów w całości a nie tylko w połowie.
Natomiast w przypadku drogiego pierścionka zgłoście darowiznę do us, odprowadźcie podatek i nawet przy zerwaniu on nie może od was wymagać zwrotu no chyba że wy zdradzicie i on będzie to w stanie udowodnić ale to już wiadomo że trzeba być głupcem by robić to w tej kolejności. Najpierw zrywamy, potem bzykamy.

Jak u mnie? Nie płacę za nic bo
a) dom jest jego więc rachunki też są na niego (nie ma tu czynszu więc ogólnie mieć dom to o wiele większa oszczędność niż mieć mieszkanie
b) on płaci za jedzenie bo przecież nie pozwoli żebym umarła z głodu, zresztą i tak zjadam to co jest w lodówce bo on od zawsze kupuje za dużo jak dla wojska, nie ogarnia tego i potem muszę wyrzucać pół lodówki spleśniałej ale nie mój hajs, nie mój problem, zresztą jakiś czas temu zostawiłam kwestię lodówki jemu a sama kupuję na mieście i jem ciepłe i nie muszę zmywać a on niech sobie marnuje czas na zakupy, gotowanie i zmywanie
c) sprzątamy razem tylko dlatego że on jeszcze nie przekonał się by ktoś chodził po domu ale jak idzie na siłownię na kilka godzin to zamawiam osobę co sprząta moje piętro i jak się uda to jego kuchnię oraz łazienkę
d) co prawda obiecał mi że weźmie ze mną ślub i da mi jedno mieszkanie jak urodzę mu syna ale ja akurat nigdy nie wierzę w psie deklarację więc dla mnie kolejność musi być taka: ślub, dziecko a jego mieszkanie nie jest mi do niczego potrzebne.

Reasumując: jestem w stanie żyć sama ale żyje z nim, nie oczekuję ślubu od niego mimo że kiedyś tak oczekiwałam. Po prostu jestem już świadoma tego że to że jestem z tej relacji to mój świadomy wybór. Moja decyzja. Może mi coś przeszkadzać ale okazuje się że dostaje coś co jest wystarczające by w niej zostać. Świadomie bądź nie kto chce sam zgłębi temat własnej relacji i dojdzie do podobnych wniosków.

Nie oczekuj niczego od innych ale stawiaj warunki, jeśli ktoś chce je spełnić to je spełni, jeśli nie to wołami go nie zmusisz a sama się zmęczysz
Porównaj to do pracy: jeśli masz pracownika na stanowisku kucharza to nie możesz od niego oczekiwać że będzie sprzątał kuchnię jeśli nie ma tego w umowie. Ale jeśli sam sprząta z siebie mimo ekipy sprzątającej to już jego decyzja. I to działa w obie strony.

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Zxdcfvjsjsh » wt paź 29, 2024 8:38 am

Wehpa pisze: wt paź 29, 2024 8:06 am To ja powiem na swoim przykładzie jak dana kobieta wpływa na decyzję mężczyzny o zaręczynach. Spotykałam się kilka lat temu z gościem który był mną zafascynowany, więc i chciał wszystko szybko. Mieliśmy parę spotkań, po którymś pytał mnie o tempo zaręczyn które jestem w stanie zaakceptować, bo musi przyznać, że myśli o mnie bardzo poważnie. Przestraszyło mnie to wtedy i przekonało, że potrzebuję to skończyć. Obok tego był ciągły kontakt który zaczynał mnie przytłaczać. Natomiast jak usłyszałam, że nie chciałby długo czekać i czy według mnie zaręczyny po pół roku max do roku są ok, to w moment zakończyłam relację. Nie był to facet do którego czułam to samo, nie było żadnej euforii przy nim więc nie chciałam mu robić nadziei i pozwalać żeby już planował jaką salę wybierze na ślub XD Zapytałam wprost dlaczego tak na już takie ważne kwestie. Usłyszałam, że "taką kobietę się szybko zajmuje". Typowy patriarchalny tekst, jakby kobieta była rzeczą którą się ma, ale ja rozumiem ich tok rozumowania i mnie nie oburza. Zaraz po mnie zaczął być z dziewczyną, którą kojarzę. Byli ze sobą jakieś 5 lat i dopiero się oświadczył. Nie to, że jakoś śledziłam - po prostu wiesz co dzieje się u ludzi z twojego miasta, mając wspólnych znajomych. Idziesz na piwo i wiesz kto, z kim, kiedy. Ona raczej o mnie nie wie i myślę, że byłoby jej bardzo przykro.
Tyle sie mowi o kobietach ze sa cwane i przebiegle. A chlopy nie lepsze. Bedzie ci lata zycia zajmowal ale sie wprost nie odezwie ze jestes bez szalu dla niego. Kumate kobiety zorientuja sie po czynach i braku kolejnych etapow zwiazku, a te zapatrzone albo po prostu niepewne siebie beda z takim siedzialy. A jak na horyzoncie pojawi sie ich wymarzona sztuka to w kieszen chowaja lojalnosc. Niektorzy moze nawet nie rzuca dlugoletniej partnerki ale flirtowac z taka beda aż wiory leca. Niektorym jest wygodnie miec jak u mamy a sie nie angazowac. Niektorzy lubia wegetowac i na to samo skazuja swoje partnerki

