Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Rzeczy czy zdania które zrozumieliście dopiero z czasem

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Sookie
MiamiBicz
Posty: 370
Rejestracja: śr lip 16, 2025 4:48 pm

Re: Rzeczy czy zdania które zrozumieliście dopiero z czasem

Post autor: Sookie »

Rzeka.chaosu pisze: wt lis 04, 2025 2:34 pm A skąd wiesz, co oddałam? To nie były stare rzeczy tylko za małe już na mnie np. spodnie Levis czy Wrangler, potrzebne w tym czasie swetry, kurtki, na mnie za małe. Rzeczy, które często były nowe lub jak nowe. Nie poczuczaj, bo naprawdę nie znasz sytuacji.

Tak samo rzeczy dla dzieci - nigdy nie oddaję ani niekompletnych ani zużytych. Od tego mam kontenery na ubrania i zabawki, z których regularnie korzystam.

Pouczanie innych bez wiedzy o sytuacji to brak kultury. Tym bardziej wrzucanie wszystkich do jednego wora.
Jeśli te rzeczy były takie super, to dlaczego ich sobie nie zostawiłaś? Mogłaś w nich chodzić do końca, a za zaoszczędzone na nowe ubrania pieniądze kupić coś osobie potrzebującej. Były za małe czy niemodne? Czyli jednak niepotrzebne i ci zawadzały? A czemu nie podjęłaś wysiłku sprzedaży na vinted, a uzyskane w ten sposób pieniądze, mogłabyś przeznaczyć np.na buty zimowe albo nową bieliznę dla osoby potrzebującej - dokładnie to, czego chciała i czegopotrzebowała, zamiast przypadkowych rzeczy?
Ok, ludzie oddają swoje ubrania i nawet te w dobrym stanie nie są pomocą, tylko recyklingiem. Można oddać, ale dla mnie brakiem kultury jest oczekiwanie wdzięczności za to, że pozbyło się czegoś zbędnego, co zawadzało w domu.
Sookie
MiamiBicz
Posty: 370
Rejestracja: śr lip 16, 2025 4:48 pm

Post autor: Sookie »

Piegusek pisze: pt lis 14, 2025 10:37 am A wracając jeszcze do głównego tematu - zrozumiałam po epizodzie mieszkania kilka miesięcy w najnowszej Polsce że mentalnie nasz kraj wcale nie jest taki, jakim chcielibyśmy go widzieć.
Jest WIELE rzeczy, które mnie wkurzają - ale przede wszystkim bieda. Od 30 lat ta sama je*ana bieda.
Sama jestem z prowincji, tzw. Polski C i widzę to jak na dłoni. Pamiętam swoje dzieciństwo, gdzie jedna markowa droga zabawka, jakaś oryginalna Barbie czy Furry czyniło Cię kimś wyjątkowym w grupie dzieci - dotykało się jej jak jakiejś relikwi. Gdzie informacja, że ktoś wyjeżdżał z rodziną na urlop do Włoch czy Hiszpanii brzmiała wtedy tak abstrakcyjnie, wzbudzała emocje i spotykała się od razu ze złośliwymi komentarzami, jadem, zawiścią.
I ta prowincja się nie zmieniła. Ona jest najbardziej zaniedbana i na niej żyje się źle, bardzo źle!

Wg mojej obserwacji jw demografii Polski są pewne mocno uprzywilejowane grupy społeczne i to te grupy najgłośniej krzyczą, że w Polsce jest super dobrze, jesteśmy rozwinięci, wspaniale się zarabia, gospodarka jest cudowna, a reszta to malkontenci i narzekacze. I większość ludzi taki wynosi obraz, widząc centra miast i rosnącą ilość zagranicznych gości.

Okej, jak masz 30 lat, urodziłeś sie w dużym mieście w rodzinie o dobrym statusie materialnym, zdobyłeś dobre wyksztalcenie, budowałeś karierę i pozycję, latasz sobie na wakacje za granicę i kupiles wlasny dom/mieszkanie, to Twoje życie na pewno jest spoko.

Ale wyjechawszy spory kawałek poza Warszafkę, Gdańsk, Kraków, jadąc w pola i lasy, natrafiasz na małe senne miasteczka i wioski, w których też mieszkają ludzie.
Tam praca to tylko najniższa krajowa, lokalny rynek pracy to albo Januszex z mercedesem i armią jełopów na UZ i reszta pod stołem, albo globalny gigant zatrudniający do roboty fizycznej na trzy zmiany. Tam w blokach i chałupach siedzą ludzie, często starsi, niepełnosprawni, i patrzą się w telewizor, na 2-3k emeryturach. W ogóle sprawdźcie ile ludzie, którzy przepracowali XY lat dostają w Polsce emerytury, renty. Te śmieszne kwoty to jakaś farsa. Dla nich to życie też jest farsą, bo widzą drożyznę, widzą jak ciężko dostać sie do lekarza (na wioskach oprócz internisty i pediatry zazwyczaj nic nie ma), a ich przykra sytuacja jest bez wyjścia.
Na takich wioskach i miasteczkach najbardziej widać układy i powiązania - męska linia lokalnych baronów zarabia po 20-30k brutto w spółkach na dziwnych stanowiskach, a reszta wioski na pracę za godziwą kasę to może sobie co najwyżej popatrzeć.
W lokalnym Urzędzie Pracy pani rozłoży ręce - może jedynie zapisać cię na Kurs Obsługi Windowsa, kurs C,D+E (żebyś wyjechał) albo wspólnie poszukacie ofert pracy EURES - w sortowni śmieci albo pakowania pieczarek w Holandii czy Niemczech, za najniższą niemiecką krajową (żebyś też wyjechał).
Większość zwykłych Grażynek po 40 marzy o ciepłym etaciku w urzędzie powiatowym za 6k brutto, ale tylko nielicznej grupce się to udaje, często wciągają dalej swoje siostry i córki.

