Jestem ze wsi przyjechałam do Warszawy, nie potrafię odnaleźć się wśród miastowych dziewczyn
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherryJestem ze wsi przyjechałam do Warszawy, nie potrafię odnaleźć się wśród miastowych dziewczyn
Przeprowadziłam się do Warszawy 3 lata temu i do tej pory nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi z miasta. Nie wiem jak i gdzie spędzać czas. Większość czasu spędzam w mieszkaniu. Chciałbym gdzieś wyjść ale wydaje mi się że wszelkie miejsca nie są przyjazne introwertykom. Poszłam raz do kawiarni pouczyć się z laptopem, siedziałam sama czułam się niekomfortowo bo każdy przyszedł ze znajomym i rozmawiali ze sobą, śmiali sie itp. Ludzie gapili się na mnie jakbym była jakaś dziwna. Serio, pójście samemu do restauracji jest dla mnie jakies takie niekomfortowe, bo ci ludzie są głośni, ja siedzę cicho sama i oni na mnie się gapią jakbym była dziwna.
W ogóle niektóre kawiarnie wyganiają ludzi z laptopem bo kawiarnia to nie jest miejsce do pracy. Także nie wiem gdzie w ogóle mam spędzać czas żeby być wśród ludzi i nie czuć się tak samotnie.
Poza tym czuję się strasznie oceniana przez tutejsze warszawianki. Nie czaje stylu życia kogoś kto wychował się całe życie w mieście. Nie wiem jak one wiedzą co jest akurat modne. Niedawno usłyszałam że są modne jakieś vintage shopy, te dziewczyny np. znają wszystkie bary i restauracje w mieście, modne miejsca które odwiedzają elitarni ludzie. Ja nie potrafię się w tym odnaleźć i myślę że gdybym przyznała w rozmowie z taką warszawską dziewczyną że nie znam tych miejscówek to popatrzyłaby na mnie z krzywa miną. Czuję się strasznie oceniana przez te warszawskie dziewczyny.
Ostatnio wracałam do domu i spotkałam na klatce taką typową warszawską dziunie ubrana jak z tiktoka, szerokie spodnie, ulizane włosy, bluzka odkrywająca brzuch i ona tak spojrzała na mnie oceniająco i pogardliwie z góry do dołu jakbym była ubrana jak wieśniara i taka wieśniara mieszka w tym samym bloku co ona. Byłam ubrana niemodnie, nie ubieram się jak te warszawskie dziunie, w te szerokie spodnie i bluzki z pępkiem, tylko noszę zwykłe spodnie i tshirt.
Może trochę przesadzam, ale czuję się gorszą od tych dziewczyn i mega oceniana. Czuję że ludzie w Warszawie oceniają bardzo przez pryzmat tego czy nosisz drogie ubrania. Kiedyś jak szłam do pracy i ubrałam się bardziej elegancko i "drożej" to mogłam zauważyć że ludzie i inne dziewczyny częściej na mnie się gapili, bo wyglądam "bogato".
Widzę dziewczyny które np. chodzą w spódniczkach mini bluzkach na ramiączka bez stanika, długich skarpetach i tych modnych adidasach które każda łaska teraz ma. I ja czuję się jak wieśniara bo tak się nie ubieram.
Ubieram się w sklepach typu H&M lub Zara i noszę buty sprzed sezonu.
Jestem spokojną osobą, introwertyczką, nie mam tutaj w ogóle żadnych znajomych.
Dziewczyny wydają się mega skoncentrowane wokół siebie, egocentryczne i czuć od nich taką wyższość.
Będąc raczej spokojniejszą osobą nie potrafię się odnaleźć, nie wiem jak spędzać czas. Większość dziewczyn jest głośna, chodza po klubach, barach. Ja też chciałabym spróbować jednak w tym środowisku warszawskich dziewczyn czuję się jak wyrzutek i dziwoląg. Wydaje mi się że jak nie znasz wymyślnych dań z restauracji i prestiżowych miejscówek i nie pijesz matchy, ale zwykłą herbatę to te laski tak mega cię oceniają jak jakąś wieśniare i dziwoląga bo nie znasz modnych rzeczy.
Na studiach nie poznałam nikogo, zawsze stałam z boku. Próbowałam nawiązywać znajomości, ale od tych ludzi czuję taką niechęć i wyższość. Bywało tak że pierwsza zagadałam, uśmiechnęłam się a te laski były dla mnie bardzo nieprzyjemne, ja jednostronnie się starałam, żeby ciągnąć znajomość, ale po czasie odpuściłam, bo widać że nie były zainteresowane.
Dajcie znać czy wy jak też przeprowadziliście się do Warszawy to nie mogliście się tutaj odnaleźć bo ludzie wydawali się tacy sztuczni i mega skoncentrowani na sobie. Jak można lepiej się lepiej zaklimatyzować w mieście?
W mieście ludzie zachowują się jakby inni byli niewiedzialni, idą przed siebie z zadartą głową, mijasz sąsiada to czasem nawet na ciebie nie spojrzy. W komunikacji miejskiej zachowują się jakby byli tu tylko oni. Zamiast założyć słuchawki to puszczają muzykę z telefonu na cały głos, głośno się zachowują i rozpychają się jakby byli tylko oni, totalnie nie czuję tej miejskiej kultury i klimatu.
