Dlaczego nie lubicie psów/kotów?
Moderator: verysweetcherry-
- RoyalBaby
- Posty: 18
- Rejestracja: pn gru 02, 2024 12:52 am
Dlaczego nie lubicie psów/kotów?
Myślę, że skoro powstał temat o niechęci do dzieci to nie może również zabraknąć o niechęci do kochanych czworonogów lub ich właścicieli.
Nie lubię nieułożonych psów, które bezsensownie ujadają i są traktowane jak dziecko, któremu wszystko wolno choć bardziej tutaj problem leży w właścicielu niż w samym zwierzęciu ale niektóre psy z natury są po prostu głupie i zaczepne(np. ratlerek). Nie lubię psów z ras agresywnych(tak, są takie) nigdy nie wiesz czego się po nich spodziewać, mimo, że idziesz spokojnie po mieście to zawsze znajdzie się jakiś debil, który puści takiego psa bez kagańca, bo przecież on jest spokojny, chce tylko się przywitać i powąchać, ale ja nie chce być wąchana przez jakiegoś psa. Generalnie jestem za obowiązkowym kagańcem dla każdego psa, za dużo krzywdy się stało z ich udziałem, a one przecież chciały się tylko pobawić albo powąchać.
Nie lubię nieułożonych psów, które bezsensownie ujadają i są traktowane jak dziecko, któremu wszystko wolno choć bardziej tutaj problem leży w właścicielu niż w samym zwierzęciu ale niektóre psy z natury są po prostu głupie i zaczepne(np. ratlerek). Nie lubię psów z ras agresywnych(tak, są takie) nigdy nie wiesz czego się po nich spodziewać, mimo, że idziesz spokojnie po mieście to zawsze znajdzie się jakiś debil, który puści takiego psa bez kagańca, bo przecież on jest spokojny, chce tylko się przywitać i powąchać, ale ja nie chce być wąchana przez jakiegoś psa. Generalnie jestem za obowiązkowym kagańcem dla każdego psa, za dużo krzywdy się stało z ich udziałem, a one przecież chciały się tylko pobawić albo powąchać.
-
- Skarpeta Rakieta
- Posty: 75
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 12:16 pm
Ja nie chcę ani psa, ani kota i nie dlatego, że nie lubię, bo obcego nawet chętnie pogłaskam, po prostu jest to dla mnie za duża upierdliwość i ich żarcie śmierdzi. Moje rodzeństwo ma po 3 koty, siostra oprócz 3 kotów jeszcze ma psa, bratu niedługo urodzi się dziecko i ciężko to widzę przy jego 3 kotach xD Zawsze jak ich odwiedzałam, w jednym i drugim domu po prostu śmierdzi kuwetą i ich żarciem, wszędzie jest sierść, chociaż starają się dbać o porządek. Nie wyobrażam sobie też wychodzenia z domu z psem przynajmniej 3 razy dziennie bez względu na warunki pogodowe. Mieszkam też niestety na osiedlu psiarzy, to co mnie wkurwia najbardziej, to niespodzianki na chodnikach. Pańcie nie sprzątają po małych pieskach, ludzie też puszczają psy luzem i udają, że nie widzą, jak pies sra i patrzą w telefon. Wiem, że to nie wina psów, tylko durnych opiekunów. Nie raz jak wychodziłam z dziećmi na spacer, wracałam z gównem na kole wózka.
Nie lubię kotów. Jak byłam mała, to w moim bloku mieszkała walnięta stara kociara, która znosiła do piwnicy koty z osiedla, budowała im budki. Te koty szczały i okrutnie śmierdziało. Ludzie protestowali, kłócili się z kociarą. Ogólnie śmierdziało, koty były dzikie i agresywne, rozmnażały się (wczesne lata 2000, niska świadomość dot. kastracji). Leżały te koty wiecznie przed klatką i syczały jak ktoś podchodził. W końcu kot podrapał dziecko sąsiadów i skończyło się pobłażani. Kociska zostały wyłapane, spakowane w cos i wywiezione. Gdzieś tam je wypuszczono kilka kilometrów od osiedla. Do dziś kot mi się kojarzy z tymi wstręciulami, które leżały rozwalone i syczały. Zapchlone były te koty, oczy zaropiałe. Tak, wiem, ze to wina ludzi, jestem gigapsiarą, która może walnąć elaborat o tym, że psy trzeba kastrować, o pseudohowlach i wypunktować ćwoka, który nie leczy psa albo trzyma go na łańcuchu. Co miesiąc wpłacam na fundacje. Ale koty mam w dupie, szczerze. Nie lubię po prostu. Pies to nawet najbardziej syfiasty wzbudza współczucie we mnie, a kotów nie lubię i koniec.
