Toksyczna matka

Anonimowe zwierzenia i porady. Możliwość pisania tylko dla niezalogowanych.
Tw0jastar1

Toksyczna matka

Post autor: Tw0jastar1 »

Mam już dosyć relacji z moją matką.
Nigdy nie miałyśmy jakiejś super relacji ale odkąd na dobre odcięłam się od pępowiny, ograniczyłam dostęp do wielu informacji z mojego życia, które rozpowiadała na prawo i lewo, założyłam swoją rodzinę to jest z nią masakryczne.
Ciągle słyszę pretensje z dupy, a to że nie złożyłam życzeń tak jak ona tego oczekiwała, a to że się odwróciłam (bo już nie ma historyjek do zaspokojenia ciekswosci).
Moją mama zajmuje się tylko domem, czasem pomoże coś tacie w pracy na gospodartwie. Poza gotowaniem i sprzątaniem dla ich dwojga nie ma w zasadzie innych zajęć. Ciągle tylko siedzi w telefonie i czyta jakieś pierdoły typu afera kurzopki smaszcz i to jej cale życie. Dlatego bardzo chciałaby żyć moim życiem. Odkąd zaczęłam to zauważać, że im więcej opowiadam tym gorzej - bo dawałam sama jej temat do rozkmin i Ciągle się do mnie przypieprzala, o każda rzecz. Każdy mój sukces to za mało, ona by chciała żebym była kimś więcej. Za to jest zawsze przy każdej porażce i wałkuje temat na kazda ze stron. W kłótni na argumenty tego że jestem zła córka wyciąga rzeczy sprzed kilkunastu lat gdy byłam nastolatka i np. piłam piwo w krzakach xD
Stawiam granice, nie chce rad np. dotyczących wychowania dziecka i mówię, że jak będę ich potrzebowała, to powiem, to nie potrafi tego uszanować i za każdym razem znajdzie pretekst żeby dołożyć swoje 5 groszy.
Ciągle robi z siebie ofiarę, że jej życie jest złe przez to, że musiała poświęcić się dla dobra dzieci i dostosować się do męża i jego rodziny. Wplątuje mnie w kłótnie małżeńskie, nastawia przeciwko innym, a za jakiś czas to mnie obgaduje do rodziny i nastawia ich przeciwko.
Już nie mam siły. Może ktoś był w podobnej sytuacji. Nie chcę czuć się odpowiedzialna za jej emocje. Jednocześnie kiedy żyję jak chcę, ją to boli.
Czy żeby się uwolnić trzeba faktycznie zerwać kontakt?
Plotki2024

Post autor: Plotki2024 »

Ja bym poszła na konsutlację do sensownego terapeuty/psychologa. Nie mówię o pełnoprawnej terapii (chyba, że masz środki i chęci), tylko o skonsultowaniu się, jak postępować z matką, żeby to poukładać. Lepiej sobie to ułożyć w głowie z profesjonalistą
tgtrgt

Post autor: tgtrgt »

Nie wiem co masz zrobić Ty.

Ja mam ciężkie relacje z rodzicami, szczególnie z ojcem. U mnie wyglą∂a to tak, ze raczej się nie kłócimy... ale... no właśnie! Jak mi się powinie noga to ojciec wyzywa mnie (dorosłą kobietę żyjącą zdala od rodziców, mającą swoje mieszkanie, pracę, życie) od debilek, idiotek, chorych psychicznie, potrafi też szturchnąć gdy do nich pojadę i najlepsze - ośmiesza publicznie, przy ludziach (najczęściej wymyśla coś, co nigdy nie miało miejsca. Sam w głowie tworzy historię, której jestem bohaterką i publicznie przy stole przy gościach opowiada)...Coś w stylu: "A Gosiunia nasza to jak dorwie autko to pół autostrady pod prąd ... bo przecież blondynka nie wie, że w Polsce inaczej niż w Anglii." ... I tu pytania rodzinki/znajomych: "Gosiu pomyliłaś się?" i odpowiedź: "Nie ciociu, nigdy taka historia nie miała miejsca". Ale ciocia tylko patrzy, czyli wierzy ojcu...

No i moja rodzina przez minimum 9 lat nie pozwalała mi się rozstać z facetem:(
Nie pzowolili mi wielu rzeczy i dalej ingerują dlatego mówię coraz mniej.
Ale... odwiedzam ich. Raz w miesiącu jadę na weekend, głównie tam śpię, mówię, że mam dużo pracy. W święta te odwiedzam, wyciągam telefon gram sobie i mam w dupie co się dzieje... Nie będę się odcinać na całe życie... Bo nie mam innej rodziny i znajomych niezbyt wielu. Ale pamiętaj, jeśli źle składasz życzenia i matka jest niezadowolona to następnym razem nie składaj jej życzeń. Ja tak zrobiłam. Ba! Ojciec publicznie we mnie chlapał herbatą (!!) to wstałam i wylałam na niego kawę!
Elena98

Post autor: Elena98 »

Moja mama też żyje moim życiem, bo niestety nie ma swojego. Ma 60 lat, kilka koleżanek. Mieszka sama. Żyje tym, co ja zrobiłam, co u mnie w pracy, co kupiłam. I tak samo podobnie jak twoja plotami w szołbiznesie. Moja mama jak mieszkałam z nią, to nawet pozwalała sobie na czytanie mojego pamiętnika. Żadna karteczka z moim zapiskiem nie mogła leżeć bez jej wyglądu, bo musiała wszystko o mnie wiedzieć. Jak się dowiedziała, że prowadzę bloga, to wpadła w szał, bo uważała że mam obowiązek jej podać adres. Oczywiście otwierała też zawsze korespondencję do mnie. Jest to chore, i dlatego matkę odcięłam od źródła informacji. Mówię tyle, ile chce. Jeśli zauważam, że żąda informacji i traktuje mnie jak celebrytkę z telewizji, to urywam rozmowę. Przykro mi, skończyło się.

Takie matki po prostu nie mają co robić. Nie traktują dziecka jak osoby, ale jak przedłużenie siebie i źródło atrakcji. Albo pójdzie na terapię, albo kontakt zostanie zmniejszony.
gosc1234

Post autor: gosc1234 »

Niestety znam temat, chciałabym się odciąć i żyć sobie po swojemu, ale niestety nie jest to możliwe, bo moja matka ciągle nakręca jakieś afery, wydzwania po całej rodzinie, jaką jestem wyrodną córką, nastawia nas przeciwko sobie z rodzeństwem i knuje za plecami. Ona karmi się awanturami, bez tego jest chora. Dodatkowo traktuje mnie jak skarbonkę, kiedy przeleję jej pieniądze, to przez kilka dni jestem cudowną córką, ale po chwili następuje dewaluacja i znowu jestem najgorszym dzieckiem i czarną owcą. Rollercoaster emocjonalny. Nie mam potrzeby się na niej odgrywać, po prostu chciałabym żyć w spokoju bez tych ciągle nakręcanych przez nią afer. Rodzeństwo też ma jej dosyć, ale oni mają podejście, że matka to mimo wszystko matka i trzeba ją zapraszać na święta itp. i się przemęczyć z zaciśniętymi zębami. Więc patrzą na mnie krzywo, bo jako jedyna się wyłamuję i ograniczam z nią kontakt. Nie mam juz siły i nie wiem, co robić. Może oni mają rację i to ja jestem nienormalna i przesadzam? I powinnam znosić te awantury w imię rodzinnych tradycji?