Dzień dobry forumowiczki i forumowicze!
Przed dłuższym postem opisującym moją historię i doświadczenia, który mam nadzieję wkrótce tutaj zamieścić (gdy znajdę wystarczająco dużo wolnego czasu ;) ) chciałabym poznać Waszą opinię nt. otwartych relacji i otwartych związków. Sytuacji, w której partner lub mąż nie ma problemu, jeżeli jego wybranka spotyka się z innymi mężczyznami. Sytuacji, w której może nawet zna jej kochanka i niejako go przez to "legalizuje".
Jaka jak jest Wasza opinia na ten temat? Może któryś lub któraś z Was ma doświadczenia z tego tematu, którymi chcielibyście się podzielić? Jak powinna wyglądać taka relacja, aby była jak najbardziej, w takich warunkach, zdrowa? Co ludzi do tego pcha i jakie są tego motywy? Jakie powinny być odczucia i zaangażowanie wszystkich stron takiej relacji? Ogólnie napiszcie wszystko, co wam przyjdzie do głowy i czym chcielibyście się podzielić.
Będę wdzięczna i liczę na interesującą, a przede wszystkim kulturalną dyskusję. Z góry dziękuję.
Otwarty związek
Mam ponad 30 lat i nie widzę sensu w otwartych związkach, zupełnie nie rozumiem tej idei. Widocznie jestem tradycjonalistką, więc uważam, że jest się albo singlem, albo w związku z jedną osobą. Dla mnie otwarty związek to trzymanie się kilku gałęzi, bo ktoś ma słaby charakter i nie potrafi pracować nad związkiem i pozostać wiernym jednej osobie. A jak ktoś jest singlem i celowo nie wchodzi w żadne związki, miewa partnerów/partnerki na jedną noc, to też jest dla mnie jakiś spójny styl życia.
Nie znam nikogo, kto był lub jest w takim związku i nie potrafię wyobrazić sobie, że ktoś przez 10/30/50 lat praktykuje taki styl życia i jest szczęśliwy.
Nie znam nikogo, kto był lub jest w takim związku i nie potrafię wyobrazić sobie, że ktoś przez 10/30/50 lat praktykuje taki styl życia i jest szczęśliwy.
Nie mam swojego doświadczenia, ale mam info od 2 osób. Jedna to kumpel, któremu to zaproponowała dziewczyna na samym początku związku. Druga osoba to kobieta po 30, która mężowi zaproponowała otwarty zwiazek, bo czuła się zaniedbana a nie chciała odchodzić ze względu na dziecko. Na podstawie tych dwóch przykładów i ogólnie jakiegoś zgłębienia tematu pod ich wpływem moge powiedzieć jedno - zwykle jest to związek otwarty tylko dla jednej strony, a druga nie korzysta bo nie chce lub nie może (np. nie jest dość atrakcyjna by sobie szukać z łatwością przygód).
Związek kumpla trwał krótko. Jego dziewczyna była modelką miała ciągle nowych typów. On w praktyce płacił za nia, żył z nią ale miało ja wielu. On nie latał za innymi bo nie miał ochoty. Związek się rozpadł sam, on uznał że to mu się nie opłaca. Małżeństwo z drugiego przykładu trwa do dziś, ale są nieszczęśliwi. Ona szuka atencji u różnych typów i ja dostaje, a on szuka u bab ale nie dostaje bo jest fleja zaniedbana i nikt by go nie chciał. Tak kulają ze soba bez sensu, z otwartości związku ma możliwość korzystania tylko ona więc jego to denerwuje i jest zazdrosny xD
Związek kumpla trwał krótko. Jego dziewczyna była modelką miała ciągle nowych typów. On w praktyce płacił za nia, żył z nią ale miało ja wielu. On nie latał za innymi bo nie miał ochoty. Związek się rozpadł sam, on uznał że to mu się nie opłaca. Małżeństwo z drugiego przykładu trwa do dziś, ale są nieszczęśliwi. Ona szuka atencji u różnych typów i ja dostaje, a on szuka u bab ale nie dostaje bo jest fleja zaniedbana i nikt by go nie chciał. Tak kulają ze soba bez sensu, z otwartości związku ma możliwość korzystania tylko ona więc jego to denerwuje i jest zazdrosny xD
Dla mnie spoko opcja.
