Głogów: Kobieta przetrzymywana przez 4 lata w pomieszczeniu gospodarczym
Moderator: verysweetcherry
-
- LouiBag
- Posty: 315
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Re: Głogów: Kobieta przetrzymywana przez 4 lata w pomieszczeniu gospodarczym
Jeśli przejął jej konta na socjalach i od czasu do czasu pozwalał zadzwonić, oczywiście w jego obecności, to mógł uśpić czujność jej rodziny i znajomych. Natomiast istnieje też możliwość, że w tej rodzinie nie działo się zbyt dobrze i stąd taki a nie inny stosunek do zaginięcia. Matce oprawcy nie wierzę w ani jedno słowo. Za to, co mnie szokuje, to to, że ofiara nie trafiła do szpitala po raz pierwszy, ani nawet drugi, a jeden z jej pobytów w szpitalu był spowodowany perforacją odbytu po zgwałceniu. Wyobrażacie to sobie? Facet przywozi partnerkę (tak ją pewnie przedstawiał) z odbytem poharatanym od kija i nikt z personelu nie wpadł na to, że takie obrażenia nie tworzą się same z siebie i że prawdopodobnie pacjentka jest ofiarą przemocy. Nie mieści mi się to w głowie. Ja rozumiem, że personel medyczny jest przeciążony i zdarzają im się kuriozalne przypadki, ale nie zareagować przy czymś takim...
-
- BlondDoczep
- Posty: 139
- Rejestracja: ndz mar 17, 2024 12:40 am
Dotarłam do informacji, i to może się zgadzać w kontekscie calej sprawy, że kobieta ta jest osobą o obniżonym potencjale intelektualnym, ma rentę z uwagi na niepełnosprawność umysłową. Dlatego miala leczenie szpitalne po zlamaniach, bo pamietajmy gdyby to byla osoba ktora np robi na etacie to po ustaniu zatrudnienia ubezpieczenia nie ma wiec lekarze czy szpitale nie wchodza w gre, chyba ze za gruba kase. Ma dwójkę starszych dzieci dla których od ich urodzenia rodzina zastępcza są ich dziadkowie, a jej rodzice. Nikt nie zgłosił jej zaginięcia bo to nie był pierwszy raz jak znikała po czym po jakimś czasie wracała, juz w ciąży, zostawiała dziecko i szla dalej. Nie oceniałabym zatem jej rodziców pochopnie bo podejrzewam ze życie z taką osobą to może być przysłowiowy krzyż pański. Wyczytałam też że to nie było tak ze ona się przyznała lekarzom że jest przetrzymywana, lekarze zwrócili uwagę na stare blizny które wskazywały na wieloletnia przemoc i zawiadomili psychologa, ktory to z niej wyciagnal. Ona wcześniej nikomu nie mówiła, bo to nie jest syndrom sztokholmski tylko przez swoje deficyty inaczej pojmuje świat.
-
- LouiBag
- Posty: 315
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
No, to by zmieniało postać rzeczy i sporo wyjaśniło. Jeszcze kiedy osoba z lekkim upośledzeniem dorwie się do internetu, to już w ogóle kaplica - wiemy to z niektórych przypadków opisywanych na tym forum.
-
- Collagen z chlorellą
- Posty: 4235
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 2:11 pm
Jednym z wcześniejszych powodów hospitalizacji było rozerwanie odbytu, co zostało eufemistycznie nazwane „uszkodzeniami końca układu pokarmowego”.
Naprawdę przyjeżdża kobieta która musi być zapuszczona i pobita z rozerwanym odbytem i nikt w szpitalu nie powiadamia policji? Przecież teraz gwałt ścigany jest z urzędu oni nie mieli obowiązku powiadomić policji?
Naprawdę przyjeżdża kobieta która musi być zapuszczona i pobita z rozerwanym odbytem i nikt w szpitalu nie powiadamia policji? Przecież teraz gwałt ścigany jest z urzędu oni nie mieli obowiązku powiadomić policji?