W ogóle niektóre kawiarnie wyganiają ludzi z laptopem bo kawiarnia to nie jest miejsce do pracy. Także nie wiem gdzie w ogóle mam spędzać czas żeby być wśród ludzi i nie czuć się tak samotnie.
Poza tym czuję się strasznie oceniana przez tutejsze warszawianki. Nie czaje stylu życia kogoś kto wychował się całe życie w mieście. Nie wiem jak one wiedzą co jest akurat modne. Niedawno usłyszałam że są modne jakieś vintage shopy, te dziewczyny np. znają wszystkie bary i restauracje w mieście, modne miejsca które odwiedzają elitarni ludzie. Ja nie potrafię się w tym odnaleźć i myślę że gdybym przyznała w rozmowie z taką warszawską dziewczyną że nie znam tych miejscówek to popatrzyłaby na mnie z krzywa miną. Czuję się strasznie oceniana przez te warszawskie dziewczyny.
Ostatnio wracałam do domu i spotkałam na klatce taką typową warszawską dziunie ubrana jak z tiktoka, szerokie spodnie, ulizane włosy, bluzka odkrywająca brzuch i ona tak spojrzała na mnie oceniająco i pogardliwie z góry do dołu jakbym była ubrana jak wieśniara i taka wieśniara mieszka w tym samym bloku co ona. Byłam ubrana niemodnie, nie ubieram się jak te warszawskie dziunie, w te szerokie spodnie i bluzki z pępkiem, tylko noszę zwykłe spodnie i tshirt.
Może trochę przesadzam, ale czuję się gorszą od tych dziewczyn i mega oceniana. Czuję że ludzie w Warszawie oceniają bardzo przez pryzmat tego czy nosisz drogie ubrania. Kiedyś jak szłam do pracy i ubrałam się bardziej elegancko i "drożej" to mogłam zauważyć że ludzie i inne dziewczyny częściej na mnie się gapili, bo wyglądam "bogato".
Widzę dziewczyny które np. chodzą w spódniczkach mini bluzkach na ramiączka bez stanika, długich skarpetach i tych modnych adidasach które każda łaska teraz ma. I ja czuję się jak wieśniara bo tak się nie ubieram.
Ubieram się w sklepach typu H&M lub Zara i noszę buty sprzed sezonu.
Jestem spokojną osobą, introwertyczką, nie mam tutaj w ogóle żadnych znajomych.
Dziewczyny wydają się mega skoncentrowane wokół siebie, egocentryczne i czuć od nich taką wyższość.
Będąc raczej spokojniejszą osobą nie potrafię się odnaleźć, nie wiem jak spędzać czas. Większość dziewczyn jest głośna, chodza po klubach, barach. Ja też chciałabym spróbować jednak w tym środowisku warszawskich dziewczyn czuję się jak wyrzutek i dziwoląg. Wydaje mi się że jak nie znasz wymyślnych dań z restauracji i prestiżowych miejscówek i nie pijesz matchy, ale zwykłą herbatę to te laski tak mega cię oceniają jak jakąś wieśniare i dziwoląga bo nie znasz modnych rzeczy.
Na studiach nie poznałam nikogo, zawsze stałam z boku. Próbowałam nawiązywać znajomości, ale od tych ludzi czuję taką niechęć i wyższość. Bywało tak że pierwsza zagadałam, uśmiechnęłam się a te laski były dla mnie bardzo nieprzyjemne, ja jednostronnie się starałam, żeby ciągnąć znajomość, ale po czasie odpuściłam, bo widać że nie były zainteresowane.
Dajcie znać czy wy jak też przeprowadziliście się do Warszawy to nie mogliście się tutaj odnaleźć bo ludzie wydawali się tacy sztuczni i mega skoncentrowani na sobie. Jak można lepiej się lepiej zaklimatyzować w mieście?
W mieście ludzie zachowują się jakby inni byli niewiedzialni, idą przed siebie z zadartą głową, mijasz sąsiada to czasem nawet na ciebie nie spojrzy. W komunikacji miejskiej zachowują się jakby byli tu tylko oni. Zamiast założyć słuchawki to puszczają muzykę z telefonu na cały głos, głośno się zachowują i rozpychają się jakby byli tylko oni, totalnie nie czuję tej miejskiej kultury i klimatu.
Rozumiem o co Ci chodzi i co czujesz.
Ja też pochodzę ze wsi i juz kilka lat jestem poza domem, w tym 6 lat w Warszawie.
W moim odczuciu Warszawa to jest zlepek ludzi, w większości są to ludzie tacy jak my, z takim samym pochodzeniem. Nie warto oceniać przez pryzmat "warszawskie dziewczyny". Człowiek człowiekowi nierówny i najczęściej w moim przypadku bylo tak, ze spotkane rdzenne warszawianki lub dziewczyny pochadzace z tzw. rogala warszawskiego były o wiele bardziej normalne i przyziemne niż dziewczyny napływowe takie jak my.
Bo wśród tych drugich jest często tak, ze swoje kompleksy pochodzenia, niepewność siebie itd. chowają pod płaszczykiem takiej typowej IT girl.
I tez mnie to śmieszy, nie odpowiadają mi takie osoby, bo to również tyczy się mężczyzn. Nie zliczę ile razy było tak, ze w autobusie spotkałam kogoś z rodzinnej miejscowości, a ten udawał, ze go nie ma, bo ma się po przeprowadzce za coś lepszego i z plebsem gadał nie będzie.