Polska jest jak taka wielka monumentalna postać - która od frontu jest błyszcząca, kolorowa i pięknie pomalowana, ale jak zajdziesz od drugiej strony, to widzisz, że druga strona to zwykły karton i jest niedomalowana: wszędzie wystają pakuły słomy, a środek to napchane śmieci. Właściwie to nie jest tym czym się wydaje.
Całkowicie się z tym zgadzam i pracownicy socjalni, opieki zdrowotnej, środowiskowej to widzą- w Polsce bardzo rozwarstwia się społeczeństwo, jest więcej bogatych i więcej biedy.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

Sookie pisze: pt lis 14, 2025 1:36 pm Całkowicie się z tym zgadzam i pracownicy socjalni, opieki zdrowotnej, środowiskowej to widzą- w Polsce bardzo rozwarstwia się społeczeństwo, jest więcej bogatych i więcej biedy.
Z drugiej strony w Polsce jak na Ukrainie, jest MNÓSTWO przekrętów finansowych, bardzo mętnej narracji, defraudowania pieniędzy - nikt nie protestuje, wszyscy się przyzwyczaili do przekrętów.
I w skali mikro, jak lokalny polityk przepalający państwowe środki na swoje zachcianki, i w skali ogromnego dofinansowania propagandy w TVP czy przekrętów covidowych..

Tak są grupy TURBOuprzywilejowane, vide: ex-mundurowi z emeryturą w wieku 38 lat? XDdd z mieszkaniami z pracy? I te kasty siorbią pieniądze - zdrowe rumiane konie przestają pracować i dłużej żyją sobie wesoło na koszt podatników, niż pracują, co jest moim zdaniem jeszcze większą farsą niż 800+ (do ktorego tez mozna miec zastrzeżenia, ale jednak nie jest to aż takim przekrętem jak to).
Sookie
MiamiBicz
Posty: 370
Rejestracja: śr lip 16, 2025 4:48 pm

Post autor: Sookie »

Piegusek pisze: pt lis 14, 2025 1:54 pm Z drugiej strony w Polsce jak na Ukrainie, jest MNÓSTWO przekrętów finansowych, bardzo mętnej narracji, defraudowania pieniędzy - nikt nie protestuje, wszyscy się przyzwyczaili do przekrętów.
I w skali mikro, jak lokalny polityk przepalający państwowe środki na swoje zachcianki, i w skali ogromnego dofinansowania propagandy w TVP czy przekrętów covidowych..

Tak są grupy TURBOuprzywilejowane, vide: ex-mundurowi z emeryturą w wieku 38 lat? XDdd z mieszkaniami z pracy? I te kasty siorbią pieniądze - zdrowe rumiane konie przestają pracować i dłużej żyją sobie wesoło na koszt podatników, niż pracują, co jest moim zdaniem jeszcze większą farsą niż 800+ (do ktorego tez mozna miec zastrzeżenia, ale jednak nie jest to aż takim przekrętem jak to).
Jest i kolejne podobieństwo jest takie, że ludzie się do tego mocno przyzwyczaili.
Żyjemy teraz w specyficznym okresie, bo znam ludzi, którzy naprawdę dobrze żyją, bo dostali różne nieruchomości. A przykłady są ciekawe - babcia sprzedała pole i dała kasę wnuczce. Albo dziadek w latach 90-tych był zwolniony z państwowego zakładu pracy i w ramach odprawy dostał działkę Rodo i działkę letniskową z domkiem i doczekał się własnościowego mieszkania - wszystko przepisał na wnuka. Inny kolega kupił mieszkanie, bo mama sprzedała to, które wykupiła w latach 2000 w czasie prywatyzacji za jakieś śmieszne grosze. Nie da się porównać takich sytuacji do osoby, która nawet ma dobrą pracę w mieście, ale nie ma mieszkania, a wynajem jest, jaki jest.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

Sookie pisze: pt lis 14, 2025 2:11 pm Jest i kolejne podobieństwo jest takie, że ludzie się do tego mocno przyzwyczaili.
Żyjemy teraz w specyficznym okresie, bo znam ludzi, którzy naprawdę dobrze żyją, bo dostali różne nieruchomości. A przykłady są ciekawe - babcia sprzedała pole i dała kasę wnuczce. Albo dziadek w latach 90-tych był zwolniony z państwowego zakładu pracy i w ramach odprawy dostał działkę Rodo i działkę letniskową z domkiem i doczekał się własnościowego mieszkania - wszystko przepisał na wnuka. Inny kolega kupił mieszkanie, bo mama sprzedała to, które wykupiła w latach 2000 w czasie prywatyzacji za jakieś śmieszne grosze. Nie da się porównać takich sytuacji do osoby, która nawet ma dobrą pracę w mieście, ale nie ma mieszkania, a wynajem jest, jaki jest.
Sama znam dobrze blok mieszkalny wojskowy, gdzie prawie wszystkie wlascicielki (glownie starsze babcie) nabyły mieszkanie jako żony wojskowych, mieszkanie mozna bylo wykupic od 7k do 20k za całość w zależności od metrażu, na początku lat 2000.

Takie mieszkanie w tej lokalizacji w obecnych czasach jest warte co najmniej 750-800k
PrzemoKondratowicz
Dieta 600 kcal
Posty: 2213
Rejestracja: wt sty 07, 2025 8:47 pm

Post autor: PrzemoKondratowicz »

No moi rodzice dostali z państwowego zakładu pracy mieszkanie, małe, zamienili w latach 90 na większe - nie wiem jak - a potem wykupili za 20 tysięcy. Warte jest ponad pół miliona.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Sookie pisze: pt lis 14, 2025 1:35 pm Jeśli te rzeczy były takie super, to dlaczego ich sobie nie zostawiłaś? Mogłaś w nich chodzić do końca, a za zaoszczędzone na nowe ubrania pieniądze kupić coś osobie potrzebującej. Były za małe czy niemodne? Czyli jednak niepotrzebne i ci zawadzały? A czemu nie podjęłaś wysiłku sprzedaży na vinted, a uzyskane w ten sposób pieniądze, mogłabyś przeznaczyć np.na buty zimowe albo nową bieliznę dla osoby potrzebującej - dokładnie to, czego chciała i czegopotrzebowała, zamiast przypadkowych rzeczy?
Ok, ludzie oddają swoje ubrania i nawet te w dobrym stanie nie są pomocą, tylko recyklingiem. Można oddać, ale dla mnie brakiem kultury jest oczekiwanie wdzięczności za to, że pozbyło się czegoś zbędnego, co zawadzało w domu.
Przecież napisałam, że były za małe. :D
Poza tym uważam, że wystawiając rzeczy za darmo nie robię nikomu krzywdy. Podobnie gdy odpowiadam na zbiórki, gdy ktoś prosi rozmiar xs i s, w które ja już nie wejdę. A rzeczy typu "moze jeszcze schudnę" miałam pezed wojną i zbiórkami dla Ukraińców sporo.