-
- LouiBag
- Posty: 315
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której ta kobieta ze strachu przed oprawcą błaga personel, żeby tylko nie szli na policję, bo "sama" sobie to zrobiła, tak błaga, aż odpuszczają - tylko to też słabe, bo o ile dobrze wiem, gwałt ściga się z urzędu, a tu dochodzi jeszcze znęcanie i uszkodzenie ciała. Jeśli woził ją za każdym razem do różnych szpitali, to rzeczywiście ryzyko wpadki mogło być mniejsze. W tej sprawie jest jeszcze wiele niewiadomych, a materia jest delikatna, więc jeśli chodzi o prokuraturę i policję, to raczej będzie informacyjne embargo, niestety nie sądzę, że dziennikarze nie dokopią się do kolejnych drastycznych czy wstydliwych i delikatnych szczegółów, żeby wywalić je na jaw.Platini_blabla pisze: ↑sob sie 31, 2024 4:12 pm Jednym z wcześniejszych powodów hospitalizacji było rozerwanie odbytu, co zostało eufemistycznie nazwane „uszkodzeniami końca układu pokarmowego”.
Naprawdę przyjeżdża kobieta która musi być zapuszczona i pobita z rozerwanym odbytem i nikt w szpitalu nie powiadamia policji? Przecież teraz gwałt ścigany jest z urzędu oni nie mieli obowiązku powiadomić policji?
W ogóle jak on ją musiał urabiać jeszcze zanim przyjechała do niego - z opowieści sąsiadów jawi się jako chłopek roztropek, trochę dziwny, trochę straszny, niezbyt inteligentny, ale żeby kogoś tak zrobić i nie wpaść przez 5 lat potrzebna jest jednak jakaś przebiegłość - tak uważam. Nawet, jeśli ofiara jest lekko upośledzona. No i nadal nie wierzę, że jego matka nic nie wiedziała.
Matka wiedziała na 100%, już następnego dnia opowiadała zaskakująco dużo szczegółów o ofierze.
Moim zdaniem ta kobieta z jednej strony bała się swojego oprawcy a z drugiej strony nie miała dokąd uciec dlatego trwało to tyle czasu.
Moim zdaniem ta kobieta z jednej strony bała się swojego oprawcy a z drugiej strony nie miała dokąd uciec dlatego trwało to tyle czasu.
Przeczytałam kilka artykułów dotyczących tej sprawy. Póki co jest sporo niejasności, jednak z tego, co wyczytałam - tak to rozumiem:
ofiara te 5 lat temu, pod koniec grudnia 2018 roku, pokłóciła się ze swoją matką tak bardzo, iż uznała, że ta nie chce więcej jej widzieć i porzuciła dwójkę swoich dzieci (wówczas 2 i 4 letnich) na rzecz znajomości ze swoim (przyszłym) oprawcą (możliwe, ze to właśnie był powód kłótni) i jak rozumiem, początkowo ofiara dobrowolnie zamieszkała na jego posesji. Nie chcę tego oceniać, jeśli wiadomo, że ona miała jakieś deficyty umysłowe- a nawet rentę. Albo po prostu wiedziała, ze nie da rady sama utrzymać się z dwójką dzieci... a może po prostu taka była, jednak w tym momencie to nieważne i nie usprawiedliwia tego, co ją spotkało.
W każdym razie - rodzice oprawcy na pewno wiedzieli o istnieniu takiej kobiety, stąd matka oprawcy w pierwszych wypowiedziach, kiedy chyba jeszcze nie przemyślała swojej wersji obrony, że o niczym nie wie, podzieliła się swoją wiedzą odnośnie ofiary - wiedziała o tym, że ona ma dzieci itd.
I jak rozumiem, dopiero po kilku miesiącach wspólnego mieszkania ofiara została zamknięta w tym pomieszczeniu gospodarczym i tak rozpoczął się jej koszmar. Stąd podawane są dwa czasookresy: z jednej strony podają, że ofiara przetrzywana była przez około 4 lata, a z drugiej - że okres zarzutów dotyczy czasu od 1 stycznia 2019 do przedwczoraj (to 5,5 roku) - dlatego tak to rozumiem, ze przemoc pojawiła się wcześniej, jeszcze podczas kiedy ofiara mieszkała z nimi w domu. Być może oprawca wytłumaczył znikniecie kobiety z domu tym, ze się z nią rozstał i nie powiedział rodzicom, ze jest uwięziona w pomieszczeniu gospodarczym. Choć szczerze.. nie wierzę, że oni o tym nie wiedzieli. Jeśli nie od razu, to po niedługim czasie musieli to odkryć.