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Wehpa » wt paź 29, 2024 8:06 am

To ja powiem na swoim przykładzie jak dana kobieta wpływa na decyzję mężczyzny o zaręczynach. Spotykałam się kilka lat temu z gościem który był mną zafascynowany, więc i chciał wszystko szybko. Mieliśmy parę spotkań, po którymś pytał mnie o tempo zaręczyn które jestem w stanie zaakceptować, bo musi przyznać, że myśli o mnie bardzo poważnie. Przestraszyło mnie to wtedy i przekonało, że potrzebuję to skończyć. Obok tego był ciągły kontakt który zaczynał mnie przytłaczać. Natomiast jak usłyszałam, że nie chciałby długo czekać i czy według mnie zaręczyny po pół roku max do roku są ok, to w moment zakończyłam relację. Nie był to facet do którego czułam to samo, nie było żadnej euforii przy nim więc nie chciałam mu robić nadziei i pozwalać żeby już planował jaką salę wybierze na ślub XD Zapytałam wprost dlaczego tak na już takie ważne kwestie. Usłyszałam, że "taką kobietę się szybko zajmuje". Typowy patriarchalny tekst, jakby kobieta była rzeczą którą się ma, ale ja rozumiem ich tok rozumowania i mnie nie oburza. Zaraz po mnie zaczął być z dziewczyną, którą kojarzę. Byli ze sobą jakieś 5 lat i dopiero się oświadczył. Nie to, że jakoś śledziłam - po prostu wiesz co dzieje się u ludzi z twojego miasta, mając wspólnych znajomych. Idziesz na piwo i wiesz kto, z kim, kiedy. Ona raczej o mnie nie wie i myślę, że byłoby jej bardzo przykro.

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: vitaliberata » wt paź 29, 2024 1:04 am

Zobacz sobie, co robią faceci, którzy trafiają na kobiety, które uważają za bardzo wartościowe (np. wyjątkowo piękne albo z idealnie pasujących rodzin itd.). Oni je NATYCHMIAST obrączkują. Bo wiedza, ze ona jest wyjątkowa i zaraz może mieć 10 na jego miejsce, jak się będzie latami czaił i ani w te ani we wte. Jeśli lata mijaja i chęci na rozmowy o ślubie brak, to znaczy, ze nie jesteś dla niego "wow". Jesteś to jesteś i ok. Tez byłam w takiej relacji, czekałam nie wiadomo na co, aż zdałam sobie sprawę, ze ten mężczyzna nigdy nie spojrzy na mnie z radością, ze ma taka właśnie kobietę i nie uklęknie. Po prostu to się nie zdarzy. Czy to dlatego, ze jestem felerna? Nie, raczej popełniłam mnóstwo błędów na początku, tzn. niczego nie wymagałam, brałam jak jest. Gdybym od początku postawiła oczekiwania, to albo by je próbował spełnić by mnie mieć i nauczyłby się, ze nie ma do czynienia z byle kim, albo by uznał, ze ma to w dupie i nie marnował mi młodości (co tez jest w porządku).