I też jestem samotna. Mam kilku znajomych jeszcze z rodzinnego miasta, którzy tu mieszkają, ale z wiekiem mamy coraz mniej czasu i nie utrzymujemy stałego kontaktu, wiec żyje sobie w bańce mąż, dziecko i czasem rodzina męża, ktora jest niedaleko. Na studiach czy w pracy tez nie bylo mi dane nawiazac jakiejs glebszej relacji przyjacielskiej z kimkolwiek, bo z nikim kogo poznalam mi po prostu "nie kliknęło". Nie potrafię gadac o pierdołach, potrzebuję jakiegos rodzaju porozumiewawczej więzi. Do domu też nie jeżdżę zbyt często, bo jakoś tez nie lubię tam wracać.
Podsumowując radziłabym Ci to po prostu olać, bo nie masz wplywu na to kto jakim jest człowiekiem, a to jest zupełnie niezależne od tego skad pochodzi i jaki jest tego status. A z samotnością z doświadczenia trzeba nauczyć się żyć, jak będzie Ci dane kogoś poznać, to go poznasz nawet w kolejce w sklepie. Nic na siłę, bo to tylko wzmaga frustrację.
No i głowa do góry, popracuj nad pewnością siebie, bo bije od Ciebie normalność i dobro, tylko proszę nie uważaj sie za cos gorszego, bo nie masz podstaw ;)
Ja też pochodzę ze wsi i juz kilka lat jestem poza domem, w tym 6 lat w Warszawie.
W moim odczuciu Warszawa to jest zlepek ludzi, w większości są to ludzie tacy jak my, z takim samym pochodzeniem. Nie warto oceniać przez pryzmat "warszawskie dziewczyny". Człowiek człowiekowi nierówny i najczęściej w moim przypadku bylo tak, ze spotkane rdzenne warszawianki lub dziewczyny pochadzace z tzw. rogala warszawskiego były o wiele bardziej normalne i przyziemne niż dziewczyny napływowe takie jak my.
Bo wśród tych drugich jest często tak, ze swoje kompleksy pochodzenia, niepewność siebie itd. chowają pod płaszczykiem takiej typowej IT girl.
I tez mnie to śmieszy, nie odpowiadają mi takie osoby, bo to również tyczy się mężczyzn. Nie zliczę ile razy było tak, ze w autobusie spotkałam kogoś z rodzinnej miejscowości, a ten udawał, ze go nie ma, bo ma się po przeprowadzce za coś lepszego i z plebsem gadał nie będzie.
I też jestem samotna. Mam kilku znajomych jeszcze z rodzinnego miasta, którzy tu mieszkają, ale z wiekiem mamy coraz mniej czasu i nie utrzymujemy stałego kontaktu, wiec żyje sobie w bańce mąż, dziecko i czasem rodzina męża, ktora jest niedaleko. Na studiach czy w pracy tez nie bylo mi dane nawiazac jakiejs glebszej relacji przyjacielskiej z kimkolwiek, bo z nikim kogo poznalam mi po prostu "nie kliknęło". Nie potrafię gadac o pierdołach, potrzebuję jakiegos rodzaju porozumiewawczej więzi. Do domu też nie jeżdżę zbyt często, bo jakoś tez nie lubię tam wracać.
Podsumowując radziłabym Ci to po prostu olać, bo nie masz wplywu na to kto jakim jest człowiekiem, a to jest zupełnie niezależne od tego skad pochodzi i jaki jest tego status. A z samotnością z doświadczenia trzeba nauczyć się żyć, jak będzie Ci dane kogoś poznać, to go poznasz nawet w kolejce w sklepie. Nic na siłę, bo to tylko wzmaga frustrację.
No i głowa do góry, popracuj nad pewnością siebie, bo bije od Ciebie normalność i dobro, tylko proszę nie uważaj sie za cos gorszego, bo nie masz podstaw ;)
-
Muszynka27
- Ciastko
- Posty: 8
- Rejestracja: pt lut 14, 2025 11:34 pm
Ogólnie miałam to samo na początku, ale potem uznałam ,,a ja mam to w dupie" to oni powinni się wstydzić że się gapią i oceniają wieśniaki z miasta bez klasy, którzy zachować się nie potrafią :D
Są ludzie, którzy tak chodzą ubrani i latają po knajpach i nie oceniają innych, to są ludzie z klasą bo każdy robi co chce.
A jak ktoś patrzy, ocenia i się śmieje, to wieśniak bez klasy który nie potrafi się zachować, to ty powinnaś się śmiać z nich
Są ludzie, którzy tak chodzą ubrani i latają po knajpach i nie oceniają innych, to są ludzie z klasą bo każdy robi co chce.
A jak ktoś patrzy, ocenia i się śmieje, to wieśniak bez klasy który nie potrafi się zachować, to ty powinnaś się śmiać z nich
Tak, masz rację - przesadzasz.yuoki pisze: ↑pt cze 27, 2025 11:56 am Przeprowadziłam się do Warszawy 3 lata temu i do tej pory nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi z miasta. Nie wiem jak i gdzie spędzać czas. Większość czasu spędzam w mieszkaniu. Chciałbym gdzieś wyjść ale wydaje mi się że wszelkie miejsca nie są przyjazne introwertykom. Poszłam raz do kawiarni pouczyć się z laptopem, siedziałam sama czułam się niekomfortowo bo każdy przyszedł ze znajomym i rozmawiali ze sobą, śmiali sie itp. Ludzie gapili się na mnie jakbym była jakaś dziwna. Serio, pójście samemu do restauracji jest dla mnie jakies takie niekomfortowe, bo ci ludzie są głośni, ja siedzę cicho sama i oni na mnie się gapią jakbym była dziwna.