Ojciec kata choruje na raka i porusza się z balkonikiem ale matka jest całkowicie sprawna, jeździ rowerem po zakupy itd. Trudno uwierzyć, że przez tak długi czas nie miała powodu by zajrzeć do tego pomieszczenia. Szczerze? Nie wierzę w to...
Jest możliwe, że syn zastraszał rodziców, ale to ich nie usprawiedliwia.
Wiadomo też, że oprawca nie pracował, był na utrzymaniu rodziców. I tu swoją drogą automatycznie zaświtało mi jeśli chodzi o podobieństwo do gwałciciela o którym ostatnio oglądałam dokument na netflixie - tytuł "będziesz następna" - o Andrzeju ś. Podobna relacja z rodzicami.
Jeśli chodzi o ofiarę, uważam, że nie wolno nam oceniać ani obwiniać, bo na pewno nie chciała znaleźć się w takim położeniu i doświadczyć tylu krzywd. Jeśli jej postępowanie wynikało z deficytów, opóźnienia umysłowego - to winny jest system, który nie ochronił takiej osoby. I rodzice - którzy nad jej zniknięciem na tyle lat przeszli do porządku dziennego. To dla mnie totalnie niepojęte. Coś tam musiało być mocno nie tak. Nawet jeśli trudno im było radzić sobie z postępowaniem córki, która znikała i wracała z kolejnymi ciążami (tak wyczytałam) to może należało ją ubezwłasnowolnić? Jednak z relacji reportera, który z nią rozmawiał wynika, że kontakt z nią był bardzo logiczny i potrafiła opowiedzieć o tym co ją spotkało... więc tu znowu mi się nie zgadza. Nie rozumiem, jak rodzice mogli nie zgłosić jej zaginięcia - przecież ona ma małe dzieci, które cały ten czas potrzebowały mamy... i nie wiem, jak przez ten czas radzili sobie z kwestiami formalnymi? Z zapisaniem dziecka do przedszkola, szkoły - przecież wszędzie potrzebny jest podpis rodzica.
Wierzę, że kobieta, będąc tyle lat poddawana ciężkiej, brutalnej przemocy, uwierzyła, że jej oprawca jest wszechmocny, że dopadnie ją wszędzie i zawsze, i jak sama powiedziała "będzie tylko gorzej"... dlatego nawet kiedy była wcześniej w szpitalach, nie szukała ratunku. Pewnie była tez w więzi traumatycznej, pewnie w jakiś sposób usprawiedliwiała tego zwyrodnialca (syndrom sztokholmski)... nie widzę innego wyjaśnienia, dlaczego wcześniej nie wykorzystała okazji do ucieczki. Czytałam w jakich stanach trafiała do szpitala. Odnośnie tego uszkodzenia odbytu - to pewnie on kazał jej powiedzieć, że tak się bawiła z partnerem. A teraz wybity bark do tego stopnia, ze groziła jej utrata ręki.. Szczęśliwie wreszcie zdobyła się na powiedzenie w szpitalu przez co przechodzi, bo następnej okazji mogło już nie być...
ofiara te 5 lat temu, pod koniec grudnia 2018 roku, pokłóciła się ze swoją matką tak bardzo, iż uznała, że ta nie chce więcej jej widzieć i porzuciła dwójkę swoich dzieci (wówczas 2 i 4 letnich) na rzecz znajomości ze swoim (przyszłym) oprawcą (możliwe, ze to właśnie był powód kłótni) i jak rozumiem, początkowo ofiara dobrowolnie zamieszkała na jego posesji. Nie chcę tego oceniać, jeśli wiadomo, że ona miała jakieś deficyty umysłowe- a nawet rentę. Albo po prostu wiedziała, ze nie da rady sama utrzymać się z dwójką dzieci... a może po prostu taka była, jednak w tym momencie to nieważne i nie usprawiedliwia tego, co ją spotkało.
W każdym razie - rodzice oprawcy na pewno wiedzieli o istnieniu takiej kobiety, stąd matka oprawcy w pierwszych wypowiedziach, kiedy chyba jeszcze nie przemyślała swojej wersji obrony, że o niczym nie wie, podzieliła się swoją wiedzą odnośnie ofiary - wiedziała o tym, że ona ma dzieci itd.