Jeszcze nawet napiszę ci, że w tym tygodniu wystawiłam zimowe paki za darmo na osiedlowej grupie (swoich i dziecka) i dostałam super podziękowania i miły upominek. Jakaś mama skorzystała. Widać jest zapotrzebowanie na takie ciuchy. Szczególnie, że sporo było nowych.

Na Vinted nie opłaca sie tracić czas jeśli rzecz jest bardzo polularna. Wystawiam tylko topki, a i tak tanio. I na ogół szybko schodzą.

Pilnuj swojego nosa, ja mam czyste sumienie. I miło mi jest coś oddać i komuś sprawić przyjemność.
I nie, nie oczekuję wdzięczności, ale tego, że ktoś nie będzie mnie oszukiwał, żeby zdobyć darmowe rzeczy na handel. Bo z tego, co wiem domy dziecka nie wysyłają dziwnych i wulgarnych bab po paczki ciuchów na osiedla.
PrzemoKondratowicz
Dieta 600 kcal
Posty: 2213
Rejestracja: wt sty 07, 2025 8:47 pm

Post autor: PrzemoKondratowicz »

Kurczę i ponownie żałuję że piszę z telefonu nie kompa. Ale odpowiem z punktu widzenia 30 paro latka który nie nawiązuje znajomości. Przejechać to się przejechałem ale to bardziej chodzi o traumę nagromadzoną przez lata. Jak ktoś mnie zna latami to wie skąd pewne rzeczy wynikają u mnie, wiedza jakich tematów przy mnie nie poruszać czego nie mówić. Nową osobę bym wystraszył historia mojego życia i mi się tego nie chce robić bo byśmy musieli przejść długi nudny i żmudny proces docierania się a mi się tego nie chce robić.

Jeśli chodzi o przyjaciół których utraciłem to przypadkiem zdemaskowaniem zdradzającego gościa. Takim był przyjacielem że mi nie mówił że ma kogoś na boku, a mnie nie interesowało co robi wieczorami. Powiedział że się ze mną widział a nie widział więc uznałem że nie będę klamac tylko powiedziałem że wcale się nie widzieliśmy tego wieczoru. I gówno wybiło i poszło na mnie, jedna strona myślała że kryje drugą że nie mówię wszystkiego i miała mi to za złe a druga uznała że nie kryje jej wcale. Ogólnie jakieś dramy związkowe.

Inna przyjaźń się rozpadła bo jedna osoba miała mroczną przeszłość, zmieniła siebie i środowisko i zaczęła od nowa i chciała mnie usunąć z życia bo chyba mi nie ufała że nie rozpowiem tego, a może lżej jej było beze mnie wejść w nowe życie. Więc bez wielkiej dramy w sumie.
123wiosna123
Trening tenisa
Posty: 2776
Rejestracja: śr mar 20, 2024 10:27 am

Post autor: 123wiosna123 »

Rzeczy ktore zrozumiałam dopiero z czasem to takie ze nie istnieje coś takiego jak możesz wszystko, wszystko jeszcze przed tobą, jak nie teraz to beda inne szanse. Na niektóre rzeczy i sytuacje niestety nie beda.
PEONIA
Licówka
Posty: 3305
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

PrzemoKondratowicz pisze: pt lis 14, 2025 4:41 pm
Jeśli chodzi o przyjaciół których utraciłem to przypadkiem zdemaskowaniem zdradzającego gościa. Takim był przyjacielem że mi nie mówił że ma kogoś na boku, a mnie nie interesowało co robi wieczorami. Powiedział że się ze mną widział a nie widział więc uznałem że nie będę klamac tylko powiedziałem że wcale się nie widzieliśmy tego wieczoru. I gówno wybiło i poszło na mnie, jedna strona myślała że kryje drugą że nie mówię wszystkiego i miała mi to za złe a druga uznała że nie kryje jej wcale. Ogólnie jakieś dramy związkowe.

W sumie pretensje z tyłka skoro Cię nie prosił o żadne alibi, jak to wynika z Twojego komentarza. Sam sobie winien

A to co ja się nauczyłam w czasem, może to już tu pisałam, może w innym wątku. Uciekajcie od przyjaciół, którzy zdradzają lub wchodzą w relacje z zajętymi. Nie to nie będzie gadanie o tym, ze kochanka jest winna czy niewinna albo jeszcze zacznie podbijać do waszej miłości...nie o to chodzi.

Chodzi o jedną prostą rzecz - jeśli ta osobą umie kłamać i ranić najbliższą rzekomo osobę, mówi jej, ze ją kocha i śpi obok niej a robi jej coś takiego to pomyślcie logicznie - czy będzie skrupuły Was skrzywdzić albo patrzeć się jak ktoś Was skrzywdzi jeśli będzie mieć z tego korzyść? Sami sobie odpowiedzcie.....
Defreg56
Koczkodan
Posty: 118
Rejestracja: czw cze 13, 2024 10:44 am

Post autor: Defreg56 »

Podepnę się do wszystkich komentarzy dot reklamacji i dodam mojego największego nemezis czyli ... USŁUGI. Boże jak mam iść do kogoś "obcego" na usługę, to mi ręce opadają i wole nie iść. Mam sprawdzoną dziewczynę od paznokci, fizjoterapeutkę i fryzjerkę i na tym koniec i nie kombinuję i nie szukam i nie potrzebuję nikogo innego. Za każdym razem, gdy idę z jakimś problemem, wychodzę z rachunkiem o kilkadziesiąt zł większym:
1. Wizyta u ginekologa - miałam zrobione dodatkowo usg dopochwowe, dopiero przy recepcji dowiedziałam się, że mam dopłacić 80 zł do wizyty, niby mało, ale byłam wtedy studentką i nie miałam tyle w portfelu.
2. Miałam problem z paznokciami (stopy tancerki here), podolog zaproponowała założenie drugiej klamry na paznokciu obok, przy kasie dowiedziałam się, że za te kilka mm drutu muszę dopłacić 150 zł xD oczywiscie do tego przyda sie lakier wzmacniający i serum kolagenowe xD
3. Przestałam chodzić do kosmetyczki, bo na każdej wizycie oprócz zabiegu naciągała mnie na jakieś kosmetyki, a hitem było jak wciskała mi swoje kodziki rabatowe na suple health labs $$$
4. Jedna z moich trenerek sprowadzała śmieci z chin, naklejała na nie swoje logo i sprzedawała jako swoje produkty, wciskała je tak nachalnie, że śmiałyśmy się z koleżanką, że ona zamiast trenerką, powinna być babą ze straganem na targu.

