Zabójstwo Małgorzaty Żarnowskiej
Moderator: verysweetcherry- Extravaganza
- RoyalBaby
- Posty: 29
- Rejestracja: pn kwie 21, 2025 11:39 am
Zabójstwo Małgorzaty Żarnowskiej
Zabójstwo Małgorzaty Żarnowskiej z 1999 roku.
Małgorzata Żarnowska, urodzona 8 kwietnia 1974 roku w Czerwionce-Leszczynach była szczęśliwą żoną i matką 15-miesięcznego synka. Pracowała jako dróżniczka na terenie kopalni „Dębieńsko”, a jej zadaniem było nadzorowanie ruchu kolejowego. Tydzień przed tragiczną nocą została przeniesiona do pracy w niewielkim budynku oznaczonym jako KD-1. Ta noc, która miała być kolejną rutynową zmianą, zakończyła się tragicznie.
Była to noc z wtorku na środę z 26 na 27 października 1999 roku. Zmiana przebiegała spokojnie jednak sytuacja zmieniła się diametralnie na kilkadziesiąt minut przed ostatnim wpisem, tj. ok. godz. 1.45-2.00 w nocy. O tej porze ktoś – nie wiadomo kto (prawdopodobnie zabójca) – zastukał w okno nastawni. Być może było to stukanie uporczywe, gdyż – jak zeznał jeden ze świadków (laborant) Tomasz B. – Małgorzata w pewnym momencie miała stać na zewnątrz nastawni (co było wbrew regulaminowi) i wpatrywać się w coś lub kogoś na tyłach budynku. Świadek spytał Małgorzatę, czy coś się stało – na co odparła: „Ktoś mi klupie w okno”. Ten sam świadek zauważył za budynkiem ciemną, odwróconą plecami postać mężczyzny. Nie zainteresował się jednak bliżej tym widokiem, tylko poszedł w swoją stronę, tj. do pobliskiego laboratorium. W późniejszych zeznaniach nie był w stanie dokładniej opisać owego mężczyzny. Było zbyt ciemno. Uznał, że był to ktoś z pracowników kopalni lub ochrony.
Ostatnią osobą, z którą rozmawiała Małgorzata (nie licząc zabójcy) był kierownik zmiany – Józef P. Było to dokładnie w momencie przejazdu pociągu o godz. 2.29. Rozmawiali przez otwarte okno. Kierownik wykonywał rutynowy obchód, spytał czy wszystko w porządku. Małgorzata na nic się nie uskarżała. Wtedy też dokonała swojego ostatniego w życiu zapisku: „2:29”
45 minut później kobieta nie odezwała się już na próbę połączenia od obsługi pociągu. Czy zmęczona nocną pracą zasnęła? Czy wyszła z nastawni? A może był to tylko problem z łącznością? Takie pytania zadawały sobie osoby, których zaniepokoiła nieobecność kobiety w budynku. A zatem, możemy nakreślić szacunkowy odcinek czasu, w którym Małgorzata wydała swoje ostatnie tchnienie: było to gdzieś pomiędzy godz. 2:29 a 3:15.
Sprawca prawdopodobnie zjawił się w tym miejscu co najmniej pół godziny wcześniej (stukanie w okna przed godz. 2.00) i wyczekiwał odpowiedniego momentu do uderzenia. Był to atak kilkuetapowy – pierwszy jego akt nastąpił we wnętrzu budynku nastawni KD-1, w którym pracowała dróżniczka. Policja nie stwierdziła oznak włamania – a zatem ofiara musiała otworzyć drzwi dobrowolnie. Budzi to dość powszechne przypuszczenia, jakoby Małgorzata dobrze znała i darzyła zaufaniem mężczyznę, któremu zdecydowała się otworzyć drzwi. Czy rzeczywiście ofiara i sprawca znali się?