I jak rozumiem, dopiero po kilku miesiącach wspólnego mieszkania ofiara została zamknięta w tym pomieszczeniu gospodarczym i tak rozpoczął się jej koszmar. Stąd podawane są dwa czasookresy: z jednej strony podają, że ofiara przetrzywana była przez około 4 lata, a z drugiej - że okres zarzutów dotyczy czasu od 1 stycznia 2019 do przedwczoraj (to 5,5 roku) - dlatego tak to rozumiem, ze przemoc pojawiła się wcześniej, jeszcze podczas kiedy ofiara mieszkała z nimi w domu. Być może oprawca wytłumaczył znikniecie kobiety z domu tym, ze się z nią rozstał i nie powiedział rodzicom, ze jest uwięziona w pomieszczeniu gospodarczym. Choć szczerze.. nie wierzę, że oni o tym nie wiedzieli. Jeśli nie od razu, to po niedługim czasie musieli to odkryć.
Ojciec kata choruje na raka i porusza się z balkonikiem ale matka jest całkowicie sprawna, jeździ rowerem po zakupy itd. Trudno uwierzyć, że przez tak długi czas nie miała powodu by zajrzeć do tego pomieszczenia. Szczerze? Nie wierzę w to...
Jest możliwe, że syn zastraszał rodziców, ale to ich nie usprawiedliwia.
Wiadomo też, że oprawca nie pracował, był na utrzymaniu rodziców. I tu swoją drogą automatycznie zaświtało mi jeśli chodzi o podobieństwo do gwałciciela o którym ostatnio oglądałam dokument na netflixie - tytuł "będziesz następna" - o Andrzeju ś. Podobna relacja z rodzicami.
Jeśli chodzi o ofiarę, uważam, że nie wolno nam oceniać ani obwiniać, bo na pewno nie chciała znaleźć się w takim położeniu i doświadczyć tylu krzywd. Jeśli jej postępowanie wynikało z deficytów, opóźnienia umysłowego - to winny jest system, który nie ochronił takiej osoby. I rodzice - którzy nad jej zniknięciem na tyle lat przeszli do porządku dziennego. To dla mnie totalnie niepojęte. Coś tam musiało być mocno nie tak. Nawet jeśli trudno im było radzić sobie z postępowaniem córki, która znikała i wracała z kolejnymi ciążami (tak wyczytałam) to może należało ją ubezwłasnowolnić? Jednak z relacji reportera, który z nią rozmawiał wynika, że kontakt z nią był bardzo logiczny i potrafiła opowiedzieć o tym co ją spotkało... więc tu znowu mi się nie zgadza. Nie rozumiem, jak rodzice mogli nie zgłosić jej zaginięcia - przecież ona ma małe dzieci, które cały ten czas potrzebowały mamy... i nie wiem, jak przez ten czas radzili sobie z kwestiami formalnymi? Z zapisaniem dziecka do przedszkola, szkoły - przecież wszędzie potrzebny jest podpis rodzica.
Wierzę, że kobieta, będąc tyle lat poddawana ciężkiej, brutalnej przemocy, uwierzyła, że jej oprawca jest wszechmocny, że dopadnie ją wszędzie i zawsze, i jak sama powiedziała "będzie tylko gorzej"... dlatego nawet kiedy była wcześniej w szpitalach, nie szukała ratunku. Pewnie była tez w więzi traumatycznej, pewnie w jakiś sposób usprawiedliwiała tego zwyrodnialca (syndrom sztokholmski)... nie widzę innego wyjaśnienia, dlaczego wcześniej nie wykorzystała okazji do ucieczki. Czytałam w jakich stanach trafiała do szpitala. Odnośnie tego uszkodzenia odbytu - to pewnie on kazał jej powiedzieć, że tak się bawiła z partnerem. A teraz wybity bark do tego stopnia, ze groziła jej utrata ręki.. Szczęśliwie wreszcie zdobyła się na powiedzenie w szpitalu przez co przechodzi, bo następnej okazji mogło już nie być...