Znam przypadek gdzie np ona chciała ale on nie chciał ale on ślubu te żnie chciał. Więc taka hipokryzja bo jej nie chce dla siebie a jednocześnie nie pozwala jej na to by ktoś inny ją miał.
A że nie uprawiają seksu to już w ogóle abstrakcja. W każdym bądź razie dziewczyna radzi sobie teraz sama w sensie że jest z nim i bzyka się z innymi a czy on o tym wie to ona twierdzi że nie wie ale jak by się dowiedział i by już nie chciał z nią być to by się zbytnio nie przejmowała.
Więc doszłam do wniosku że może być tak w części przypadków że zwyczajnie seks z innymi pozwala nam przejrzeć trzeźwym okiem - spadają różowe okulary zakochania a czasem uwiązania i nabieramy odwagi do życia po prostu. Bez uwiązywania sie na czyjejś szyjki na siłę.
Stwierdzam tak zarówno po moich przygodach jak i tej dziewczyny. Bo trochę to jednak rzutuje pozytywnie takie wymienianie partnerów jak z szarej zahukanej myszki ktoś robi się pewny siebie i w końcu dostrzega że jego życie nie musi wyglądać jak wygląda a może wyglądać lepiej.
Czasem się też zdarza że dopiero takie układ powoduje że dana osoba faktycznie poznaje swoją wzajemną miłość a ta co się wydawała miłością to tylko było przyzwyczajenie. I tak może nastąpić zarówno u osoby aktywnej jak i tej co nie korzysta w uroku związku otwartego.
Najważniejsze to się zabezpieczać. Osobiście znam jedną instagramerke co ma ponad milion obserwujących i jest tak głupia że uważa że jak już nie ma kalafiorkow na wagonie to znaczy że nie zaraża i uprawia seks bez zabezpieczenia z różnymi mężczyznami. Coś potwornego. Zastanawiam się właśnie czy nie złożyć zawiadomienia do prokuratury skoro mam dowody na to że ona wie o swoim stanie a mimo że świadomie naraża zdrowie zarówno tych mężczyzn jak i ich potencjalnych obecnych i przyszłych partnerek. Paskudne babsko i mega pazerne a promuje się na taką cudowną i milutką. Strasznie zakłamany świat.
Znam przypadek gdzie np ona chciała ale on nie chciał ale on ślubu te żnie chciał. Więc taka hipokryzja bo jej nie chce dla siebie a jednocześnie nie pozwala jej na to by ktoś inny ją miał.
A że nie uprawiają seksu to już w ogóle abstrakcja. W każdym bądź razie dziewczyna radzi sobie teraz sama w sensie że jest z nim i bzyka się z innymi a czy on o tym wie to ona twierdzi że nie wie ale jak by się dowiedział i by już nie chciał z nią być to by się zbytnio nie przejmowała.
Więc doszłam do wniosku że może być tak w części przypadków że zwyczajnie seks z innymi pozwala nam przejrzeć trzeźwym okiem - spadają różowe okulary zakochania a czasem uwiązania i nabieramy odwagi do życia po prostu. Bez uwiązywania sie na czyjejś szyjki na siłę.
Stwierdzam tak zarówno po moich przygodach jak i tej dziewczyny. Bo trochę to jednak rzutuje pozytywnie takie wymienianie partnerów jak z szarej zahukanej myszki ktoś robi się pewny siebie i w końcu dostrzega że jego życie nie musi wyglądać jak wygląda a może wyglądać lepiej.
Czasem się też zdarza że dopiero takie układ powoduje że dana osoba faktycznie poznaje swoją wzajemną miłość a ta co się wydawała miłością to tylko było przyzwyczajenie. I tak może nastąpić zarówno u osoby aktywnej jak i tej co nie korzysta w uroku związku otwartego.
Najważniejsze to się zabezpieczać. Osobiście znam jedną instagramerke co ma ponad milion obserwujących i jest tak głupia że uważa że jak już nie ma kalafiorkow na wagonie to znaczy że nie zaraża i uprawia seks bez zabezpieczenia z różnymi mężczyznami. Coś potwornego. Zastanawiam się właśnie czy nie złożyć zawiadomienia do prokuratury skoro mam dowody na to że ona wie o swoim stanie a mimo że świadomie naraża zdrowie zarówno tych mężczyzn jak i ich potencjalnych obecnych i przyszłych partnerek. Paskudne babsko i mega pazerne a promuje się na taką cudowną i milutką. Strasznie zakłamany świat.