Był to atak z zaskoczenia i zadany z dużą siłą, gdyż nie stwierdzono najmniejszych śladów walki obronnej. Małgorzata musiała wówczas stracić co najmniej przytomność. Sprawca zdawał sobie sprawę, że w pobliżu budynku nastawni KD-1 w każdej chwili mogły pojawić się osoby trzecie; albo też chciał opóźnić moment ujawnienia przestępstwa, by zyskać na czasie – dlatego postanowił przenieść ciało ofiary w ustronne miejsce. Wyniósł ją zatem na zewnątrz budynku, a następnie przeniósł i/lub zawlókł po ziemi do miejsca oddalonego o ok. 70 m. Na tym odcinku ujawniono później m.in. spinkę do włosów.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Małgorzaty trwało ogółem blisko półtora roku (ostatnio umorzono je 30 grudnia 2002 r.). Przesłuchano ok. 100 świadków, przeprowadzono badania porównawcze profili DNA pobranych od ok. 40 osób – w tym od męża, teścia, ochroniarzy, kierownika, laboranta, (któremu Małgorzata powiedziała o stukaniu w okno), wytypowanych kryminalistów i wielu innych. Sprawdzono też niejakiego Andrzeja M., skazanego za gw**t na kobiecie, który w areszcie śledczym miał jakoby „przechwalać się” zabójstwem Małgorzaty.
Niewątpliwie, zabójstwo Małgorzaty Ż. miało podłoże seksualne, natomiast zabranie ofierze torebki miało dla sprawcy – według profilera – drugorzędne znaczenie. Zresztą samą torebkę i portfel sprawca porzucił jeszcze na terenie kopalni, a zabrał ze sobą tylko niektóre z przedmiotów (dowód osobisty Małgorzaty, obrączkę ślubną, klucze, przepustkę wejściową na teren kopalni).
Zweryfikowano także inne możliwe motywy – zawiedzionej miłości, zemsty, długów, ataku złomiarzy, możliwych konfliktów rodzinnych i inne. Żadnego z nich jednak nie potwierdzono. Motyw s*ksualny pozostaje więc wiodącym wątkiem w śledztwie.
Dyżurny ruchu udał się do nastawni, aby sprawdzić, co tam się dzieje. W budynku nie było Małgorzaty. Do godziny 5:20 nastawnia była sprawdzana jeszcze kilkakrotnie, ale śladu po kobiecie nie było. I wtedy też pojawiły się pierwsze podejrzenia, że kobiecie mogło przytrafić się coś złego, rozpoczęto zatem przeszukania terenu wokół budynku, a gdy i one nie dały rezultatu, zorganizowano znacznie większą grupę poszukiwawczą.
Dopiero o ok. 7:00 nad ranem w odległości ok. 70 metrów od nastawni odnaleziono ciało. Kobieta została zamordowana.
Nie mamy pewności, że ten mężczyzna, który pukał w okno budynku ok. 2 w nocy to późniejszy zabójca. Oczywiście wiele na to wskazuje, ale teoretycznie mógł to przecież być zbieg okoliczności.�Fakt jest jednak taki, że na drzwiach nastawni nie znaleziono śladów świadczących o włamaniu.
Czy kobieta wpuściła swojego oprawcę do środka dobrowolnie? Może ten skorzystał z okazji, gdy wyszła na chwilę na zewnątrz, aby się przewietrzyć? Może użył podstępu? To jedno z najważniejszych pytań w tym śledztwie.
Najważniejszym materiałem dowodowym zabezpieczonym na miejscu zbrodni jest oczywiście DNA sprawcy zabójstwa – niestety, jak dotąd, nie udało się dopasować tego śladu do kogokolwiek.
Zabójca Małgorzaty Żarnowskiej, jeżeli dziś żyje nadal pozostaje nieuchwytny.
Małgorzata Żarnowska, urodzona 8 kwietnia 1974 roku w Czerwionce-Leszczynach była szczęśliwą żoną i matką 15-miesięcznego synka. Pracowała jako dróżniczka na terenie kopalni „Dębieńsko”, a jej zadaniem było nadzorowanie ruchu kolejowego. Tydzień przed tragiczną nocą została przeniesiona do pracy w niewielkim budynku oznaczonym jako KD-1. Ta noc, która miała być kolejną rutynową zmianą, zakończyła się tragicznie.