•
-
- LouiBag
- Posty: 315
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Jeśli przez kilka miesięcy żyła tam jak wolny człowiek, to po co te akcje z zasłanianiem oczu przy jakimkolwiek wyjściu, nawet parę kroków na zewnątrz? Ten miesiąc miodowy jeśli w ogóle był, to był bardzo krótki, na tyle, żeby ta kobieta nie zdążyła nabrać pewności co do okolicy, w której się znajduje i żeby sąsiedzi nie zarejestrowali nowej we wsi. Odnośnie dzieci - podawana jest informacja, że są one w rodzinie zastępczej, którą stanowią rodzice tej więzionej kobiety - nie wiem jednak, czy taki stan miał miejsce już przed ucieczką czy dopiero później prawnymi opiekunami zostali dziadkowie.
-
- Modna
- Posty: 414
- Rejestracja: pn sty 23, 2023 5:15 pm
Od razu pomyślałam czy ta kobieta jest w normie intelektualnej. Jeśli ma upośledzenie w stopniu lekkim lub umiarkowanym to wiele wyjaśnia. Bardzo łatwo kogoś takiego zmanipulować, często takie osoby nie potrafią funkcjonować samodzielnie. Jeśli dziadkowie są rodziną zastępczą dla jej dzieci to prawdopodobnie dlatego, że nie była w stanie się nimi zająć.
-
- Modna
- Posty: 414
- Rejestracja: pn sty 23, 2023 5:15 pm
Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Skoro oprawca był na utrzymaniu rodziców to przecież wydatki na jedzenie musiały zwrócić ich uwagę. Inaczej one wyglądają dla 3 osób, inaczej dla 4 nawet jeśli to porcje głodowe. Poza tym, jak ją przetrzymywał zimą. Przecież zimy były różne w przeciągu tych lat. Zdarzał się mróz. Nie wydaje mi się możliwe żeby rodzice nic nie wiedzieli jeśli to na jednym podwórku. Chyba, że nie chcieli widzieć.
Faktycznie... właśnie to jest takie niedopowiedziane. Z artykułów jednak tak właśnie wyczytałam - znalazła się tam dobrowolnie, zamieszkała dobrowolnie. Wyczytałam nawet, że on zaproponował jej zamieszkanie nie w domu ale właśnie w tym pomieszczeniu gospodarczym obiecując, że na krótko. To by się zgadzało z tym, że "rodzice nie chcieli w domu burdelu" - więc burdel był na posesji.. ale z drugiej strony, jeśli od razu by mieszkała tam, to było w zimę... tu jest coś zagmatwane. Ofiara była w dziwnej relacji z oprawcą. To może wynikać właśnie z upośledzenia połączonego z desperacją. I myślę, że on stopniowo ją zniewalał. Tylko właśnie nie klei to się z wyprowadzaniem w nocy w kominiarce.. chyba, że to dotyczy wyprowadzania kiedy mieli jechać do szpitala.SmokAnalog pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 5:45 am Jeśli przez kilka miesięcy żyła tam jak wolny człowiek, to po co te akcje z zasłanianiem oczu przy jakimkolwiek wyjściu, nawet parę kroków na zewnątrz? Ten miesiąc miodowy jeśli w ogóle był, to był bardzo krótki, na tyle, żeby ta kobieta nie zdążyła nabrać pewności co do okolicy, w której się znajduje i żeby sąsiedzi nie zarejestrowali nowej we wsi. Odnośnie dzieci - podawana jest informacja, że są one w rodzinie zastępczej, którą stanowią rodzice tej więzionej kobiety - nie wiem jednak, czy taki stan miał miejsce już przed ucieczką czy dopiero później prawnymi opiekunami zostali dziadkowie.
Tu artykuł:
https://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/co-s ... al/l34hqmq
•
Też uważam, że rodzice kata musieli coś wiedzieć. Matka powiedziała, że musiał wymykać się do niej w nocy. Widzę po moich rodzicach, mojej teściowej, że starsi ludzie mają raczej płytki sen. Często się budzą, bo coś łupie w kościach lub w ogóle nie mogą zasnąć. Nie wierzę, że przez tyle lat matka kilkukrotnie nie zauważyła niczego podejrzanego. Sam fakt, że kat (sorry, ale ten ktoś nie zasługuje na określenia związane z człowiekiem) w wieku 30 lat żyje na utrzymaniu rodziców, którzy na to pozwalają. Nie gderaja, żeby znalazł robotę, pojechał na saksy czy czemu na chatę żadnej panny nie przyprowadzi. Nie zdziwi mnie, jeśli wobec nich równiez stosował agresję.