W ogóle niektóre kawiarnie wyganiają ludzi z laptopem bo kawiarnia to nie jest miejsce do pracy. Także nie wiem gdzie w ogóle mam spędzać czas żeby być wśród ludzi i nie czuć się tak samotnie.
Poza tym czuję się strasznie oceniana przez tutejsze warszawianki. Nie czaje stylu życia kogoś kto wychował się całe życie w mieście. Nie wiem jak one wiedzą co jest akurat modne. Niedawno usłyszałam że są modne jakieś vintage shopy, te dziewczyny np. znają wszystkie bary i restauracje w mieście, modne miejsca które odwiedzają elitarni ludzie. Ja nie potrafię się w tym odnaleźć i myślę że gdybym przyznała w rozmowie z taką warszawską dziewczyną że nie znam tych miejscówek to popatrzyłaby na mnie z Klaudia miną. Czuję się strasznie oceniana przez te warszawskie dziewczyny.
Ostatnio wracałam do domu i spotkałam na klatce taką typową warszawską dziunie ubrana jak z tiktoka, szerokie spodnie, ulizane włosy, bluzka odkrywająca brzuch i ona tak spojrzała na mnie oceniająco i pogardliwie z góry do dołu jakbym była ubrana jak wieśniara i taka wieśniara mieszka w tym samym bloku co ona. Byłam ubrana niemodnie, nie ubieram się jak te warszawskie dziunie, w te szerokie spodnie i bluzki z pępkiem, tylko noszę zwykłe spodnie i tshirt.
Może trochę przesadzam, ale czuję się gorszą od tych dziewczyn i mega oceniana. Czuję że ludzie w Warszawie oceniają bardzo przez pryzmat tego czy nosisz drogie ubrania. Kiedyś jak szłam do pracy i ubrałam się bardziej elegancko i "drożej" to mogłam zauważyć że ludzie i inne dziewczyny częściej na mnie się gapili, bo wyglądam "bogato".
Widzę dziewczyny które np. chodzą w spódniczkach mini bluzkach na ramiączka bez stanika, długich skarpetach i tych modnych adidasach które każda łaska teraz ma. I ja czuję się jak wieśniara bo tak się nie ubieram.
Ubieram się w sklepach typu H&M lub Zara i noszę buty sprzed sezonu.
Jestem spokojną osobą, introwertyczką, nie mam tutaj w ogóle żadnych znajomych.
Dziewczyny wydają się mega skoncentrowane wokół siebie, egocentryczne i czuć od nich taką wyższość.
Będąc raczej spokojniejszą osobą nie potrafię się odnaleźć, nie wiem jak spędzać czas. Większość dziewczyn jest głośna, chodza po klubach, barach. Ja też chciałabym spróbować jednak w tym środowisku warszawskich dziewczyn czuję się jak wyrzutek i dziwoląg. Wydaje mi się że jak nie znasz wymyślnych dań z restauracji i prestiżowych miejscówek i nie pijesz matchy, ale zwykłą herbatę to te laski tak mega cię oceniają jak jakąś wieśniare i dziwoląga bo nie znasz modnych rzeczy.
Na studiach nie poznałam nikogo, zawsze stałam z boku. Próbowałam nawiązywać znajomości, ale od tych ludzi czuję taką niechęć i wyższość. Bywało tak że pierwsza zagadałam, uśmiechnęłam się a te laski były dla mnie bardzo nieprzyjemne, ja jednostronnie się starałam, żeby ciągnąć znajomość, ale po czasie odpuściłam, bo widać że nie były zainteresowane.
Dajcie znać czy wy jak też przeprowadziliście się do Warszawy to nie mogliście się tutaj odnaleźć bo ludzie wydawali się tacy sztuczni i mega skoncentrowani na sobie. Jak można lepiej się lepiej zaklimatyzować w mieście?
W mieście ludzie zachowują się jakby inni byli niewiedzialni, idą przed siebie z zadartą głową, mijasz sąsiada to czasem nawet na ciebie nie spojrzy. W komunikacji miejskiej zachowują się jakby byli tu tylko oni. Zamiast założyć słuchawki to puszczają muzykę z telefonu na cały głos, głośno się zachowują i rozpychają się jakby byli tylko oni, totalnie nie czuję tej miejskiej kultury i klimatu.
Wydaje mi się, że po prostu się nakręcasz i łączysz niepowiązane ze sobą wydarzenia w jakąś spójną narrację, jakby dziewczyny z Warszawy były przeciwko tobie. Tak jak wyżej wspomniano - większość ludzi w Warszawie przejechała skądś. Wiadomo niektórzy wywyższają się tylko tym, że mieszkają w Warszawie, ale sądzę, że to mniejszość.
Kogo chciałabyś poznać? Jaki typ ludzi?
Kogo chciałabyś poznać? Jaki typ ludzi?