Była to noc z wtorku na środę z 26 na 27 października 1999 roku. Zmiana przebiegała spokojnie jednak sytuacja zmieniła się diametralnie na kilkadziesiąt minut przed ostatnim wpisem, tj. ok. godz. 1.45-2.00 w nocy. O tej porze ktoś – nie wiadomo kto (prawdopodobnie zabójca) – zastukał w okno nastawni. Być może było to stukanie uporczywe, gdyż – jak zeznał jeden ze świadków (laborant) Tomasz B. – Małgorzata w pewnym momencie miała stać na zewnątrz nastawni (co było wbrew regulaminowi) i wpatrywać się w coś lub kogoś na tyłach budynku. Świadek spytał Małgorzatę, czy coś się stało – na co odparła: „Ktoś mi klupie w okno”. Ten sam świadek zauważył za budynkiem ciemną, odwróconą plecami postać mężczyzny. Nie zainteresował się jednak bliżej tym widokiem, tylko poszedł w swoją stronę, tj. do pobliskiego laboratorium. W późniejszych zeznaniach nie był w stanie dokładniej opisać owego mężczyzny. Było zbyt ciemno. Uznał, że był to ktoś z pracowników kopalni lub ochrony.
Ostatnią osobą, z którą rozmawiała Małgorzata (nie licząc zabójcy) był kierownik zmiany – Józef P. Było to dokładnie w momencie przejazdu pociągu o godz. 2.29. Rozmawiali przez otwarte okno. Kierownik wykonywał rutynowy obchód, spytał czy wszystko w porządku. Małgorzata na nic się nie uskarżała. Wtedy też dokonała swojego ostatniego w życiu zapisku: „2:29”
45 minut później kobieta nie odezwała się już na próbę połączenia od obsługi pociągu. Czy zmęczona nocną pracą zasnęła? Czy wyszła z nastawni? A może był to tylko problem z łącznością? Takie pytania zadawały sobie osoby, których zaniepokoiła nieobecność kobiety w budynku. A zatem, możemy nakreślić szacunkowy odcinek czasu, w którym Małgorzata wydała swoje ostatnie tchnienie: było to gdzieś pomiędzy godz. 2:29 a 3:15.
Sprawca prawdopodobnie zjawił się w tym miejscu co najmniej pół godziny wcześniej (stukanie w okna przed godz. 2.00) i wyczekiwał odpowiedniego momentu do uderzenia. Był to atak kilkuetapowy – pierwszy jego akt nastąpił we wnętrzu budynku nastawni KD-1, w którym pracowała dróżniczka. Policja nie stwierdziła oznak włamania – a zatem ofiara musiała otworzyć drzwi dobrowolnie. Budzi to dość powszechne przypuszczenia, jakoby Małgorzata dobrze znała i darzyła zaufaniem mężczyznę, któremu zdecydowała się otworzyć drzwi. Czy rzeczywiście ofiara i sprawca znali się?
Był to atak z zaskoczenia i zadany z dużą siłą, gdyż nie stwierdzono najmniejszych śladów walki obronnej. Małgorzata musiała wówczas stracić co najmniej przytomność. Sprawca zdawał sobie sprawę, że w pobliżu budynku nastawni KD-1 w każdej chwili mogły pojawić się osoby trzecie; albo też chciał opóźnić moment ujawnienia przestępstwa, by zyskać na czasie – dlatego postanowił przenieść ciało ofiary w ustronne miejsce. Wyniósł ją zatem na zewnątrz budynku, a następnie przeniósł i/lub zawlókł po ziemi do miejsca oddalonego o ok. 70 m. Na tym odcinku ujawniono później m.in. spinkę do włosów.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Małgorzaty trwało ogółem blisko półtora roku (ostatnio umorzono je 30 grudnia 2002 r.). Przesłuchano ok. 100 świadków, przeprowadzono badania porównawcze profili DNA pobranych od ok. 40 osób – w tym od męża, teścia, ochroniarzy, kierownika, laboranta, (któremu Małgorzata powiedziała o stukaniu w okno), wytypowanych kryminalistów i wielu innych. Sprawdzono też niejakiego Andrzeja M., skazanego za gw**t na kobiecie, który w areszcie śledczym miał jakoby „przechwalać się” zabójstwem Małgorzaty.