Zwierzęta lubię ale właścicieli mniej. Nie rozumiem mody na traktowanie zwierząt jak dzieci, jak słyszę "psia/kocia mama" to wiem, że raczej nie będę miała wspólnych tematów. W większości domów że zwierzętami jest dużo sierści, i często je czuć. Niesamowicie wkurza mnie jak pies po mnie skacze w właściciel jest zadowolony bo " piesek się wita". Miałam raz dyskusje, że fakt że nie lubię jak po mnie skacze czyjś pies nie oznacza że nie lubię psów. Moi sąsiedzi mieli też psa który darł mordę pół dnia bo kogoś usłyszał na klatce schodowej. Nie wspomnę o gównach na trawniku. Notorycznie w pobliskim lesie spotykam psy bez smyczy. Kot sąsiadki ciągle przylazil szczać na garaż dziadków i waliło w lecie kwasem. Hitem jest tekst, że jak Cię pies ugryzie to go sprowokowałaś, chuj, że pies to jakaś mieszanka ras agresywnych i jest totalnie nie ułożony. Ja jestem ptaszarą, mam papugi z azylu i wkurwia mnie liczba ludzi, która dopuszcza swoje papugi do swoich psów i kotów bo "one się przyjaźnią" albo lepsze "to jego koci braciszek". Ja rozumiem że niektóre zwierzaki mają wyższe IQ od właścicieli ale szkoda zwierząt.
Mam to samo, przestałam odwiedzać dwie osoby bo u jednej śmierdzi kuweta a u drugiej jest pies, który skacze i liże wszystkich. Po sraniu piesek ładuje się na łóżko. Z kawy wyciągałam sierść, lubię zwierzęta ale chyba nie mam cierpliwości do takich akcji. Ostatnio miałam spine z teściową która też ma sporego psa skaczącego po wszystkim i wszystkich. Powiedziałam córce, że ma nie pozwalać lizać psu swojej twarzy a moja teściowa była tym oburzona. Nie dociera do niej że kilka minut wcześniej jęzor jej psa wylizywał odbyt.Nemeton420 pisze: ↑wt gru 31, 2024 1:48 am Ja nie chcę ani psa, ani kota i nie dlatego, że nie lubię, bo obcego nawet chętnie pogłaskam, po prostu jest to dla mnie za duża upierdliwość i ich żarcie śmierdzi. Moje rodzeństwo ma po 3 koty, siostra oprócz 3 kotów jeszcze ma psa, bratu niedługo urodzi się dziecko i ciężko to widzę przy jego 3 kotach xD Zawsze jak ich odwiedzałam, w jednym i drugim domu po prostu śmierdzi kuwetą i ich żarciem, wszędzie jest sierść, chociaż starają się dbać o porządek. Nie wyobrażam sobie też wychodzenia z domu z psem przynajmniej 3 razy dziennie bez względu na warunki pogodowe. Mieszkam też niestety na osiedlu psiarzy, to co mnie wkurwia najbardziej, to niespodzianki na chodnikach. Pańcie nie sprzątają po małych pieskach, ludzie też puszczają psy luzem i udają, że nie widzą, jak pies sra i patrzą w telefon. Wiem, że to nie wina psów, tylko durnych opiekunów. Nie raz jak wychodziłam z dziećmi na spacer, wracałam z gównem na kole wózka.
-
- Koczkodan
- Posty: 117
- Rejestracja: pn mar 18, 2024 8:39 am
Psy lubię, ale kotów nie znosze. Chyba dlatego, że miałam do czynienia jedynie z takimi, które właziły absolutnie wszędzie i których kuwety śmierdziały na całe mieszkanie.
No taka natura kotów, że wchodzą wszędzie, żadne zwierzę nie będzie siedziało w kącie jak figurkakarolinaklara pisze: ↑czw sty 02, 2025 6:13 pm Psy lubię, ale kotów nie znosze. Chyba dlatego, że miałam do czynienia jedynie z takimi, które właziły absolutnie wszędzie i których kuwety śmierdziały na całe mieszkanie.
A jeśli kuwety śmierdzą na całe mieszkanie, to tylko i wyłącznie wina właścicieli, że nie sprzątają wystarczająco często.