1 temat - narzeczeństwo
Facet może mieć różne poglądy na ten temat, ale jak traktuje Cie poważnie, to w ogóle ten temat podejmuje, a nie siedzi cicho bo mu wygodnie nie zastanawiając się, jak jest Tobie. Albo pierniczy "po co ci papierek?". Niech matki spyta po co jej był papierek i ile by zainwestowała czasu, środków i lat będąc tylko dziewczynką ojca, a nie żoną. Zapewne nic by nie zainwestowała.
2 temat - kasa
Konto wspólne i każdy swoje pieniądze tyle ile mu trzeba, można sobie pozwolić itd. jeśli macie wspólne cele. Jesli tylko chodzicie za rączkę od 5 lat i nie wiadomo co będzie, to oczywiście każdy swoje i nic wspólnego. W takich przechodzonych związkach zawsze jest oddawanie sobie pieniędzy, pożyczanie, wyliczanie i inne hocki klocki. Oczywiście głównie z inicjatywy faceta. Jak on zarabia czy ma z domu mniej, to będzie ciągnąl od ciebie i cie policzy tip top ile masz za co dać, bo masz więcej i powinnaś. Jak on ma więcej, to zwykle kobiecie w takiej relacji wara od tych pieniędzy i co najwyżej może ci w kryzysowej sytuacji "pożyczyć". :) Po 5 latach związku jak wydasz swoje oszczędności na remont i akurat cie ząb napieprza, to chłopak ci wspaniałomyślnie może pożyczyć na kanałowe, nawet na raty ci rozłoży. Przerabiałam. Jak jesteś dorosla kobieta i chcesz z kimś zakładać rodzine, to powinniscie mieć wspolne konto/pieniądze, cele (np. zakup mieszkania), a nie każdy sobie rzepkę skrobie. Inaczej jesteś w dupie.

Podsumowując, wg mnie związku przechodzonego nie da się uratować, chyba ze zajdzie jakiś twardy reset. Nie czuj się źle, jak go zostawisz, to zaraz będzie mial kolejna i po roku się oświadczy. Tak to jest. Pogadaj z nim, przestań się zastanawiać jak powinno być albo jak on chce, tylko zastanów się jak ty chcesz żyć. Ja po tych pięciu latach zmarnowanych wiem, że nie mam zamiaru być byle czym, opcja na przeczekanie od biedy.

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Alicealice » ndz paź 27, 2024 2:15 pm

Szuszuuu pisze: ndz paź 27, 2024 11:14 am A faceci właśnie odwrotnie do nas kobiet mają wielkie wymagania i nie godzą się na byle co dlatego się nie oświadczają tylko są w wygodnej sytuacji ale bez zobowiązań w postaci ślubu :D jak ktoś wyżej napisał jedzenie jest seks jest płacimy po pół za chatę więc nie musi wydawać całej kwoty więc czego chcieć wiecej. A jak trafi się taka która spełnia ich wymagania to chwila moment i lecą jak pieski do jubilera. I mówię o koleżankach które zmarnowały na chłopów po 5-10 lat a się nie doczekały a jak już kopnęli je w dupę dla nowej to nowa wybranka długo nie czekała :D tacy kawalerzy to lubią być w związku ale "rozglądać się".
Fakty są takie, że jak mężczyzna jest zakochany w kobiecie to nie wymyśla pierdół o niepotrzebnym papierku. Koniec kropka. Tak mówią tylko ci którzy są w związkach bo jest ok, bo nawet się dogadujemy, ale nie z powodu żadnego zrywu serca. Zakochany mężczyzna będzie chciał pokazać wszystkim dookoła, patrzcie, ona jest zajęta przez mnie. To tak proste istoty że nie trzeba szukać na nich wytłumaczeń bo odpowiedzi swoim zachowaniem dają sami. Dobra/wartościowa/piękna kobieta to dla mężczyzny powód do dumy i nie odpuści okazji żeby tego nie podkreślić zaręczynami, czyli w jego mniemaniu zaklepaniem.
U mnie przed narzeczeństwem mieliśmy trzecie konto na które wpłacaliśmy oboje po 1500 zł i z tego opłacaliśmy mieszkanie, jedzenie, życie. Zarabialiśmy praktycznie tak samo +- premie. W każdym miesiącu coś zostawało, piętrzyło się i mieliśmy na wspólne wydatki. Natomiast to były te czasy 7 lat temu gdzie wynajem ładnego mieszkania w moim mieście kosztował 1300 zł. Każde mimo to odkładało sobie na prywatnym koncie pieniądze. Po 2 latach związku oświadczyny, po kolejnych dwóch ślub gdzie już założyliśmy swoje konto jedno, a osobne zlikwidowaliśmy. Mieliśmy przez te 4 lata zgromadzoną ładną sumę za którą od razu po ślubie kupiliśmy M4, do którego dobraliśmy niewielki kredyt. Nie wyobrażam sobie być z kimś kto nie oszczędza na przyszłość będąc już ze mną bo dla mnie znaczyłoby to że nie uwzględnia mnie w tej przyszłości. Nie wyobrażam sobie nie określić tak istotnych kwestii na samym początku i być z kimś któryś rok i zastanawiać się, co będzie, gdzie będziemy mieszkać, czy będziemy mieć za co kupić mieszkanie albo wziąć kredyt. Poważni ludzie rozmawiają o takich rzeczach jeśli planują być ze sobą formalnie. Jeśli jedno planuje a drugie nie planuje to to drugie bawi się w dom zamiast planować go tworzyć. I w przenośni i naprawdę.Takie jest moje zdanie.