Rodzice ofiary to też dziwne środowisko. Nawet z uwagi na wnuki mogli zgłosić zaginięcie chociażby po to, żeby za jakiś czas uznać ofiarę za zmarła i przeżyć żałobę.
Czy ofiara nie miała ani jednej bliskiej koleżanki od serca, która by nie wywęszyła, że coś jest nie tak i że koleżanka może być w niebezpieczeństwo. Że żadna z koleżanek nie wiedziala, do kogo i gdzie ofiara się wybiera i gdzie może urwać się ślad?
Zaskakuje mnie znieczulica społeczna personelu medycznego, który zignorował urazy.
Liczę na to, że ofiara zostanie objęta opieka dobrego psychologa, a kat dostanie surowy wyrok.
Rodzice ofiary to też dziwne środowisko. Nawet z uwagi na wnuki mogli zgłosić zaginięcie chociażby po to, żeby za jakiś czas uznać ofiarę za zmarła i przeżyć żałobę.
Czy ofiara nie miała ani jednej bliskiej koleżanki od serca, która by nie wywęszyła, że coś jest nie tak i że koleżanka może być w niebezpieczeństwo. Że żadna z koleżanek nie wiedziala, do kogo i gdzie ofiara się wybiera i gdzie może urwać się ślad?
Zaskakuje mnie znieczulica społeczna personelu medycznego, który zignorował urazy.
Liczę na to, że ofiara zostanie objęta opieka dobrego psychologa, a kat dostanie surowy wyrok.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć
Z artykułu: "Ojciec opowiada mi, że Mateusz całe dnie spędzał z nimi w domu. Z nimi jadł posiłki, kosił trawę w ogrodzie, jak trzeba, zawiózł ich do lekarza. [...] Gdy pytam, z czego żył, ojciec odpowiada mi, że wydzielał mu 300 zł ze swojej renty. To mu wystarczało"Joanna Darc pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 8:17 am Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Skoro oprawca był na utrzymaniu rodziców to przecież wydatki na jedzenie musiały zwrócić ich uwagę. Inaczej one wyglądają dla 3 osób, inaczej dla 4 nawet jeśli to porcje głodowe. Poza tym, jak ją przetrzymywał zimą. Przecież zimy były różne w przeciągu tych lat. Zdarzał się mróz. Nie wydaje mi się możliwe żeby rodzice nic nie wiedzieli jeśli to na jednym podwórku. Chyba, że nie chcieli widzieć.
Może z tego... widziałam zdjęcia oprawcy w kajdankach, nie wygląda jakby sobie żałował jedzenia.
Zarzut dotyczy przetrzymywania bez ogrzewania... ale tak, również myślę, że tak naprawdę jego rodzice brali w tym udział i ta dziewczyna czasem była u nich w domu np. kiedy były najgorsze mrozy.
•
Tu jeszcze wyczuwam ciekawy artykuł ale nie mam wykupionego dostępu..
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,3 ... ikach.html
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,3 ... ikach.html
•
Jeżeli ten zwyrodnialec był przez cały czas na utrzymaniu rodziców i mieszkał z nimi, to rodzice musieli zauważyć, że wynosi jedzenie i środki higieniczne z domu, że kręci się wokół tej stodoły, że zabiera ją autem do szpitala etc.Joanna Darc pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 8:17 am Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Skoro oprawca był na utrzymaniu rodziców to przecież wydatki na jedzenie musiały zwrócić ich uwagę. Inaczej one wyglądają dla 3 osób, inaczej dla 4 nawet jeśli to porcje głodowe. Poza tym, jak ją przetrzymywał zimą. Przecież zimy były różne w przeciągu tych lat. Zdarzał się mróz. Nie wydaje mi się możliwe żeby rodzice nic nie wiedzieli jeśli to na jednym podwórku. Chyba, że nie chcieli widzieć.
Nie zdziwiłoby mnie to gdyby ubrania matki dawał przetrzymywanej dziewczynie.