Wiem, że zawsze można powiedzieć "nie dziękuję", no ale ludzie, jak ide na zabieg, to chcę się skupić na relaksie, a nie znajdowaniu wymówki dlaczego nie chce dodatkowo płatnej rzeczy, albo szybkiego przeliczania w głowie czy ta dodatkowa rzecz będzie płatna czy darmowa :'(
KrzesloDoJoggingu
Currently:Top
Posty: 704
Rejestracja: pt lip 05, 2024 8:31 am

Post autor: KrzesloDoJoggingu »

Sookie pisze: pt lis 14, 2025 1:35 pm Jeśli te rzeczy były takie super, to dlaczego ich sobie nie zostawiłaś? Mogłaś w nich chodzić do końca, a za zaoszczędzone na nowe ubrania pieniądze kupić coś osobie potrzebującej. Były za małe czy niemodne? Czyli jednak niepotrzebne i ci zawadzały? A czemu nie podjęłaś wysiłku sprzedaży na vinted, a uzyskane w ten sposób pieniądze, mogłabyś przeznaczyć np.na buty zimowe albo nową bieliznę dla osoby potrzebującej - dokładnie to, czego chciała i czegopotrzebowała, zamiast przypadkowych rzeczy?
Ok, ludzie oddają swoje ubrania i nawet te w dobrym stanie nie są pomocą, tylko recyklingiem. Można oddać, ale dla mnie brakiem kultury jest oczekiwanie wdzięczności za to, że pozbyło się czegoś zbędnego, co zawadzało w domu.
Ciekawi mnie, dlaczego tak bardzo interesuje Cię w jaki sposób ktoś dysponuje rzeczami, które najprawdopodobniej kupił za własne pieniądze.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Mam typowe przejścia z nieudanymi przyjaźniami, nic szczególnego. Kończyły się przez obgadywanie, zawiść, zazdrość, brak szacunku do mojego czasu czy pracy, roszczeniowość, brak zaangażowania w relacje, czy brak umiejętności patrzenia poza czubek własnego nosa. Dzięki tym doświadczeniom nauczyłam się wyłapywać czerwone flagi w miarę szybko i po 30 juz nie mam ochoty marnować czasu. 2-3 razy ktoś mnie zirytuje i mowie do widzenia. Jak jest jakaś poważna czerwona flaga, to od razu kończę znajomość.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

PEONIA pisze: pt sty 31, 2025 9:28 pm 3. Nie wszystko zależy od Ciebie - serio, zawsze byłam zdania sky is the limit, możesz wszystko, wystarczy ciężko pracować i się starać. Nie. I nie mówię tu o wyuczonej bezradności czy rezygnacji ale serio dotarło do mnie na ile rzeczy nie mamy wpływu i mimo starań nie zmienimy tego...
Taka myśl. Świat jest owładnięty kultem "pobudek o 5 rano" tych wszystkich ludzi sukcesu. Ja też się tym katowałam.
Po 30stce zrozumiałam, że ludzie mają swój ściśle indywidualny rytm snu oraz czuwania (jak i wynikającej z tego wydolności intelektualnej w pracy) i jest to bardziej złożony temat, niż się powszechnie wydaje.

Świat jaki znamy teraz, jest niestety odgórnie zaprojektowany w 100% pod typowych skowronków, dyskryminując klasyczne sowy, traktując ich jak niedorobione i leniwe, nikt się nimi nie przejmuje.
Dzisiaj już wiem ze niektorym ta narzucona odgórna presja wstawania o 5 rano jest to w stanie rozwalić zdrowie i bardzo obniżyć jakosc zycia i osiągnięcia zawodowe, że choćby się ze*ali, nie dadzą z siebie w pracy nic o 7 rano, wiec ich performance jest juz z góry słabszy, chocby nie wiadomo jak walczyli.

Sama byłam dzieckiem-sową, które mialo zawsze problem zasnąć przed 23cią i przed godziną 8-9 rano naturalnie nie funkcjonowałam - jednak przez długie lata musialam się do tego zmuszać i wstawałam kompletnie nieprzytomna o 5-6 rano do szkoły, potem do pracy.
To był koszmar. Zamiast się skupić walczyłam z bólem głowy i nudnościami, nie rozumiałam co kto do mnie mówi, itd. a jakiekolwiek zdolnosci intelektualne wracały mi dopiero 2 lekcje później, po 10-11 rano.
Potem epizod pracy z wczesnym wstawaniem, gdzie było podobnie. Ale oczywiście wszyscy wmawiali mi, że taki jest świat i tak trzeba, wiec zaciskałam zęby..
Porównywałam się z rowiesnikami - część mowila, ze ma podobnie, a inni mowili że wstają o 5-6 bez budzika, wychodzi bez kawy z uśmiechem pobiegać/na siłkę, potem praca, potem rower... no i kazdy mowil, ze to taaaakie proste. No pewnie, ale czy tobie tez chce sie wymiotowac i masz zawroty glowy 5 min po wstaniu o 5:20 am?

Dopiero w dorosłym życiu odpuściłam i zrozumialam, że naturalnie działam w zupelnie innym rytmie.
Na 100% wiem, że nie osiagnelabym zadnego sukcesu zawodowego zmuszona działać w "normalnych" godzinach, typu praca na 6 rano, itd.