Niewątpliwie, zabójstwo Małgorzaty Ż. miało podłoże seksualne, natomiast zabranie ofierze torebki miało dla sprawcy – według profilera – drugorzędne znaczenie. Zresztą samą torebkę i portfel sprawca porzucił jeszcze na terenie kopalni, a zabrał ze sobą tylko niektóre z przedmiotów (dowód osobisty Małgorzaty, obrączkę ślubną, klucze, przepustkę wejściową na teren kopalni).
Zweryfikowano także inne możliwe motywy – zawiedzionej miłości, zemsty, długów, ataku złomiarzy, możliwych konfliktów rodzinnych i inne. Żadnego z nich jednak nie potwierdzono. Motyw s*ksualny pozostaje więc wiodącym wątkiem w śledztwie.
Dyżurny ruchu udał się do nastawni, aby sprawdzić, co tam się dzieje. W budynku nie było Małgorzaty. Do godziny 5:20 nastawnia była sprawdzana jeszcze kilkakrotnie, ale śladu po kobiecie nie było. I wtedy też pojawiły się pierwsze podejrzenia, że kobiecie mogło przytrafić się coś złego, rozpoczęto zatem przeszukania terenu wokół budynku, a gdy i one nie dały rezultatu, zorganizowano znacznie większą grupę poszukiwawczą.
Dopiero o ok. 7:00 nad ranem w odległości ok. 70 metrów od nastawni odnaleziono ciało. Kobieta została zamordowana.
Nie mamy pewności, że ten mężczyzna, który pukał w okno budynku ok. 2 w nocy to późniejszy zabójca. Oczywiście wiele na to wskazuje, ale teoretycznie mógł to przecież być zbieg okoliczności.�Fakt jest jednak taki, że na drzwiach nastawni nie znaleziono śladów świadczących o włamaniu.
Czy kobieta wpuściła swojego oprawcę do środka dobrowolnie? Może ten skorzystał z okazji, gdy wyszła na chwilę na zewnątrz, aby się przewietrzyć? Może użył podstępu? To jedno z najważniejszych pytań w tym śledztwie.
Najważniejszym materiałem dowodowym zabezpieczonym na miejscu zbrodni jest oczywiście DNA sprawcy zabójstwa – niestety, jak dotąd, nie udało się dopasować tego śladu do kogokolwiek.
Zabójca Małgorzaty Żarnowskiej, jeżeli dziś żyje nadal pozostaje nieuchwytny.
- Extravaganza
- RoyalBaby
- Posty: 29
- Rejestracja: pn kwie 21, 2025 11:39 am
-
KasiaBasia56
- Modna
- Posty: 406
- Rejestracja: pt mar 22, 2024 11:35 am
Biedna młoda dziewczyna osierocila malutkie dziecko... A sprawca chodzi bezkarny, o ile żyje 
-
KrwawaMary
- DamaZpowiśla
- Posty: 1493
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Ciekawi mnie dlaczego zabrał akurat te wymienione rzeczy. Na obrączce można zarobić, ale reszta?
-
KasiaBasia56
- Modna
- Posty: 406
- Rejestracja: pt mar 22, 2024 11:35 am
Pewnie jakiś świr..KrwawaMary pisze: ↑czw kwie 24, 2025 12:31 am Ciekawi mnie dlaczego zabrał akurat te wymienione rzeczy. Na obrączce można zarobić, ale reszta?
- cysiamalaogrodniczka
- ZdalnaFanka
- Posty: 486
- Rejestracja: śr maja 17, 2023 11:27 am
Ja myślę, że ją obserwował. Nie była przypadkową ofiarą.
Cycki se usmaż
Fakt,okoliczności i sama sprawa są przerażające -to stukanie w okno ,odcisk ucha od wewnętrznej strony okna etc.