Koty uwielbiam, więc to pominę, natomiast mam taką dziwną relację z psami. Zacznijmy od tego, że mam na nie alergię, więc jak tylko pies wejdzie do tego samego pomieszczenia, w którym ja siedzę to od razu zaczynam kichać i smarkać. Ale największym problemem z psami mam pod kątem czystości. Nie wyobrażam sobie, że pies, który chodzi po obszczanych/zasranych trawnikach miałby mi się ładować na łóżko/kanapę. Od razu mam w głowie, ile bakterii i drobnoustrojów ma na łapach. Oprócz tego psy, które mają właścicieli nieumiejących się nimi opiekować (to bardziej wina ludzi, ale i tak). Pies, który przez 8 godzin szczekał bez przerwy piętro wyżej, bo nikogo nie było w domu, zaczął w pewnym momencie doprowadzać mnie do ostrego szału. Ten sam pies zresztą zamiast załatwiać się na trawnik, to robi to na chodniku (i siku i kupa) i poza tym szczeka na każdego człowieka, który przechodzi obok. A czasami nawet bez powodu szczeka.
Dochodzi do tego to, że psy są ekstrawertyczne, przez co bardzo często trzeba im poświęcać uwagę. Nie miałabym chyba energii, żeby non stop zabawiać się z psem.
Dochodzi do tego to, że psy są ekstrawertyczne, przez co bardzo często trzeba im poświęcać uwagę. Nie miałabym chyba energii, żeby non stop zabawiać się z psem.
Rany. True.shbn pisze: ↑śr sty 08, 2025 12:59 am Koty uwielbiam, więc to pominę, natomiast mam taką dziwną relację z psami. Zacznijmy od tego, że mam na nie alergię, więc jak tylko pies wejdzie do tego samego pomieszczenia, w którym ja siedzę to od razu zaczynam kichać i smarkać. Ale największym problemem z psami mam pod kątem czystości. Nie wyobrażam sobie, że pies, który chodzi po obszczanych/zasranych trawnikach miałby mi się ładować na łóżko/kanapę. Od razu mam w głowie, ile bakterii i drobnoustrojów ma na łapach. Oprócz tego psy, które mają właścicieli nieumiejących się nimi opiekować (to bardziej wina ludzi, ale i tak). Pies, który przez 8 godzin szczekał bez przerwy piętro wyżej, bo nikogo nie było w domu, zaczął w pewnym momencie doprowadzać mnie do ostrego szału. Ten sam pies zresztą zamiast załatwiać się na trawnik, to robi to na chodniku (i siku i kupa) i poza tym szczeka na każdego człowieka, który przechodzi obok. A czasami nawet bez powodu szczeka.
Dochodzi do tego to, że psy są ekstrawertyczne, przez co bardzo często trzeba im poświęcać uwagę. Nie miałabym chyba energii, żeby non stop zabawiać się z psem.
Ja kocham koty, szaleję na ich punkcie, sama też mam swoją kotkę. Kocham je za temperament, czystość i estetyczne piękno.
Ale nie lubię psów i wiem, że to bardzo niepopularna opinia. Na palcach jednej ręki mogę policzyć psy, które lubię. Ale większość mnie obrzydza. Uważam, że psy śmierdzą i są brudne. Kiedy wpadną do mnie znajomi i ich pies wskakuje na moją kanapę, mam takie "yyyyuuuu". Toleruję to z grzeczności, ale później mam ochotę wymienić sprzęty w mieszkaniu, bo chodził po nich piecN który tymi samymi łapami chodził po os*anych chodnikach i który nie był myty po ostatniej ulewie.
No po prostu nope.
Ale wiem oczywiście, że są wspaniałymi przyjaciółmi człowieka i że osobiście jestem dość mocno wrażliwa.