I jest mnóstwo innych czynnikow ktore nie zależą od nas a sprawiają, ze nie jesteśmy tak samo wydolni w życiu i w pracy jak domyślna średnia, a czesto jestesmy za to karani i ośmieszani ;)
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

123wiosna123 pisze: pt lis 14, 2025 8:24 pm Rzeczy ktore zrozumiałam dopiero z czasem to takie ze nie istnieje coś takiego jak możesz wszystko, wszystko jeszcze przed tobą, jak nie teraz to beda inne szanse. Na niektóre rzeczy i sytuacje niestety nie beda.
Wmawia nam się, że będziemy żyć 80-100 lat, a nikt nas nie uczył w szkole, że peak życia, energii i możliwości to ZALEDWIE 20 lat.

20 konkretnych lat, między 20-40 rż, albo 25-45 rż.:

-wtedy jesteśmy dorośli, samodzielni, ale jednocześnie najmłodsi i najzdrowsi fizycznie;
Mamy ciekawość świata, kondycję, jeszcze niezwyrodniałe stawy i mnóstwo energii, marzeń, a i psycha nie jest jeszcze aż tak obarczona nieprzyjemnymi doświadczeniami i obciążeniami, jakie niesie dorosłe życie.
To jest najważniejszy czas i trzeba go wykorzystać na MAKSA jako inwestycję w siebie - swój rozwój, kształcenie, karierę, zdrowie.

Po 40stce to już jest zamknięcie pewnych drzwi zawodowych i związkowych, zwłaszcza dla kobiet.
Zaczyna się odzywać zdrowie itd., którego utrzymanie nieraz słono kosztuje.

No i o czym się nie mówi (a co też jest straszne), pojawia w tym wieku realny temat starzenia się rodziców, wymaganie opieki - albo migoczące w oddali, albo realne tu i teraz.
Przypominam, że 90+% opiekujących się rodzicem-seniorem to córki.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Zrozumiałam z czasem, że każdy ma jakieś traumy z dzieciństwa. Na własnym przykładzie. Moje dzieciństwo nie było jakieś traumatyczne, wydawało mi się, że było normalne. Jak na tamte czasy to można powiedzieć było lepsze od przeciętnej, przynajmniej materialnie. U mnie w domu nie było alkoholizmu a u tamtych czasach u domach innych dzieci to było bardzo częste, że ojciec pił. I bezrobocie było ogromne. Jak w domu nie było alkoho, starczało pieniędzy i rodzice mieli stabilną pracę to już był sukces można powiedzieć.
Po latach wyszło, że moja matka ma nieleczone traumy z dzieciństwa które rozwalają jej życie. A też dzieciństwo jak dzieciństwo, nie było przemocy ani nałogów. Jak bardzo mocno się zdziwiłam kiedy się okazało, że ja sama przejawiam zachowania typowe dla CPTSD których w ogóle nie byłam świadoma. W życiu nie myslalam o sobie jako o kimś kogo w ogóle dotknęło by ptsd. Wydawało mi się, że to mają ludzie po tragicznych przeżyciach.
No nie do końca. Okazuje sie, że nie tylko patologia w domu czy jakieś wielkie dramaty tworzą traumę, tzw zimny chów, krytykowanie, porównanie, brak uwagi, brak zainteresowania, uciszanie, karcenie słowne za wypowiedzenie swojej opinii i mnóstwo innych rzeczy też ją tworzy. Ogółem mam wrażenie, że wielu ludzi z pokolenia moich rodziców i mojego bylo chowanych. Dach nad głową, posiłki, jakieś ubrania, i na dwór albo w późniejszych latach przed komputer, bo rodzice po robocie zmęczeni. Niby nie mieli czasu ale wydaje mi się, że chęci też nie żeby się nami zająć. A później zawód i pretensje, bo nie spełnialiśmy ich wydumanych oczekiwań albo nie umiemy się zachować tak jakby chcieli. Tylko jak mieliśmy wiedzieć, jak my nie byliśmy wychowywani.
Jedyny plus w tym wszystkim, to że pracujemy rodzinnie nad naprawą tego, więc historia nie zatoczy kola.
whitechocolate
Skarpeta Rakieta
Posty: 86
Rejestracja: sob lut 01, 2025 8:34 pm

Post autor: whitechocolate »

Napiszę coś w temacie polskiej prowincji.
Odwiedziłam moje rodzinne miasto powiatowe w zachodniej Polsce po 7 latach nieobecności i zbierałam szczękę z podłogi jak bardzo poprawił się wygląd miasta i okolic. Mnóstwo zieleni, nowe osiedla, dziesiątki kilometrów ścieżek spacerowych i rowerowych w całym powiecie, nowe drogi, nowe chodniki, wyremontowane domy i ładne podwórka. Przede wszystkim jest porządek. Kiedyś to była typowa szarobura dziura, w której królowała brzydota i brak ładu. Dzisiaj dba się też o estetykę i funkcjonalność, określenia obce pokoleniom z lat mojego dzieciństwa.
Wreszcie są też kawiarnie, restauracje ze świetnym jedzeniem a nie tylko dwudziesta pizzeria i kebab albo sale weselno-komunijne.
Jest mnóstwo ofert pracy. Około 2000 roku, gdy było ogromne bezrobocie, ludzie wyjeżdżali masowo do pracy fizycznej do Niemiec albo Holandii, dzisiaj praca za granicą się nie opłaca.
Nadal jest część mieszkańców, która wszystko krytykuje i na wszystko narzeka, co widać zwłaszcza w grupach na fb, ale to już nie jest większość jak w latach 90 czy 2000, gdy trawa u sąsiada była zawsze bardziej zielona.

Przejechałam samochodem pół Polski i owszem, są miejscowości, w których zmiany są powolniejsze i mniej widoczne, ale w porównaniu z przeszłością to jest przepaść.

Wiele koleżanek, które wyjechały za granicę i wyszły tam za mąż, 1-2 lata temu wróciły do Polski. Mężowie obcokrajowcy pracują w korporacjach na wysokich stanowiskach, one też mają lepszą pracę niż za granicą.