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Szuszuuu » ndz paź 27, 2024 11:14 am

K8zwhdq pisze: ndz paź 27, 2024 10:30 am Oj kobietki kobietki. Dlaczego godzicie się na byle jakość. Jeśli zastanawiacie się czy to w czym tkwicie jest dla was dobre to nie - nie jest. Nie macie po 70 lat i życia za sobą żeby nie ryzykować i iść po szczęście i związek w którym będzie wam dobrze
A faceci właśnie odwrotnie do nas kobiet mają wielkie wymagania i nie godzą się na byle co dlatego się nie oświadczają tylko są w wygodnej sytuacji ale bez zobowiązań w postaci ślubu :D jak ktoś wyżej napisał jedzenie jest seks jest płacimy po pół za chatę więc nie musi wydawać całej kwoty więc czego chcieć wiecej. A jak trafi się taka która spełnia ich wymagania to chwila moment i lecą jak pieski do jubilera. I mówię o koleżankach które zmarnowały na chłopów po 5-10 lat a się nie doczekały a jak już kopnęli je w dupę dla nowej to nowa wybranka długo nie czekała :D tacy kawalerzy to lubią być w związku ale "rozglądać się".

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: K8zwhdq » ndz paź 27, 2024 10:30 am

Oj kobietki kobietki. Dlaczego godzicie się na byle jakość. Jeśli zastanawiacie się czy to w czym tkwicie jest dla was dobre to nie - nie jest. Nie macie po 70 lat i życia za sobą żeby nie ryzykować i iść po szczęście i związek w którym będzie wam dobrze

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Anielaaaas » pt paź 25, 2024 4:40 pm

Kończ to i szukaj kogoś z kim masz takie same priorytety. Zmarnujesz całe lata a i tak się nie dotrzecie. Zaufaj. Przerabiałam to. Przeciwieństwa może i się przyciągają ale to nie mogą być przeciwieństwa w fundamentalnych kwestiach czyli ślub, dzieci, finanse oraz granica zdrady każdego z partnerów. Wiem jako 40 latka po przejściach i pocieszycielka koleżanek jedno. Jak się mężczyzna zakocha to chce sobie jak najszybciej brzydko mówiąc zaklepać i nie czeka nie wiadomo ile na zaręczyny a o przyszłość sam zagaduje i nie trzeba tego wymuszać.