A kot nie chodzi po osranej i obszczanej kuwecie w której chwilę temu załatwiał potrzeby?shbn pisze: ↑śr sty 08, 2025 12:59 am Koty uwielbiam, więc to pominę, natomiast mam taką dziwną relację z psami. Zacznijmy od tego, że mam na nie alergię, więc jak tylko pies wejdzie do tego samego pomieszczenia, w którym ja siedzę to od razu zaczynam kichać i smarkać. Ale największym problemem z psami mam pod kątem czystości. Nie wyobrażam sobie, że pies, który chodzi po obszczanych/zasranych trawnikach miałby mi się ładować na łóżko/kanapę. Od razu mam w głowie, ile bakterii i drobnoustrojów ma na łapach. Oprócz tego psy, które mają właścicieli nieumiejących się nimi opiekować (to bardziej wina ludzi, ale i tak). Pies, który przez 8 godzin szczekał bez przerwy piętro wyżej, bo nikogo nie było w domu, zaczął w pewnym momencie doprowadzać mnie do ostrego szału. Ten sam pies zresztą zamiast załatwiać się na trawnik, to robi to na chodniku (i siku i kupa) i poza tym szczeka na każdego człowieka, który przechodzi obok. A czasami nawet bez powodu szczeka.
Dochodzi do tego to, że psy są ekstrawertyczne, przez co bardzo często trzeba im poświęcać uwagę. Nie miałabym chyba energii, żeby non stop zabawiać się z psem.
Nie wyobrażam sobie nie wycierać łap psu po każdym przyjściu ze spaceru, to Ty masz po prostu brudnych znajomych
Jak kuwetę się kotu regularnie czyści, to nie chodzi w swoich fekaliach, a jak już to nie w takiej częstotliwości jak pies i to na dodatek po odchodach innych zwierząt.
A po prostu psy kojarzą mi się z brudem, może to ze mną jest problem, ale taka jest moja opinia Przecież nie napisałam, że psiarze są obleśni czy cokolwiek, tylko że ja niekoniecznie chciałabym mieć psa z powodów higienicznych, tyle.
Prosta odpowiedź-jak dbasz tak masz.shbn pisze: ↑czw sty 09, 2025 5:34 pm Jak kuwetę się kotu regularnie czyści, to nie chodzi w swoich fekaliach, a jak już to nie w takiej częstotliwości jak pies i to na dodatek po odchodach innych zwierząt.
A po prostu psy kojarzą mi się z brudem, może to ze mną jest problem, ale taka jest moja opinia Przecież nie napisałam, że psiarze są obleśni czy cokolwiek, tylko że ja niekoniecznie chciałabym mieć psa z powodów higienicznych, tyle.
Nie widzę różnicy w brudnej kuwecie po której drepta kot a brudnym trawniku i psie. Jeśli i tu i tu dbasz o czystość to w czym problem?
Ja się tu wtrącę - kot sam często i dokładnie się myje. Po jedzeniu i po toalecie. Dodatkowo, jeśli opiekun regularnie czyści mu kuwetę, to standard higieniczny jest lux, serio
Nie wiem czy chciałabym wąchać sierść kota który sam się czyścił i przed chwilą jadł śmierdzącą rybną karmę albo lizał sobie odbyt
Widać, że nie masz do czynienia z kotami. Serio. kocie futerko jest czyste i pachace, a to dlatego, że koty i ludzie to nie to samo. Gdybyśmy my myli się językiem, to zapach były niekorzystny. Ale koty mają trochę inną chemię organizmu, dzięki czemu naprawdę nie ma się czego bać, a zapach zdrowego i umytego kociego futra to coś pięknego. pewnie znów napiszesz coś obrzydliwego i obrażającego w odpowiedzi, ale na szczęście nie musimy się zgadzać że sobą wzajemnie.
Wiesz, widać, ze Ty wolisz koty a ja wolę psy.KarMaggie pisze: ↑pt sty 10, 2025 10:33 am Widać, że nie masz do czynienia z kotami. Serio. kocie futerko jest czyste i pachace, a to dlatego, że koty i ludzie to nie to samo. Gdybyśmy my myli się językiem, to zapach były niekorzystny. Ale koty mają trochę inną chemię organizmu, dzięki czemu naprawdę nie ma się czego bać, a zapach zdrowego i umytego kociego futra to coś pięknego. pewnie znów napiszesz coś obrzydliwego i obrażającego w odpowiedzi, ale na szczęście nie musimy się zgadzać że sobą wzajemnie.
Miałam kota w rodzinnym domu i nigdy więcej nie zdecydowałabym się na niego ponownie. Wolę większą interakcję ze zwierzakiem, pracę z nim, aktywność, spacery której kot nie zapewnia w takim stopniu jak pies
Na wstępie zaznaczę, że jestem psiarą, ale rozumiem, jeśli ktoś nie jest :D. Raczej nie boje się psów, nieważne jakich jest rozmiarów, większość uważam za piękne, nie wszystkie za mądre .