Nie podoba mi się tylko polaryzacja polskiego społeczeństwa i łatwość, z jaką wiele osób daje się wciągnąć w propagandę polityczną. Tylko że u mnie za granicą jest dokładnie tak samo, nawet komentarze w internecie są identyczne, jakby napisane przez te same boty.
Katban
RoyalBaby
Posty: 22
Rejestracja: sob gru 30, 2023 4:12 pm

Post autor: Katban »

Rzeczy które zrozumiałam dopiero z czasem - stan na moje obecne 31 lat:

1. Nigdy nie zdradza się tajemnic/sekretów/wrażliwych bądź kontrowersyjnych kwestii ze swojego życia innym. Nigdy nie wiadomo jak dana znajomość się potoczy, a dotychczasowy przyjaciel nie stanie się śmiertelnym wrogiem. Bo to tak, jakby przeciwnikowi włożyć broń do ręki i latami czekać w napięciu czy i kiedy użyje jej przeciwko nam.

2. Nie należy się przywiązywać do ludzi. Ludzie się zmieniają, a przyjaźnie kończą.

3. Wygląd ma znaczenie i to większy, niż ktokolwiek będzie w stanie to przyznać oficjalnie.

4. Jak już było tutaj poruszane - studia są ważniejsze niż sie wydaje; lepiej je skończyć, poszerzyć sobie horyzonty i mieć dodatkowe atuty, niczym asy w rękawie. Nawet w niewielkich firmach panuje (moim zdaniem słuszne) przeświadczenie, że osoby po studiach (tylko nie żadne zaoczne szkoły marketingu) są bardziej samodzielne i szybciej się uczą.

5. Lepiej jest mieć znajomych lepszych od siebie. Otaczanie się ludźmi o zdrowych ambicjach i nawykach działa dobrze na nas samych. Można podpiąć pod to też wyprowadzkę ze wsi do większego miasta - zupełne inaczej można spojrzeć na świat.

6. Rodzicielstwo/fakt posiadania dzieci niszczy relacje: przyjacielskie, ale też partnerskie czy zawodowe. Nie można mieć wszystkiego: albo rola rodzica, albo cała reszta. Wielokrotnie widzę to po znajomych czy rodzinie - kiedy pojawiają się dzieci w ich życiu, stają się oni zupełnie innymi ludźmi i dalsze koleżeństwo (czy nawet małżeństwo!) nie jest możliwe.

7. Narodowy system opieki zdrowotnej to bujda i próba przypudrowania starej prawdy, że tylko ten kto ma kasę, ma leczenie.

8. Osoby które nie mają za wiele do zaoferowania, zawsze będą najbardziej roszczeniowe. Czy to kwestia zawodowa (np. nie mam skończonej nawet szkoły średniej, pracowałam całe życie w gastronomii, ale chce znaleźć lepszą pracę i zarabiać 10k na rękę, bo tak!)

9. Posiadanie hobby, pielęgnowanie go, rozwijanie swoich pasji i umiejętność jest mega ważne. Powiedziałabym nawet, że ważniejsze niż utrzymywanie kontaktu z większością znajomych. Serio, jak ktoś tu pisał - lepiej zrobić selekcję i wygospodarować wiecej czasu na hobby.

10. Dbanie o zdrowie i formę to nasz zakichany obowiązek już teraz.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

Katban pisze: ndz lis 16, 2025 6:35 pm Rzeczy które zrozumiałam dopiero z czasem - stan na moje obecne 31 lat:
[...]
3. Wygląd ma znaczenie i to większy, niż ktokolwiek będzie w stanie to przyznać oficjalnie.
100% !
Atrakcyjny wygląd to właściwie aktualnie NAJWAŻNIEJSZA rzecz w rozumieniu narzędzia społecznego, ale ludzie rzadko potrafią się do tego przyznać - więcej energii przeznaczają na wyparcie.
Najgorsze, że robią to nawet psycholodzy, do których trafiają ludzie zakompleksieni, albo z rzeczywistymi powodami, dla których "nie wiedzie im się w życiu" - nie wiem, brzydkie rysy i wielki krzywy nos u kobiety, niski wzrost u faceta.
Psycholodzy bardzo często atakują frazesami o "kochaniu siebie, o tym zeby odpuscic to wlasciwa osoba sie znajdzie".
A juz szczytem jest "a to moze pan/pani ich odrzuca swoim charakterem / negatywną aurą?" 😅 w momencie gdy nie zdążyli się nawet odezwac, a ktos ich odrzucił po samym zdjęciu.
Gashlighting na pełnej 100%

Dowodem, że masowo wypiera się znaczenie urody, jest fakt, że nie ma przykład systemowej pomocy dla dzieci i ludzi, ktorymi loteria genetyczna wyrządziła krzywdę (bo tak trzeba to nazwać), nie leczy się na NFZ kosmetycznych schorzeń, które mogą nieodwracalnie zepsuć wygląd i rzutować negatywnie na resztę życia.
Chociażby w Polsce ortodoncja jest refundowana TYLKO do 13rż., jakieś leczenie trądziku, laserowe leczenie zmian skórnych TYLKO prywatnie. Można by tak wymieniać i wymieniać...

Mam taką teorię, że ludzie nie radzą sobie wewnętrznie z 3. rzeczami:

- po pierwsze, że wygląd jest właśnie tak istotny i zależy od niego wszystko - znalezienie partnera/miłości i utrzymanie związku, znalezienie pracy, bycie popularnym, chcianym w grupie, posiadanie magnetyzmu, uroku osobistego i skupianie na sobie pozytywnej uwagi, itd...;

- po drugie, że sami znajdują się gdzieś na osi spektrum, i najczęściej nie są tak atrakcyjni, jak by sobie życzyli i to ich wkurza;

- po trzecie, że jednak obojętnie czego by nie mówić, WSZYSCY oceniamy ludzi po 1. wrażeniu.
Dalej wielu ludzi nie potrafi się do tego przyznać.
Czasem "resting bitch face", wada zgryzu, brzydki nos jest w stanie zaszufladkowac i zniechęcić otoczenie doslownie za nic. A czasem piękna twarz i ładna figura jest w stanie przepchać niekoniecznie mądrego czy dobrego człowieka bardzo wysoko.
OlgaM
WążNaTshircie
Posty: 1569
Rejestracja: śr lip 17, 2024 2:28 pm