Z komentarzy na Yt wynika ,że ludzie stamtąd wiedzą kto to zrobił tylko jak zawsze zmowa milczenia bierze górę.
Wgl nie wiem jak ona się nie bala pracować w nocy sama-niby to było na terenie kopalni ale sam budynek i okolica robią upiorne wrażenie.
- SmokAnalog
- 120mkw
- Posty: 1620
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Wiesz co, wtedy było ogromne bezrobocie w porównaniu z dzisiejszymi warunkami, a jeśli praca była relatywnie dobrze opłacana i niezbyt ciężka, to ludzie nie wybrzydzali. Na ulicach też było znacznie bardziej niebezpiecznie niż dziś, więc taka upiorna kopalnia mogła się jawić jako całkiem bezpieczne miejsce.Alexa2344 pisze: ↑ndz kwie 27, 2025 3:19 pm Fakt,okoliczności i sama sprawa są przerażające -to stukanie w okno ,odcisk ucha od wewnętrznej strony okna etc.
Z komentarzy na Yt wynika ,że ludzie stamtąd wiedzą kto to zrobił tylko jak zawsze zmowa milczenia bierze górę.
Wgl nie wiem jak ona się nie bala pracować w nocy sama-niby to było na terenie kopalni ale sam budynek i okolica robią upiorne wrażenie.
Dokładnie, a też że to była praca na nocki jej bardzo odpowiadałoSmokAnalog pisze: ↑ndz kwie 27, 2025 7:56 pm Wiesz co, wtedy było ogromne bezrobocie w porównaniu z dzisiejszymi warunkami, a jeśli praca była relatywnie dobrze opłacana i niezbyt ciężka, to ludzie nie wybrzydzali. Na ulicach też było znacznie bardziej niebezpiecznie niż dziś, więc taka upiorna kopalnia mogła się jawić jako całkiem bezpieczne miejsce.
A nie było przypadkiem tak ,ze ona zamieniła się z koleżanką na tą nockę ? W jakimś podkascie była taka informacja.cysiamalaogrodniczka pisze: ↑sob kwie 26, 2025 9:03 pm Ja myślę, że ją obserwował. Nie była przypadkową ofiarą.
Być może takie były realia,nie zmienia to faktu,że to słaba opcja i kiedyś i dziś,dla młodej ,ładnej dziewczyny-szkoda,że nie trafiła jej się praca w lepszych warunkach.SmokAnalog pisze: ↑ndz kwie 27, 2025 7:56 pm Wiesz co, wtedy było ogromne bezrobocie w porównaniu z dzisiejszymi warunkami, a jeśli praca była relatywnie dobrze opłacana i niezbyt ciężka, to ludzie nie wybrzydzali. Na ulicach też było znacznie bardziej niebezpiecznie niż dziś, więc taka upiorna kopalnia mogła się jawić jako całkiem bezpieczne miejsce.
Jak widać po tym co się stało,bezpiecznie też tam nie było.
- cysiamalaogrodniczka
- ZdalnaFanka
- Posty: 486
- Rejestracja: śr maja 17, 2023 11:27 am
Mógł ją obserwować nie tylko na terenie kopalni, ale ogólnie. Łazić za nią, stać pod jej mieszkaniem, śledzić gdy szła do pracy...
Cycki se usmaż
To fakt, bardzo osobliwe miejsce, które niestety czyniło ją łatwą ofiarą.Alexa2344 pisze: ↑ndz kwie 27, 2025 3:19 pm Fakt,okoliczności i sama sprawa są przerażające -to stukanie w okno ,odcisk ucha od wewnętrznej strony okna etc.
Z komentarzy na Yt wynika ,że ludzie stamtąd wiedzą kto to zrobił tylko jak zawsze zmowa milczenia bierze górę.
Wgl nie wiem jak ona się nie bala pracować w nocy sama-niby to było na terenie kopalni ale sam budynek i okolica robią upiorne wrażenie.
Ja kieruję podejrzenia w stronę jakiegoś niepozornego pracownika kopalni, któremu Małgorzata się spodobała.