Z kotami nie mam za dużo do czynienia, więc to co pisze, to są utarte w mojej głowie stereotypy, więc jeśli ktoś to czyta to proszę z dystansem.
W mojej podświadomości jest jakaś niechęć do kotów, mogę nawet powiedzieć, że trochę się ich boję (?). Jak sobie myślę, to czasem jak jakiś się do mnie przyłasi (np. u znajomych), w sensie podejdzie sam to pogłaskam. Ale sama bym kota nie chciała, wydają mi się być nieprzewidywalne. Żyję w przeświadczeniu, że są one z natury niezależne, humorzaste i jakieś takie tajemnicze, że do ostatniego momentu (np. ataku) nie da się wyczytać sygnałów i emocji. Mam wrażenie, że jeśli im się coś nie spodoba, to będą w stanie zaatakować, w sensie podrapać, ugryźć i nie ma możliwości oduczenia ich tego. Albo wszystko jest ok, kotek sobie cziluje i nagle jednak coś mu nie pasuje i dostajesz z pazura.
Kot nie będzie mnie słuchał tylko będzie żyć ze mną, albo raczej ja z nim, pod jednym dachem. Dziwne to dla mnie stworzenia, których charakter mija się z moim.
Sama nie podeszłabym do kota, takiego którego znam i którego nie znam, wyczytanie jego emocji wydaje mi się niemożliwe, a to, że są takie skoczne, szybkie - dodatkowo mnie od nich odstrasza.
Z kotami nie mam za dużo do czynienia, więc to co pisze, to są utarte w mojej głowie stereotypy, więc jeśli ktoś to czyta to proszę z dystansem.
W mojej podświadomości jest jakaś niechęć do kotów, mogę nawet powiedzieć, że trochę się ich boję (?). Jak sobie myślę, to czasem jak jakiś się do mnie przyłasi (np. u znajomych), w sensie podejdzie sam to pogłaskam. Ale sama bym kota nie chciała, wydają mi się być nieprzewidywalne. Żyję w przeświadczeniu, że są one z natury niezależne, humorzaste i jakieś takie tajemnicze, że do ostatniego momentu (np. ataku) nie da się wyczytać sygnałów i emocji. Mam wrażenie, że jeśli im się coś nie spodoba, to będą w stanie zaatakować, w sensie podrapać, ugryźć i nie ma możliwości oduczenia ich tego. Albo wszystko jest ok, kotek sobie cziluje i nagle jednak coś mu nie pasuje i dostajesz z pazura.
Kot nie będzie mnie słuchał tylko będzie żyć ze mną, albo raczej ja z nim, pod jednym dachem. Dziwne to dla mnie stworzenia, których charakter mija się z moim.
Sama nie podeszłabym do kota, takiego którego znam i którego nie znam, wyczytanie jego emocji wydaje mi się niemożliwe, a to, że są takie skoczne, szybkie - dodatkowo mnie od nich odstrasza.
Jest w tym trochę racji. Koty mają specyficzny temperament, no i, co bardzo ważne, są drapieżnikami. Mają pazury i nie zawahają się ich użyć. a tak zupełnie serio - koty, podobnie jak ludzie, różnią się charakterami. Niektóre są bardzo proludzkie (np. moja młodsza kotka) lub wycofane i niezależne (moja starsza kotka). I jeśli nie znamy się na kotach oraz nie znamy konkretnego osobnika, to całkiem rozsądne jest to, co robisz, czyli nie inicjować niepotrzebnego kontaktu dla komfortu obojga stron. ja sama jestem kocią matką od zawsze, ale nadal, z każdym dniem uczę się nowych rzeczy o kociej naturze, np. dopiero od niedawna uczę się czytać nastawienie kota po jego uszach - naprawdę ustawienie uszu kota potrafi Ci powiedzieć, czy kot jest zrelaksowany, nastawiony do ataku czy też przestraszony- podobnie jak w przypadku ogona. To fascynującemeandazz pisze: ↑pt sty 10, 2025 1:47 pm Na wstępie zaznaczę, że jestem psiarą, ale rozumiem, jeśli ktoś nie jest :D. Raczej nie boje się psów, nieważne jakich jest rozmiarów, większość uważam za piękne, nie wszystkie za mądre .
Z kotami nie mam za dużo do czynienia, więc to co pisze, to są utarte w mojej głowie stereotypy, więc jeśli ktoś to czyta to proszę z dystansem.