Post autor: OlgaM »

Z tymi emeryturami w małych miejscowościach się nie zgodzę. Moi rodzice nie skończyli studiów, zarabiali niezle pieniądze mieszkali na wsi i obecnie mają emerytury po 5 tys netto plus ojciec jeszcze pracuje i ma kolejne 5 k netto
Katban
RoyalBaby
Posty: 22
Rejestracja: sob gru 30, 2023 4:12 pm

Post autor: Katban »

Piegusek pisze: pn lis 17, 2025 11:31 am 100% !
Atrakcyjny wygląd to właściwie aktualnie NAJWAŻNIEJSZA rzecz w rozumieniu narzędzia społecznego, ale ludzie rzadko potrafią się do tego przyznać - więcej energii przeznaczają na wyparcie.
Najgorsze, że robią to nawet psycholodzy, do których trafiają ludzie zakompleksieni, albo z rzeczywistymi powodami, dla których "nie wiedzie im się w życiu" - nie wiem, brzydkie rysy i wielki krzywy nos u kobiety, niski wzrost u faceta.
Psycholodzy bardzo często atakują frazesami o "kochaniu siebie, o tym zeby odpuscic to wlasciwa osoba sie znajdzie".
A juz szczytem jest "a to moze pan/pani ich odrzuca swoim charakterem / negatywną aurą?" 😅 w momencie gdy nie zdążyli się nawet odezwac, a ktos ich odrzucił po samym zdjęciu.
Gashlighting na pełnej 100%

Dowodem, że masowo wypiera się znaczenie urody, jest fakt, że nie ma przykład systemowej pomocy dla dzieci i ludzi, ktorymi loteria genetyczna wyrządziła krzywdę (bo tak trzeba to nazwać), nie leczy się na NFZ kosmetycznych schorzeń, które mogą nieodwracalnie zepsuć wygląd i rzutować negatywnie na resztę życia.
Chociażby w Polsce ortodoncja jest refundowana TYLKO do 13rż., jakieś leczenie trądziku, laserowe leczenie zmian skórnych TYLKO prywatnie. Można by tak wymieniać i wymieniać...

Mam taką teorię, że ludzie nie radzą sobie wewnętrznie z 3. rzeczami:

- po pierwsze, że wygląd jest właśnie tak istotny i zależy od niego wszystko - znalezienie partnera/miłości i utrzymanie związku, znalezienie pracy, bycie popularnym, chcianym w grupie, posiadanie magnetyzmu, uroku osobistego i skupianie na sobie pozytywnej uwagi, itd...;

- po drugie, że sami znajdują się gdzieś na osi spektrum, i najczęściej nie są tak atrakcyjni, jak by sobie życzyli i to ich wkurza;

- po trzecie, że jednak obojętnie czego by nie mówić, WSZYSCY oceniamy ludzi po 1. wrażeniu.
Dalej wielu ludzi nie potrafi się do tego przyznać.
Czasem "resting bitch face", wada zgryzu, brzydki nos jest w stanie zaszufladkowac i zniechęcić otoczenie doslownie za nic. A czasem piękna twarz i ładna figura jest w stanie przepchać niekoniecznie mądrego czy dobrego człowieka bardzo wysoko.
Ludzie wypierają znaczenie urody, żeby uniknąć niewygodnych pytań, bądź zaszufladkowania jako powierzchowne pustaki. Są sytuacje, kiedy owszem - wygląd nie będzie wystarczał (i dobrze!), ale w życiu prywatnym jest on warunkiem koniecznym, by w jakąś relację romantyczną w ogóle wejść. Bo ktoś może być najbardziej super osobą na świecie, ale nikomu nie będzie dane się o tym przekonać, skoro nikt nie zaczepi na ulicy, aplikacji randkowej, ani nie zaprosi na kawę.
Sama mam problem, bo bycie piękną zawsze było moim ogromnym marzeniem. Niestety, nigdy się nie spełniło i raczej już nie spełni, bo z każdym rokiem mam na to coraz mniejsze szanse.
majsterklepka2025
BlondDoczep
Posty: 145
Rejestracja: pn sie 11, 2025 10:03 am

Post autor: majsterklepka2025 »

Natomiast wg badań i mojej obserwacji najtrwalsze są związki ludzi o przeciętnej, na podobnym poziomie urodzie.
Ludzie piękni będą kuszeni do zdradzania z uwagi na zainteresowanie innych, są też bardziej sfokusowani na swojej atrakcyjności niż na dbaniu o partnera/partnerkę.
Ludzie bardziej atrakcyjni od swoich partnerów - to samo.

Dlatego jak spojrzymy na piękne i przystojnych aktorów, piosenkarki itp. to mało kto ma udane życie osobiste.

Bycie piękna czy wysokim na pewno pomaga w życiu, ale nie przesadzalbym że to aż taki determinant życiowy. Chyba że ktoś jest po prostu szpetny - ale wciąż może coś zrobić żeby zadbać o urodę. Może też na przykład schudnąć jeśli jest gruby.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

majsterklepka2025 pisze: wt lis 18, 2025 10:41 am Natomiast wg badań i mojej obserwacji najtrwalsze są związki ludzi o przeciętnej, na podobnym poziomie urodzie.
Ludzie piękni będą kuszeni do zdradzania z uwagi na zainteresowanie innych, są też bardziej sfokusowani na swojej atrakcyjności niż na dbaniu o partnera/partnerkę.
Ludzie bardziej atrakcyjni od swoich partnerów - to samo.

Dlatego jak spojrzymy na piękne i przystojnych aktorów, piosenkarki itp. to mało kto ma udane życie osobiste.

Bycie piękna czy wysokim na pewno pomaga w życiu, ale nie przesadzalbym że to aż taki determinant życiowy. Chyba że ktoś jest po prostu szpetny - ale wciąż może coś zrobić żeby zadbać o urodę. Może też na przykład schudnąć jeśli jest gruby.