Warszawa to stan umysłu. Problem polega na tym, że wiele osób uważa przeprowadzkę do stolicy za coś prestiżowego, na zasadzie wyrwałaś się ze wsi pod Radomiem, to gdy wrócisz do domu na święta możesz cioci i koleżankom z wioski opowiadać że mieszkasz w Warszawie.
Warszawa to takie miasto kompletnie bez wyrazu, gdzie ludzie chcą czymś zaszpanować ale dokładnie nie wiadomo czym. Laski na studiach zwykle robią to poprzez ubiór. Znałam takie laski, które całą swoją wypłatę przeznaczały na słynne klapki Hermes, pasek Gucci czy po prostu ubiór żeby być ciągle na fali. Na dodatek luksusowe sklepy w Warszawie pompują ten prestiż, bo po prostu mają bardzo ubogi asortyment, musisz mieć historię transakcji żeby coś od nich kupić i w ogóle to żenada max.
Reasumując : ci którzy pompują kasę w wygląd i ubiór zwykle nie mają pieniędzy
Ci którzy je naprawdę mają będą ubrani w dobre jakościowo rzeczy ale z logo, które będziesz szukać za pomocą lupy, będą dobrze wychowani i może nie będą Twoimi najlepszymi znajomymi, ale bez wyższości z Tobą pogadają.
Ta przeciętna middle class, która jest w Warszawie większością daje takie a nie inne wyrażenie.
Jesli nie chcesz być przeciętna corpo girl w Warszawie, która marzy o torebce Hermes i wywala na nią dwie wypłaty, po prostu się dużo ucz, nie skupiaj się na wyglądzie.
Warszawa to takie miasto kompletnie bez wyrazu, gdzie ludzie chcą czymś zaszpanować ale dokładnie nie wiadomo czym. Laski na studiach zwykle robią to poprzez ubiór. Znałam takie laski, które całą swoją wypłatę przeznaczały na słynne klapki Hermes, pasek Gucci czy po prostu ubiór żeby być ciągle na fali. Na dodatek luksusowe sklepy w Warszawie pompują ten prestiż, bo po prostu mają bardzo ubogi asortyment, musisz mieć historię transakcji żeby coś od nich kupić i w ogóle to żenada max.
Reasumując : ci którzy pompują kasę w wygląd i ubiór zwykle nie mają pieniędzy
Ta przeciętna middle class, która jest w Warszawie większością daje takie a nie inne wyrażenie.
Jesli nie chcesz być przeciętna corpo girl w Warszawie, która marzy o torebce Hermes i wywala na nią dwie wypłaty, po prostu się dużo ucz, nie skupiaj się na wyglądzie.
-
Rzeka.chaosu
- Currently:Vienna
- Posty: 1140
- Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm
Takich ludzi jest jakiś mały procent i co więcej są w wielu miastach. Tu po prostu się zlatują. Ja naprawdę niewielu takich poznałam. Dziwnym trafem więcej ich w weekendy, przy Złotych Tarasach lub podczas dużych imprez.
Warszawski klimat to raczej skupienie na lokolności, jakieś targi śniadaniowe, kultura, nocne życie, knajpy z jedzeniem z całego świata, a nie tylko sklepy dla próżniaków. Zresztą nie ma się co dziwić, że takie sklepy są - stolica dużego kraju. A panienki z drogimi torebkami może po prostu lubią na bogato i mają do tego prawo. Jeśli zadzierają nosa - ich sprawa. Zawsze można z kimś innym pogadać. Jestem w stanie pogadać i z panem z Wilanowa, który na pozór ma kij w tyłku i z lokalsem z Pragi. Ciuchy nie stanowią o człowieku.
Warszawski klimat to raczej skupienie na lokolności, jakieś targi śniadaniowe, kultura, nocne życie, knajpy z jedzeniem z całego świata, a nie tylko sklepy dla próżniaków. Zresztą nie ma się co dziwić, że takie sklepy są - stolica dużego kraju. A panienki z drogimi torebkami może po prostu lubią na bogato i mają do tego prawo. Jeśli zadzierają nosa - ich sprawa. Zawsze można z kimś innym pogadać. Jestem w stanie pogadać i z panem z Wilanowa, który na pozór ma kij w tyłku i z lokalsem z Pragi. Ciuchy nie stanowią o człowieku.
-
FikolMikol
- Currently: planning drama
- Posty: 2000
- Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm
Nie staraj się czytać ludziom w myślach, bo człowiek nie umie czytać w myślach. Ty też 
Wszystko, co mówisz, to Twoje projekcje: ludzie oceniają mnie jak jestem sama w restauracji, oceniają mój strój itp.
Nie wiesz tego. Więc nie zamęczaj głowy odczytywaniem ludzi.
Ich myśli nie mają na ciebie wpływu. A tak naprawdę to zdecydowana większość ludzi w mieście ma w d. innych.
Jestem przekonana, że większość sytuacji, gdzie opowiadasz że się ludzie gapili jak na dziwaczkę - nie wydarzyło się. To ty kreujesz to w głowie, bo sama tak o sobie myślisz.
A ludzie, którzy chodza ciągle do modnych miejsc to garstka, z hajsem na zbytki bo w takich miejscach 1 mały drink to co najmniej 40zl. Większość wraca z pracy i siedzi na chacie.
Zadaj sobie pytanie, czy ty naprawdę chcesz „bywać” i będzie to dla ciebie przyjemne, czy uważasz że tak należy żeby być „fajną osobą” w „fajnej grupie cool ludzi”.