-
- Modna
- Posty: 414
- Rejestracja: pn sty 23, 2023 5:15 pm
U mnie sąsiada słychać parę domów dalej więc tym bardziej jakieś odgłosy z tego pomieszczenia byłoby słychać. Nie wierzę,że nic nie słyszeli i tam nie zaglądali przez tyle lat. Można cos tam wmówić żeby kilka dni omijali ten budynek z daleka ale przez lata?paamooo pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 10:36 am Jeżeli ten zwyrodnialec był przez cały czas na utrzymaniu rodziców i mieszkał z nimi, to rodzice musieli zauważyć, że wynosi jedzenie i środki higieniczne z domu, że kręci się wokół tej stodoły, że zabiera ją autem do szpitala etc.
Nie zdziwiłoby mnie to gdyby ubrania matki dawał przetrzymywanej dziewczynie.
Myślę, że prokurator przyciśnie rodziców zwyrola na przesłuchaniu i nie powinno to być trudne. Myślę również, że ofiara powie jak było i tego się dowiemy.Joanna Darc pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 10:41 am U mnie sąsiada słychać parę domów dalej więc tym bardziej jakieś odgłosy z tego pomieszczenia byłoby słychać. Nie wierzę,że nic nie słyszeli i tam nie zaglądali przez tyle lat. Można cos tam wmówić żeby kilka dni omijali ten budynek z daleka ale przez lata?
Inna sprawa, że nawet jeśli sąd udowodni im, że o wszystkim wiedzieli, to pewnie z racji na wiek i stan zdrowia (ojciec) nie poniosą kary...
Nie wiem kim trzeba być, żeby tak postąpić... ale ktoś musiał takiego zwyrola wyhodować.
•
-
- Collagen z chlorellą
- Posty: 4235
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 2:11 pm
Nie rozumiem rodziny tej dziewczyny. Jak można tak olać własną córkę. Jak można ją olać mówiąc że znikała i wracała w ciąży. Boże dziecko to dziecko tym bardziej jak jest poniżej normy intelektualnej. To nadal ich obowiązek i odpowiedzialność. Mogli bawić się w porzucanie 30 lat temu jak była dzieckiem i została zdiagnozowana dając jej szanse na adopcyjny dom. Teraz zostaje tylko chodzenie do lekarza na spiralę albo zastrzyki, tłumaczenie wszystkiego albo oddawanie wnuków do adopcji. Ale olanie dziecka które ZNIKNĘŁO wiedząc że jest naiwne lub nieporadne to dla mnie niepojęte
-
- LouiBag
- Posty: 342
- Rejestracja: pn gru 12, 2022 1:08 pm
Zastanawiam się, czy po prostu gość wcześniej nie molestował matki, że ona tak ochoczo przyjęła nową ofiarę. Na pewno ta cebula ma wiele warstw.paamooo pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 10:36 am Jeżeli ten zwyrodnialec był przez cały czas na utrzymaniu rodziców i mieszkał z nimi, to rodzice musieli zauważyć, że wynosi jedzenie i środki higieniczne z domu, że kręci się wokół tej stodoły, że zabiera ją autem do szpitala etc.
Nie zdziwiłoby mnie to gdyby ubrania matki dawał przetrzymywanej dziewczynie.
-
- LouiBag
- Posty: 315
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Ja nie oceniam. Możliwe, że mieli z nią krzyż pański. A ubezwłasnowolnić kogokolwiek nie jest wcale łatwo, szczególnie, jeśli dziewczyna nie jest zbyt głęboko pod normę. Zmusić do założenia spiralki też się nie da. Aborcja? Wiadomo, jaka jest sytuacja. Teraz ich dziećmi są jej dzieci - jeśli dlatego, że nie dawała sobie z nimi rady, a istniało spore prawdopodobieństwo, że pojawi się kolejne, mogli po prostu już mieć dość.Platini_blabla pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 11:47 am Nie rozumiem rodziny tej dziewczyny. Jak można tak olać własną córkę. Jak można ją olać mówiąc że znikała i wracała w ciąży. Boże dziecko to dziecko tym bardziej jak jest poniżej normy intelektualnej. To nadal ich obowiązek i odpowiedzialność. Mogli bawić się w porzucanie 30 lat temu jak była dzieckiem i została zdiagnozowana dając jej szanse na adopcyjny dom. Teraz zostaje tylko chodzenie do lekarza na spiralę albo zastrzyki, tłumaczenie wszystkiego albo oddawanie wnuków do adopcji. Ale olanie dziecka które ZNIKNĘŁO wiedząc że jest naiwne lub nieporadne to dla mnie niepojęte
Zgadzam się jednak, że powinni zgłosić zaginięcie i nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobili. Nie trzeba przecież utrzymywać kontaktu po odnalezieniu osoby bliskiej.