Tak, z byciem ponadprzeciętnie piękna kobietą też są problemy:
- powszechna zawiść i nienawiść reszty kobiet + ogromne zainteresowanie w tym też to niechciane: catcalling, zaczepianie przez creepów, narcyzów, różnych zboków i natrętów, w sieci, i w realu.
Pamiętajmy, ile pieknych kobiet w historii zmagało się ze stalkerami, ile z nich straciło życie... choćby dawna Miss Polski, Agnieszka Kotlarska.

No i jeśli kobieta całe swoje życie, samoocenę, tożsamość, dobrobyt, szczęście związkowe I materialne itd.. zbudowala na byciu piekna, to po 40. zaczyna się niepokój a potem panika. Na końcu przychodzi klimakterium, hormony mogą się posypać i piękne kształty czy posągowa uroda tak czy siak idzie się j...

Oczywiście, jesli jestes starą Jennerową to może Cie stac na liftingi za miliony, ale nawet wielkie sumy za operacje plastyczne juz nie wyhamują starzenia się organizmu. Nawet przeciętna z twarzy 24-latka bedzie wygladac 1000x lepiej niz 70tka z deep plane lifting, sztucznie podniesionym czołem i brokatem na powiekach 🫢

_______________________

A wracając do tematu:

Myślę, że dopiero z wiekiem 30+ zaczęłam rozumieć słowo odpowiedzialność. Zaryzykuję stwierdzenie, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z jego znaczenia i żyje totalnie lekkomyślnie.

Co to jest odpowiedzialność?

- że jak decyduję się na zwierzę to biorę też za nie pełną odpowiedzialność finansową, za jego zdrowie i za wszystkie potencjalne koszta, że mam na to środki i możliwości.
Że jeśli pies/kot mi zachoruje, to podejmuję wszystkie możliwe wysiłki, żeby go uratować - rowniez jesli trzeba wypstrykać się z wszystkich oszczędności albo wziąć kredyt to jestem na to gotowa.

Natomiast non stop widzę ból dupy, zbiorki i zawodzenie, bo ktoś wziął fajnie wyglądające zwierzę, a potem spanikowany odkrył, że weterynarz nie leczy za "bog zaplac", polubienie i oznaczenie kliniki na Stories - tylko za grube pliki. Same badania krwi i leki zwierzaka mogą wynieść po kilka koła i nie skonczyc sie tylko na jednej wizycie...

- podobnie z posiadaniem dzieci - jesli ktoś swiadomie i ODPOWIEDZIALNIE chce powolac na ten swiat nowe istoty to powinno być go stać na 20+ lat utrzymywania potomstwa, powinien posiadać na wlasnosc mieszkanie/dom, mieć stabilną pracę, odpowiednie warunki psychiczne i życiowe żeby powolac ksztaltowaniu bezbronnego dziecka i przygotowaniu go do życia.

A tymczasem Karyny i Seby - dwaj narcyzi z problemami osobowościowymi i napadami gniewu, bez choćby chęci terapii czy pracy nad sobą robią sobie gromadkę, bo "jakos to bedzie", wpadnie 800+ a jak trzeba bedzie to sie zbiorke zrobi...
falko1
Tritonotti
Posty: 171
Rejestracja: ndz wrz 22, 2024 8:59 pm

Post autor: falko1 »

Z urodą jest jak z pieniędzmi-nie gwarantuje szczęścia, ale lepiej urodę (jak i pieniądze) posiadać.
Próżno zabrzmię, ale to jedna z najlepszych cech jaka się może przytrafić człowiekowi. Dlaczego? Ponieważ, na własnej skórze przekonałam się jak rówieśnicy mogą się do ciebie zniechęcić za brak klasycznego typu urody, czyli za to, na co nie masz najmniejszego wpływu...
Dlatego przez wiele lat uważałam, że najważniejsza jest uroda.

Atrakcyjne osoby mają (z reguły) łatwiej na każdym polu: masz (tylko) urodę, ale i tak masz większe szanse w znalezieniu (lepszej) pracy i "partii", ludzie ot tak są dla ciebie milsi i bardziej pomocni, we wszystkim lepiej się prezentujesz. Z miejsca przypisuje im się pozytywne cechy charakteru. I tak, można mieć najcudowniejszy charakter, być mądrym życiowo, interesować się wieloma rzeczami, ale gdy brak ci uroku osobistego, to... wiele drzwi na dzień dobry się przed tobą zamyka. Partner nieurodziwej kobiety na koniec kłótni upokorzy ją, że jest brzydka.

A dlaczego tyle osób się poprawia? No właśnie. To jest błędne koło, ludzie lubią naturalną urodę, a tak naprawdę lubią naturalnie atrakcyjnych ludzi. Naturalnie przeciętnych nie zauważają, naturalnie bardzo nieurodziwymi-gardzą. I część tych ludzi się poprawia, a reszta... ich za to wyśmiewa. Poza tym dobre geny to podstawa i wielu rzeczy nie poprawisz.

Co do związków/zdrad, to częściowo się zgadzam, ale mniej urodziwe osoby, też mogą być bardzo chętne na skok w bok, ponieważ nie mają takiego powodzenia, nie są przyzwyczajone do niekończącej się adoracji i nie miały tylu sposobności na wyszalenie się pod tym względem.

Temat stalkerów itp.: wbrew pozorom wiele ofiar takich ludzi wcale nie należy do najatrakcyjniejszych, więc różnie z tym bywa.

Zgadzam się, że nie należy wszystkiego opierać na atrakcyjności fizycznej, bo na dłuższą metę "ładna miska jeść nie daje".
Katban
RoyalBaby
Posty: 22
Rejestracja: sob gru 30, 2023 4:12 pm

Post autor: Katban »

Ile byśmy nie debatowali, piękno zawsze pozostanie ważne - niezależnie w jakim procencie na daną sytuację życiową.

Brałam ślub i na swój wygląd tego dnia wydałam tysiące złotych, ale większość mężczyzn zapamiętało i tak zwykłą kelnerkę, która swoją urodą i młodością podbiła serca (i nie tylko xD) większości imprezy. Dawno nie poczułam się tam upokorzona.

Od jakiegoś czasu zbieram pieniądze na jakieś zabiegi, by zyskać na atrakcyjności. W przyszłości nie wykluczam poważniejszych operacji. Piękno kosztuje.