Wszystko, co mówisz, to Twoje projekcje: ludzie oceniają mnie jak jestem sama w restauracji, oceniają mój strój itp.
Nie wiesz tego. Więc nie zamęczaj głowy odczytywaniem ludzi.
Ich myśli nie mają na ciebie wpływu. A tak naprawdę to zdecydowana większość ludzi w mieście ma w d. innych.
Jestem przekonana, że większość sytuacji, gdzie opowiadasz że się ludzie gapili jak na dziwaczkę - nie wydarzyło się. To ty kreujesz to w głowie, bo sama tak o sobie myślisz.
A ludzie, którzy chodza ciągle do modnych miejsc to garstka, z hajsem na zbytki bo w takich miejscach 1 mały drink to co najmniej 40zl. Większość wraca z pracy i siedzi na chacie.
Zadaj sobie pytanie, czy ty naprawdę chcesz „bywać” i będzie to dla ciebie przyjemne, czy uważasz że tak należy żeby być „fajną osobą” w „fajnej grupie cool ludzi”.
- ZimnyKaloryfer
- JaZapier***
- Posty: 1767
- Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm
Najwiekszym problemem jestes niestety Ty sama. Musisz przestac myśleć co pomysla o Tobie inni - to wielka praca. Ale bez tego zycie nie ma większego sensu. Poczujesz sie wolna dopiero kiedy to ogarniesz. Wtedy tez dowiesz sie jak spedzac czas sama ze soba - w przeciwnym razie bedziesz niewolnikiem "co ludzie pomysla". Tak naprawdę ludzie nie zwracaja na Ciebie uwagi. A nawet jeśli to uwierz. Za sekunde o Tobie zapomna. Z ciekawości.. ile masz lat?
-
FikolMikol
- Currently: planning drama
- Posty: 2000
- Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm
Jeżeli cię stać - polecam terapię. Sama też miałam taki problem, że przejmowałam się opinią obcych, próbowałam czytać ludziom w myślach co sądzą o mnie i uważałam że to prawda.
Poczytaj trochę o tym, może zapytaj chat gpt - on daje dobre rady jak sobie radzić z natrętnymi myślami.
„Cool ludzie” to malutki procent Warszawy: artyści, influencerzy, ludzie z biznesami.
Pytanie, czemu tak potrzebujesz być ich częścią. Ja kiedyś te chcialam - głównie w gimnazjum - bo czułam się gorsza, gorzej ubrana itp.
Zdecydowana większość ludzi w waw niczym się nie różni od ludzi na wsi. Pracują, wracają do domu, mają kilku znajomych albo wcale.
Popracuj nad pewnością siebie bo ewidentnie się męczysz.
Pamietaj, że na koniec dnia nikt nie pamięta obcych ludzi na ulicy, takich jak Ty, ja. Każdy ma swoje życie, swoją galaktykę, reszta to przechodnie.
Poczytaj trochę o tym, może zapytaj chat gpt - on daje dobre rady jak sobie radzić z natrętnymi myślami.
„Cool ludzie” to malutki procent Warszawy: artyści, influencerzy, ludzie z biznesami.
Pytanie, czemu tak potrzebujesz być ich częścią. Ja kiedyś te chcialam - głównie w gimnazjum - bo czułam się gorsza, gorzej ubrana itp.
Zdecydowana większość ludzi w waw niczym się nie różni od ludzi na wsi. Pracują, wracają do domu, mają kilku znajomych albo wcale.
Popracuj nad pewnością siebie bo ewidentnie się męczysz.
Pamietaj, że na koniec dnia nikt nie pamięta obcych ludzi na ulicy, takich jak Ty, ja. Każdy ma swoje życie, swoją galaktykę, reszta to przechodnie.
Przesadzasz i to ostro. Girl. I trochę jeszcze sobie sama zaprzeczasz zobacz piszesz ; "W mieście ludzie zachowują się jakby inni byli niewiedzialni, idą przed siebie z zadartą głową, mijasz sąsiada to czasem nawet na ciebie nie spojrzy. W komunikacji miejskiej zachowują się jakby byli tu tylko oni" a cały wywód jest o tym, że ludzie się rzekomo na Ciebie ciągle i oceniają - siedzisz w kawiarni z laptopem (widok w Warszawie tak powszechny, że nie wiem kogo to jeszcze obchodzi), idziesz ulicą i oceniają Twój ubiór - nie jesteś czasem jakaś gwiazdą filmową z Hollywood, że gdzie się nie pojawisz tam rzucają wszystko i tylko analizują co masz na sobie i co robisz
Tak jak napisała, jedna z dziewczyn - nie wiesz co ktoś ma w głowie - może się ktoś na Cienie patrzy bo może właśnie mu się podobasz Ty albo Twoje ubranie a nie bo się z Ciebie śmieje i uważa za wieśniarę?
Popracuj nad poczuciem własnej wartości - widać, że czujesz się gorsza i bardzo oceniana. Tym czasem gwarantuje Ci, że większość ludzi szczególnie tutaj ma totalnie wywalone na obcych. I założę się, ze wcale nie wyglądasz jak żadna wieśniara. W ogóle to jest zaskakujące c o piszesz bo jako, ze też mam porównanie to w małych miejscowościach właśnie wszystko musi być najnowsze, modne i drogie i ciągle coś nowego i do " każdej sukienki inna torebka" bo inaczej jesteś biedak i wieśniak.