-
- Collagen z chlorellą
- Posty: 4235
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 2:11 pm
A ja oceniam, mam gorsze sytuacje w rodzinie, osoby z większym deficytem intelektualnym i nadal można nad nimi zapanować jak się człowiek minimalnie wysili. Jak nie oceniać rodziny która straciła córkę na pięć lat i nawet tego nie zgłosiła? Nie nikt jej nie zmusi do spirali, o aborcji nie mówię ale nie wiadomo czy w ogóle próbowali, a jak mieli tego dość to mogli zorganizować zrzeczenie się praw do wnuków i oddać je do adopcji zamiast olewać córkę. Naprawdę, nieodpowiedzialna córka która zachodzi w przypadkowe ciąże to nie powód żeby zrywać z nią kontakt i nie interesować się nią pięć lat. To ich dziecko i znają jej możliwości intelektualne.SmokAnalog pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 12:50 pm Ja nie oceniam. Możliwe, że mieli z nią krzyż pański. A ubezwłasnowolnić kogokolwiek nie jest wcale łatwo, szczególnie, jeśli dziewczyna nie jest zbyt głęboko pod normę. Zmusić do założenia spiralki też się nie da. Aborcja? Wiadomo, jaka jest sytuacja. Teraz ich dziećmi są jej dzieci - jeśli dlatego, że nie dawała sobie z nimi rady, a istniało spore prawdopodobieństwo, że pojawi się kolejne, mogli po prostu już mieć dość.
Zgadzam się jednak, że powinni zgłosić zaginięcie i nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobili. Nie trzeba przecież utrzymywać kontaktu po odnalezieniu osoby bliskiej.
Swoją drogą przy ubezwłasnowolnieniu tak, można zmusić kogoś do antykoncepcji. Wbrew ich woli.
•
-
- Modna
- Posty: 414
- Rejestracja: pn sty 23, 2023 5:15 pm
Martwi się czy zwyrodnialcowi będzie ciepłoBrak słówoliixii pisze: ↑ndz wrz 01, 2024 1:30 pm https://wiadomosci.wp.pl/jesli-ona-tam- ... 708345440a
"Wywiad" z matka zwyrodnialca
Matka się dziwi dlaczego nie pukała nie krzyczała a może była przywiązana i miała taśmę na ustach i nie była w stanie
Zimno to może być najmniejszy jego kłopot w wiezieniu. Mam taką nadzieję. Choć wiem, są ochronki.
Jeśli serio nie wiedziała to szok jest zrozumiały... ale nie umiem w to uwierzyć. Tam w artykule jest zdjęcie. Widać, że ganek wychodzi centralnie na drzwi tego lochu. Odległość 8-10 m. Myślałam, że to wejście może było bokiem... ale nie, centralnie.
Inna szokująca rzecz z artykułu: ofiara twierdzi, że była/jest zakochana w tym oprawcy. Że to była miłość, i nazywa go partnerem. Syndrom sztokholmski jak nic. To tłumaczy, dlaczego przy okazji wcześniejszych pobytów w szpitalu milczała. Ale myślę, że każdy, nawet człowiek opóźniony umysłowo, miałby czasami dość siedzenia w ciemnym (bo tam to małe okienko było zamurowane a prąd jeśli był podłączony to nie zawsze miała światło), małym, zimnym i obskurnym pomieszczeniu i załatwiania potrzeb do wiadra, i nawet mimo strachu to na pewno musiały być jakieś jej zrywy, że wpadała w "szał," waliła w drzwi i chciała uciec.
A rodzice siedzieli na ganku, czy na tej bujaczce obok, i nic? Nie wierzę.
Druga zagadka - chyba jeszcze bardziej szokująca, to rodzina ofiary. Liczę, że uwaga zrobi reportaż o tej sprawie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
•