Naszła mnie myśl po wątku Wandy i zartów, ze ludzie wysiadają od nich jak z pendolino i coś jednak musi z nią być nie tak, że ludzie od niej odchodzą Zaczęłam nad tym bardziej sie zastanawiać i stwierdziłam, że sama obecnie w wieku 27 lat mam tylko garstke znajomych, których moge policzyć na palcach obu rąk i widuje sie z nimi bardzo rzadko, 2 czasami 1 na miesiąc bo każdy z nas ma swoje życie, każdy gdzies jeździ, ma swoje zainteresowania, innych znajomych etc. A też w pewnym wieku po studiach - przynajmniej dla mnie pracując w 90% z facetami mega ciężko jest poznać nowych ludzi. Poznawanie znajomych na Bumble jest tak samo męczące jak faceta na Tinderze Plus zauważyłam, że jak sie jest singlem w paczce to jest sie momentami traktowanym jak piąte koło u wozu, kiedy wszyscy maja kogoś
Jak to wygląda u was?
Relacje z ludźmi
Moderator: verysweetcherry
Ja mam bardzo wąskie grono znajomych/przyjaciol, ale są to ludzie których znam kawał życia. Z częścią widuje się raz na miesiąc, a mam i takich co widuje raz w roku a nadal jest to przyjaźń, bo po 1. mamy stały kontakt, a poza tym wiem, że jak zadzwonię w nocy o północy z jakimkolwiek problemem to mi pomogą. Ale to mówię o przyjaźniach budowanych latami, typu znam się z kimś większość życia...co do nowych znajomości ja jestem raczej zamknięta i nieufna, więc ciężko mi nawiązywać nowe ale też nie zabiegam o to. Przykład, 5 lat temu się przeprowadziłam i siłą rzeczy poznałam nowych ludzi-sasiadow. No i mam z nimi jakiś tam kontakt, czasem zwykly small tak, czasem na kawę czy winko, ale to są znajomości bardzo powierzchowne i raczej traktuje je jako mało istotne.aa.joot pisze: ↑śr wrz 06, 2023 12:35 am Naszła mnie myśl po wątku Wandy i zartów, ze ludzie wysiadają od nich jak z pendolino i coś jednak musi z nią być nie tak, że ludzie od niej odchodzą Zaczęłam nad tym bardziej sie zastanawiać i stwierdziłam, że sama obecnie w wieku 27 lat mam tylko garstke znajomych, których moge policzyć na palcach obu rąk i widuje sie z nimi bardzo rzadko, 2 czasami 1 na miesiąc bo każdy z nas ma swoje życie, każdy gdzies jeździ, ma swoje zainteresowania, innych znajomych etc. A też w pewnym wieku po studiach - przynajmniej dla mnie pracując w 90% z facetami mega ciężko jest poznać nowych ludzi. Poznawanie znajomych na Bumble jest tak samo męczące jak faceta na Tinderze Plus zauważyłam, że jak sie jest singlem w paczce to jest sie momentami traktowanym jak piąte koło u wozu, kiedy wszyscy maja kogoś
Jak to wygląda u was?
Ogólnie to jeszcze te 5, 7 lat temu miałam nawet kompleks, że mam mało "koleżanek", ale już się z tego dawno wyleczyłam. Poza tym, czas i życie weryfikują wiele znajomości. Mam znajomych (a raczej mialam), którzy np nie mogli udźwignąć pewnych zmian w moim życiu, albo tego jak żyje, mam takich, którzy się odwrócili, bo pojawiło się dziecko...różnie bywa, jak to z ludźmi, ale ja jestem osobą, która pozwala w takiej sytuacji ponprostu pójść każdy w swoją stronę. Uważam, że wiele bardziej wartościowa jest mniejsza ilość znajomych, ale takich na których można liczyć, niż fałszywe przyjaźnie.
Mam tak samo, chociaz np teraz wieloletnia znajomosc mi sie zakonczyla, gdzie uwazalam ja za wartosciowa i nie wiem z czego to wyniklo wiec raczej np nie nazywam nikogo 'przyjacielem' bo nie ufam i wiele razy sie przejchalam, ze ktos nie traktowal mnie na takim samym poziomie tylko to bylo np jednostronne ale z drugiej strony lubie poznawac nowych ludzi nawet jezeli nie mialaby z tego wyniknac glebsza przyjazn bo to otwiera mozliwosci na nowe pasje itp o co mam wrazenie wlasnie w pozniejszym zyciu ciezko bo nawet jak ktos ci sie wykruszy to ciezej poznac kogos nowego przez to, ze wlasnie ludzi sa bardziej zamknieci co jest czasami smutneGrubababa pisze: ↑czw wrz 07, 2023 8:42 pmJa mam bardzo wąskie grono znajomych/przyjaciol, ale są to ludzie których znam kawał życia. Z częścią widuje się raz na miesiąc, a mam i takich co widuje raz w roku a nadal jest to przyjaźń, bo po 1. mamy stały kontakt, a poza tym wiem, że jak zadzwonię w nocy o północy z jakimkolwiek problemem to mi pomogą. Ale to mówię o przyjaźniach budowanych latami, typu znam się z kimś większość życia...co do nowych znajomości ja jestem raczej zamknięta i nieufna, więc ciężko mi nawiązywać nowe ale też nie zabiegam o to. Przykład, 5 lat temu się przeprowadziłam i siłą rzeczy poznałam nowych ludzi-sasiadow. No i mam z nimi jakiś tam kontakt, czasem zwykly small tak, czasem na kawę czy winko, ale to są znajomości bardzo powierzchowne i raczej traktuje je jako mało istotne.aa.joot pisze: ↑śr wrz 06, 2023 12:35 am Naszła mnie myśl po wątku Wandy i zartów, ze ludzie wysiadają od nich jak z pendolino i coś jednak musi z nią być nie tak, że ludzie od niej odchodzą Zaczęłam nad tym bardziej sie zastanawiać i stwierdziłam, że sama obecnie w wieku 27 lat mam tylko garstke znajomych, których moge policzyć na palcach obu rąk i widuje sie z nimi bardzo rzadko, 2 czasami 1 na miesiąc bo każdy z nas ma swoje życie, każdy gdzies jeździ, ma swoje zainteresowania, innych znajomych etc. A też w pewnym wieku po studiach - przynajmniej dla mnie pracując w 90% z facetami mega ciężko jest poznać nowych ludzi. Poznawanie znajomych na Bumble jest tak samo męczące jak faceta na Tinderze Plus zauważyłam, że jak sie jest singlem w paczce to jest sie momentami traktowanym jak piąte koło u wozu, kiedy wszyscy maja kogoś
Jak to wygląda u was?
Ogólnie to jeszcze te 5, 7 lat temu miałam nawet kompleks, że mam mało "koleżanek", ale już się z tego dawno wyleczyłam. Poza tym, czas i życie weryfikują wiele znajomości. Mam znajomych (a raczej mialam), którzy np nie mogli udźwignąć pewnych zmian w moim życiu, albo tego jak żyje, mam takich, którzy się odwrócili, bo pojawiło się dziecko...różnie bywa, jak to z ludźmi, ale ja jestem osobą, która pozwala w takiej sytuacji ponprostu pójść każdy w swoją stronę. Uważam, że wiele bardziej wartościowa jest mniejsza ilość znajomych, ale takich na których można liczyć, niż fałszywe przyjaźnie.