W mojej podświadomości jest jakaś niechęć do kotów, mogę nawet powiedzieć, że trochę się ich boję (?). Jak sobie myślę, to czasem jak jakiś się do mnie przyłasi (np. u znajomych), w sensie podejdzie sam to pogłaskam. Ale sama bym kota nie chciała, wydają mi się być nieprzewidywalne. Żyję w przeświadczeniu, że są one z natury niezależne, humorzaste i jakieś takie tajemnicze, że do ostatniego momentu (np. ataku) nie da się wyczytać sygnałów i emocji. Mam wrażenie, że jeśli im się coś nie spodoba, to będą w stanie zaatakować, w sensie podrapać, ugryźć i nie ma możliwości oduczenia ich tego. Albo wszystko jest ok, kotek sobie cziluje i nagle jednak coś mu nie pasuje i dostajesz z pazura.
Kot nie będzie mnie słuchał tylko będzie żyć ze mną, albo raczej ja z nim, pod jednym dachem. Dziwne to dla mnie stworzenia, których charakter mija się z moim.
Sama nie podeszłabym do kota, takiego którego znam i którego nie znam, wyczytanie jego emocji wydaje mi się niemożliwe, a to, że są takie skoczne, szybkie - dodatkowo mnie od nich odstrasza.
Bez urazy ale trochę zaczynasz brzmieć jak "kocia madka". To forum dlaczego ktoś nie lubi psów lub kotów a Ty już jakąś krucjatę obronną na temat kotów prowadziszKarMaggie pisze: ↑pt sty 10, 2025 2:22 pm Jest w tym trochę racji. Koty mają specyficzny temperament, no i, co bardzo ważne, są drapieżnikami. Mają pazury i nie zawahają się ich użyć. a tak zupełnie serio - koty, podobnie jak ludzie, różnią się charakterami. Niektóre są bardzo proludzkie (np. moja młodsza kotka) lub wycofane i niezależne (moja starsza kotka). I jeśli nie znamy się na kotach oraz nie znamy konkretnego osobnika, to całkiem rozsądne jest to, co robisz, czyli nie inicjować niepotrzebnego kontaktu dla komfortu obojga stron. ja sama jestem kocią matką od zawsze, ale nadal, z każdym dniem uczę się nowych rzeczy o kociej naturze, np. dopiero od niedawna uczę się czytać nastawienie kota po jego uszach - naprawdę ustawienie uszu kota potrafi Ci powiedzieć, czy kot jest zrelaksowany, nastawiony do ataku czy też przestraszony- podobnie jak w przypadku ogona. To fascynujące
Obronną?
Raczej wyjaśniam różne rzeczy. Ale skoro Ci to przeszkadza, to przestanę.
Albo ty przestań czytać.
Czytać forum nie przestanę, po prostu brzmisz jakbyś chciała na siłę wszystkim tłumaczyć jakie koty są fajne. Wyluzuj, jedni lubią psy, koty i inni świnki morskie. Takie forum, babki piszą dlaczego nie lubią kotów a ty pod każdym postem tłumaczysz że koty są cudowne, brzmisz trochę jak babka na forum dla bezdzietnych podpisująca ciągle , że przecież jak można nie chcieć dziecka, dzieci są takie słodkie.
Ależ wiem, po prostu uwielbiam ten temat i myślałam, że forum to miejsce wymiany zdań i dyskusji. Ale ty chyba chcesz zmienić definicję pojęcia, skoro każesz mi zamilczeć. Co najmniej dziwne...
Absolutnie nie, po prostu mnie to rozbawiło i tak mi się skojarzyło ale przemyślałam i masz rację, mnie też pewne rzeczy triggerują i mam ochotę bronić czegoś własną piersią To tylko i wyłącznie moja opinia na Twoje posty. Swoją drogą już mamy podział na anty-dzeci, anty- koty i anty-psy może dorzucimy jeszcze gryzonie i ptaki?
Zgadzam się, jeśli chodzi o gryzonie ale na pewno ekipa antyptaków też się znajdzie xDNiu90 pisze: ↑pt sty 10, 2025 9:01 pm Absolutnie nie, po prostu mnie to rozbawiło i tak mi się skojarzyło ale przemyślałam i masz rację, mnie też pewne rzeczy triggerują i mam ochotę bronić czegoś własną piersią To tylko i wyłącznie moja opinia na Twoje posty. Swoją drogą już mamy podział na anty-dzeci, anty- koty i anty-psy może dorzucimy jeszcze gryzonie i ptaki?