Re: czy on mnie traktuje poważnie?

autor: Sjsjsj » czw paź 24, 2024 2:44 pm

Brzmi jak mój poprzedni, 8 letni związek. Nie wiem, czy próbowałaś rozmawiać o tym ze swoim facetem. Jeśli nie, porozmawiajcie i powiedz co czujesz, a jeśli rozmawiałaś a on generalnie ma to raczej gdzieś i nie widać w jego zachowaniu chęci do zmiany to wiej, bo zmarnujesz na gościa czas, a to typ Piotrusia Pana. Dobrze jest nie mieć zobowiązań, a mieć pod nosem obiadek, kompana do oglądania serialu i seks i nie latać po to na miasto i się wysilać, może się uda a może nie. U mnie poprzedni facet a aktualnie mój mąż zupełnie inna sprawa, oświadczył mi się sam po 1,5 roku jak nie zdążyłam się nawet zastanowić, kiedy to zrobi, bo liczyłam, że raczej coś zacznie się dziać u nas dopiero w 2-3 letnim związku w temacie zaręczyn. Umówiliście się ja jedno i wtedy nie możesz mieć do niego pretensji. Natomiast w momencie kiedy zmieniłaś zdanie, a on ma gdzieś twoje nowe stanowisko to mu nie zależy. Ślub generalnie to nic strasznego dla faceta, tyle się mówi o szopce niby tylko dla ludzi, a że kosztuje, że to tylko papierek, a to nieprawda. Ślub kosztował mnie o ile pamiętam 87 złotych i obiad dla rodzeństwa i rodziców, a trwał jakieś 15 minut. To krócej, ile szanowni chłopcy w krótkich spodenkach czekają na kebaba na dowóz. Jak nie chce brać ślubu jeśli wie, że ci zależy to krótka piłka - nie zależy mu. To dla mnie taka samą sprawa jak np mój facet chce iść na mecz, mnie ten mecz nie interesuje, ale idę razem spędzić z nim czas i zrobić mu przyjemność. Ślub to trochę większy kaliber i jeśli ktoś wie, że partner będzie z tym żył spokojniej i szczęśliwiej a mimo to nie chce tego ślubu, to coś grubo nie halo i wypada się zastanowić, przed czym ta osoba się tak wzbrania i czy jesteś tą jedyną a nie z braku laku. Bo nie bój się, często ci w 10 letnich związkach na kocią łapę z kolejną laską zaręczeni są już po roku. W moim poprzednim związku również w przypadku byłego w kwestii oszczędzania na cokolwiek było wywalone. Nie potrzebował, żyć z dnia na dzień było super a jeśli oszczędności, to odkładał sobie a rozmowy o przyszłości traktował tak, jakby mu nadgorliwa mucha nad głową latała. Z mężem jeszcze nie byliśmy narzeczeństwem a już mieliśmy po pół roku wspólne konto, na które przelewalismy ustalone sumy i jeździliśmy sobie za to na wakacje i odkładaliśmy na wspólne sprzęty, zakupy, czy ogólnie na przyszłość. Faceci naprawdę różnią się między sobą z poważnym podejściem do życia i żałuję że tyle lat zmarnowałam na osobę która generalnie miała mnie i nasza przyszłość gdzieś.

czy on mnie traktuje poważnie?

autor: kamila13 » czw paź 24, 2024 2:05 pm

hej dziewczyny, mam rozterkę. Jestem w związku od 5 lat, od dawna dogadani, że dzieci nie planujemy. I to jest dla mnie okej, ale teraz zaczęłam zauważać pewne rzeczy, które chyba przestają mi pasować. Jak się poznaliśmy, to powiedział też że nie chce brać ślubu. Ja byłam wtedy w takim wieku, że nawet jakoś za dużo o tym nie myślałam, było to dla mnie odległe. Teraz czuję, że zaczęłam dojrzewać do takiej chęci stabilizacji. Wtedy nie pytałam czemu, wiem, że miał przejścia z byłą, może stąd ta decyzja. Ale ja jakoś odczuwam, że fajnie jednak byłoby w przyszłości to sformalizować, już sama nie wiem. Gdy w związku pojawiają się dzieci, to dla mnie to logiczne, że ludzie decydują się na ślub. Nie wiem po prostu co o tym myśleć. Czemu faceci nie decydują się na ślub, po tylu latach związku? Nie chce czuć się jak wieczna gówniara. Kolejna sprawa to finanse. Jak to u Was wygląda w związkach, ale bezdzietnych (bo te uważam, że rządzą się innymi prawami). Odkładacie razem jakieś pieniądze na wspólne konto? Oszczędzacie na coś? Planujecie kupić wspólnie mieszkanie/dom? Już sama nie wiem, laski napiszcie co mam o tym myśleć, bo coś mi zaczyna niepasować, ale dopiero odkrywam co :/

Na górę