Sprawa wygląda następująco: nie przekłuto mi uszu, gdy byłam dzieckiem - moja mama się nie zgadzała, bo sama miała z tym złe doświadczenia, dziurki się jej babrały i ostatecznie nie nosi kolczyków. Po 18-stce poszłam do piercerki i zrobiłam dziurki w uszach. Stosowałam się do wszystkich zaleceń i jedna z dziurek wygoiła się perfekcyjnie, a druga była problematyczna od samego początku - po przekłuci krwawiła, zaczęła robić się blizna. Zgłaszałam do piercerki, ta zarzucała mi, że źle pielęgnowałam przekłucie, ale ja naprawdę robiłam wszystko, jak mi kazała. Ostatecznie, od lat ma w tym uchu dość sporą, twardą kulkę z kanałem przekłucia wewnątrz. Jestem wstanie włożyć w to kolczyk, ale samo wrażenie, chociażby dotykania tej "twardej kulki" jest mega obrzydliwe. Poza tym zmiana ta jest widoczna od spodu ucha (z wierzchu nie).
Chciałabym pozbyć się tej ziarniny, blizny, czy cokolwiek to jest. Straciłam już nadzieję, że to samo przejdzie, bo jednak minęło już kilka lat i nic. Czy któraś z was ma doświadczenie z usuwaniem takich zmian (?) u dermatologa lub chirurga? Jak wygląda proces samego usuwania i gojenia? Czy wraz z usunięciem zmiany usuwa się też kanał przekłucia? Jeśli tak, to czy da się potem przekłuć to miejsce jeszcze raz?
Co ciekawsze, trzecia dziurka była drożna przez długi czas, kiedy nie nosiłam kolczyków, a potem z dnia na dzień się sama zamknęła. Nie jestem wstanie już włożyć tam kolczyka.