Co do studiów - dzienne czy zaoczne? jak zaoczne to trochę nie dziwne bo ludzie na zaocznych mają z reguły życie poza studiami, często przyjeżdżają do Warszawy tylko na zajęcia a na co dzień mieszkają np. w Siedlcach czy innym Garwolinie i tam życie prowadzą więc trudniej się zintegrować niż na studiach dziennych. Jeżeli na dziennych to faktycznie troszkę dziwne, że przez trzy lata nie masz ani jednej koleżanki i tu bym pogadała z terapeutą co Cię blokuje ....
A co do wyglądania jak wieśniara to jeszcze dodam pół żartem pół serio - Ty się jeszcze po 3 latach nie zorientowałaś, że im bardziej przypominasz swojego wujka/ciotkę w latach 80/90 ubranego niczym król PGR z podlaskiej wsi tym lepiej i bardziej cool tutaj?
Tak jak napisała, jedna z dziewczyn - nie wiesz co ktoś ma w głowie - może się ktoś na Cienie patrzy bo może właśnie mu się podobasz Ty albo Twoje ubranie a nie bo się z Ciebie śmieje i uważa za wieśniarę?
Popracuj nad poczuciem własnej wartości - widać, że czujesz się gorsza i bardzo oceniana. Tym czasem gwarantuje Ci, że większość ludzi szczególnie tutaj ma totalnie wywalone na obcych. I założę się, ze wcale nie wyglądasz jak żadna wieśniara. W ogóle to jest zaskakujące c o piszesz bo jako, ze też mam porównanie to w małych miejscowościach właśnie wszystko musi być najnowsze, modne i drogie i ciągle coś nowego i do " każdej sukienki inna torebka" bo inaczej jesteś biedak i wieśniak.
Co do studiów - dzienne czy zaoczne? jak zaoczne to trochę nie dziwne bo ludzie na zaocznych mają z reguły życie poza studiami, często przyjeżdżają do Warszawy tylko na zajęcia a na co dzień mieszkają np. w Siedlcach czy innym Garwolinie i tam życie prowadzą więc trudniej się zintegrować niż na studiach dziennych. Jeżeli na dziennych to faktycznie troszkę dziwne, że przez trzy lata nie masz ani jednej koleżanki i tu bym pogadała z terapeutą co Cię blokuje ....
A co do wyglądania jak wieśniara to jeszcze dodam pół żartem pół serio - Ty się jeszcze po 3 latach nie zorientowałaś, że im bardziej przypominasz swojego wujka/ciotkę w latach 80/90 ubranego niczym król PGR z podlaskiej wsi tym lepiej i bardziej cool tutaj?
-
Rzeka.chaosu
- Currently:Vienna
- Posty: 1140
- Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm
Rozbawiłaś mnie tekstem o królu PGR. Prawda to.
Pozwolę sobie na trzy anegdotki na poprawę humoru autorki wątku. Ktoś mi opowiadał, że jego znajoma przeprowadziła się do Warszawy z małego miasta i planowała kontynuować karierę stylistki paznokci (wzorki, malunki, kolorki, cyrkonie). Jak się okazało - zaiteresowanie było średnie w porównaniu do jej rodzinnego miasta. Musiała biedna robić zwykłe żele i hybrydy na osiedlu z mieszkaniami na wynajem. I to nawet na wesela.
Moja koleżanka ze studiów po przyjeździe do Warszawy zachwyciła się teatrem. Kiedyś po jakimś spektaklu nie mogła uwierzyć, że tyle osób nie odwala się na tip top i galowo. Szczególnie rzucił jej się w oczy jakiś koleś. Zrobiła mu zdjęcie - pokazywała nam z oburzeniem jak tak można na spektakl przyjść. Okazało się, że był to znany aktor.
I moja anegdotka. Wybrałam się kiedyś na małomiasteczkowy festyn w rodzinnej miejscowości mojej znajomej. Ubrałam się w to co akurat miałam na wyjazd - jakieś luźne spodnie, sportowe buty, t-shirt, zero makijażu. Myślałam, że na taką okazję to ok. Tymczasem kobitki były tam mocno odwalone - rzęsy, jakieś fuksjowe kiecki, cekiny, odblaskowe pazurki. Gustownie i mniej gustowie, ale każda odwalona. W szoku byłam, bo tam były głównie grille i atrakcje dla dzieci, a połowa kobiet na obcasach. Bardzo źle się czułam - jak uboga krewna. Mam foteczki z tego wydarzenia - naprawdę odstaję. Też rozumiem te dziewczyny, bo chyba każdy ma potrzebę czasem się wystroić. U nich to była jedna z nielicznych okazji poza kościołem.
Myślę, że na najlepiej będzie, jak pójdziesz na terapię. Ja rozumiem, że Warszawa przez różnych (często przyjezdnych) ludzi to może być trochę taki stan umysłu, ale mimo wszystko nie jest tak, że wszyscy oceniają po wyglądzie, są egoistami i patrzą na status materialny. Jak niemal wszędzie - wiele zależy od Twojego nastawienia i poczucia własnej wartości.
Btw, najbardziej puste, głupie i wredne laski, jakie spotkałam, pochodziły z Podkarpacia, nie zamierzam jednak zniechęcać się do ludzi z tamtych okolic
Btw, najbardziej puste, głupie i wredne laski, jakie spotkałam, pochodziły z Podkarpacia, nie zamierzam jednak zniechęcać się do ludzi z tamtych okolic
-
moonly_cards
- GrzaneWino
- Posty: 1436
- Rejestracja: pt mar 15, 2024 4:54 am
Tak to jest, jak się naogląda różnych pseudoparanormalnych programów w tv.
-
budyniowaaaa
A ja Ci powiem, że przyjęłaś w głowie tezę, że każdy się na ciebie dziwnie patrzy i wyszukujesz potwierdzenia w świecie. A nie wiem czy jest inne miasto w Polsce, w którym ludzie by mieli aż tak wy****** jak w Warszawie. Co to znaczy być ubranym niemodnie? Pełno osób w każdym mieście chodzi w zwyczajnych koszulkach i spodniach i nikogo to nie obchodzi. Jak dla mnie to za dużo myślisz o tym, pamiętaj też że tych ludzi na ulicy widzisz pierwszy i ostatni raz w życiu. A w kawiarniach i restauracjach w wielu miastach dużo osób siedzi samemu i nie jest to dziwne, wręcz to taki “styl życia” teraz modny. Po prostu nie zwracaj uwagi na ludzi, tak jak oni nie zwracają na Ciebie, bo na ulicy nikogo nie interesujesz, jeśli robisz mu za tło. Pomyśl że ci ludzie przywiązują do ciebie tyle samo wagi co ty do nich. I nie myślą o tobie jak wrócą do domu 
Nie wiem co cię interesuje, ale w mieście masz dużo możliwości spędzania wolnego czasu. Możesz odwiedzić muzea, pójść do teatru, kina, biblioteki, możesz zapisać się na rysunek czy lepienie garnków albo kurs językowy albo planszówki, poznać jakoś nowych ludzi. No i musisz trochę popracować nad głową i przyjąć do zrozumienia, że większość ludzi obchodzą oni sami, a nie randomowa babka w restauracji czy kawiarni w butach z poprzedniego sezonu. Sama z resztą napisałaś, że są skoncentrowani na sobie. Trochę musisz zacząć lepiej myśleć o samej sobie, bo mam wrażenie, że masz kompleksy, tylko nie wiem czym one są spowodowane. No i do ludzi nie nastawiać się tak wrogo, mogą sprawiać pozory pustych a niekoniecznie takimi być. Życzę Ci, żebyś znalazła grono znajomych, w których towarzystwie będziesz się dobrze czuła.
PS Warszawianką nie jestem, ale picie herbat, szczególnie jesiennych albo zimowych jest cool.
PS Warszawianką nie jestem, ale picie herbat, szczególnie jesiennych albo zimowych jest cool.
-
Abcdef1991
- Ciastko
- Posty: 9
- Rejestracja: pn gru 16, 2024 5:30 pm
Dziewczyny w szerokich spodniach też kupują je w Zarze I HM
Zrób sobie folder na Pinterest I następnym razem jak będziesz kupować ubrania, pilnuj, żeby były jak z Twojego folderu albo listy ubrań, z których takie stylizacje stworzysz.
Wiem o co Ci chodzi i ja sama się tak czulam, ale lubiłam elegancko się ubierać i niektóre dziewczyny wręcz czuły się oceniane przeze mnie, chociaż tak nie było! Ja byłam zakompleksiona, one zakompleksione, i tak to potem wychodzi, że każdy czuje się oceniany i przez to próbuje doskoczyć do jakiejś wyglądowej poprzeczki.
Ubieraj się tak, jak sobie wymyślisz w ramach „warszawskiego” stylu, to poczujesz się trochę lepiej. Ale i tak będziesz czuła się oceniana, aż do tego nie dołączysz przekonania, że jesteś wartościowa choćby i w worku na ziemniaki. (Polecam terapię EMDR)
Wiem o co Ci chodzi i ja sama się tak czulam, ale lubiłam elegancko się ubierać i niektóre dziewczyny wręcz czuły się oceniane przeze mnie, chociaż tak nie było! Ja byłam zakompleksiona, one zakompleksione, i tak to potem wychodzi, że każdy czuje się oceniany i przez to próbuje doskoczyć do jakiejś wyglądowej poprzeczki.
Ubieraj się tak, jak sobie wymyślisz w ramach „warszawskiego” stylu, to poczujesz się trochę lepiej. Ale i tak będziesz czuła się oceniana, aż do tego nie dołączysz przekonania, że jesteś wartościowa choćby i w worku na ziemniaki. (Polecam terapię EMDR)
Może spróbuj poznać ludzi podczas aktywności, które sama lubisz? Bieganie, tenis? Malowanie?
Co do ubioru, ubieraj się schludnie i tak, jak czujesz. A to, że jesteś ze wsi to nie ma żadnego znaczenia i nie myśl o tym. To też żaden powód do kompleksów, więc może sama siebie nakręcasz.
Co do ubioru, ubieraj się schludnie i tak, jak czujesz. A to, że jesteś ze wsi to nie ma żadnego znaczenia i nie myśl o tym. To też żaden powód do kompleksów, więc może sama siebie nakręcasz.
-
zakrecona_jolaa
- Siatkarka
- Posty: 2
- Rejestracja: śr wrz 17, 2025 12:35 pm
Hej, zapisz się na pilates i zacznij pić matchę lol