Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

wasze true crime

Moderator: verysweetcherry
Awatar użytkownika
Juliaturczyniak
PoranneKapuczino
Posty: 1775
Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm

Re: wasze true crime

Post autor: Juliaturczyniak »

Jak jeszcze mieszkałam w mniejszym mieście to tam była taka ekipa 2 gości, którzy dość często imprezowali. Skargi leciały i nic nie robili, pech chciał, że mieszkali nad moją przyjaciółką, jej mamą i jej bratem. Pewnego dnia podrzucili petardę im pod drzwi, na szczęście nikomu nic się nie stało, bo były 2 drzwi założone w razie w, ale ślad jest po tym czasie. Oczywiście gmina nic nie robiła, policja miała w dupie temat. Potem pod moje drzwi coś, bo nasze rodziny się trzymały. Ogarnęło się dopiero jak w końcu zaczęła się piwnica palić, pewien gość to zauważył, okazało się, że to ten jeden temu drugiemu w odwecie za coś, pewnie za narkotyki, podpalił. Gdyby nie ten młody chłopak wtedy to nie wiem czy bym tu pisała, bo otwierałam okna na wszystkie spusty, mieszkałam na parterze, to była chora sytuacja, na szczęście mi i mamie nic się wtedy nie stało, tak samo zwierzętom. Nie ma już tego drugiego w bloku, nie wiem co się z nim stało, a ten co mu podpalił jeździ na roboty do DE i go więcej nie ma niż jest. To było parę lat temu wszystko, ale od tamtej pory jest spokój. Najlepsze jest to, że mieszkania nie mogli i tak odebrać, bo to było na mieszkanie matki jednego z nich, która go utrzymywała (gość miał ponad 30 lat) i dawała na mieszkanie. No długo by opowiadać o tej ekipie. Na szczęście już od paru lat tam nie mieszkam i mam spokój.
Gtgtgt
MoetGlass
Posty: 250
Rejestracja: wt mar 19, 2024 1:41 pm

Post autor: Gtgtgt »

Juliaturczyniak pisze: ndz sty 19, 2025 2:07 pm Mi się wydaję, że gdzieś to kiedyś już słyszałam to nie była czasem głośna sprawa kilka lat temu??
Kojarzę tylko wpis w lokalnej gazecie i jeden odcinek uwagi (lub innego programu tego typu). Być może fakt/super ekspres podchwycił temat, bo "sataniści". To działo się mniej więcej w 2006 roku, więc dawno.
Awatar użytkownika
Wempayer
Skarpeta Rakieta
Posty: 89
Rejestracja: sob sty 18, 2025 2:02 am

Post autor: Wempayer »

Przypomniało mi się kilka historii. Pierwsza z nich. To było w sierpniu 2014 roku, spacerowałam po swojej wsi i robił się już wieczór. Nagle zauważyłam, że w moją stronę jadą dwa samochody, ale nie bałam się. Pierwszy pojechał, ale ten drugi się zatrzymał. Ja od razu uciekłam, schowałam się za czyjąś stodołę. Pamiętam, że ten samochód cofnął i ktoś wysiadł, ale zaraz wsiadł i odjechał. Ja do domu pędziłam w podskokach.
Druga historia miała miejsce jakieś 7 lat temu, w marcu. Wracałam ze sklepu i nagle zatrzymał się obcy dla mnie mężczyzna (jeśli dobrze pamiętam, to był po 50-tce lub coś koło tego, trudno mi to teraz zweryfikować). W każdym razie - chciał mnie podwieźć, ale ja oczywiście się nie zgodziłam i pojechał. Siostra też kilka lat temu mówiła, że jak wysiadała z busa to jacyś kolesie z czarnej bmw zaproponowali, że ją podwiozą (byli ubrani na czarno i ogoleni na łyso).
Trzecia historia - trudno ją nazwać crime, ale do tej pory mam takie WTF jak sobie przypomnę tę sytuację. To było bodajże w lipcu 2017 lub 2018 roku, wczesny wieczór. Siedziałam z rodzeństwem przed domem. W pewnym momencie przyjeżdża do nas samochód i wysiada z niego bodajże 3 osoby (chyba dwie kobiety i facet, ale pewności niestety nie mam), a czwarta siedziała za kierownicą. My podchodzimy do nich i mówimy "dobry wieczór, o co chodzi". A oni nic, w ogóle zero jakiejkolwiek reakcji, słowem się nie odezwali. Patrzyli się na nasz dom, rozglądali się po naszej posesji, byli może z 5 minut? Raczej nie dłużej. I zaraz potem odjechali. Na pewno zapamiętałam, że ten samochód był na warszawskich blachach. Nie jesteśmy bogaci, nie mamy jakiejś willi itp., nie wiem o co tym ludziom chodziło. Nie ma mowy o jakiejś pomyłce. To wyglądało jakby oni z jakiegoś powodu do nas przyjechali, ale z jakiego? Nie mam pojęcia.
No i czwarta historia - kiedy chodziłam do podstawówki (nie wiem, który to mógł być rok, coś koło 2007/2008), to pamiętam, że były porozwieszane plakaty, że zaginął młody chłopak. Niektórzy mówili, że został porwany na narządy i że potem ktoś go gdzieś znalazł i że rzekomo te narządy faktycznie miał wycięte, ale nie wiem czy to była tylko plotka czy naprawdę tak było.
Jumhurrijat Misr Al-Arabijja 🇪🇬
KrwawaMary
DamaZpowiśla
Posty: 1493
Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm

Post autor: KrwawaMary »

Wempayer pisze: pn sty 20, 2025 1:46 am Przypomniało mi się kilka historii. Pierwsza z nich. To było w sierpniu 2014 roku, spacerowałam po swojej wsi i robił się już wieczór. Nagle zauważyłam, że w moją stronę jadą dwa samochody, ale nie bałam się. Pierwszy pojechał, ale ten drugi się zatrzymał. Ja od razu uciekłam, schowałam się za czyjąś stodołę. Pamiętam, że ten samochód cofnął i ktoś wysiadł, ale zaraz wsiadł i odjechał. Ja do domu pędziłam w podskokach.
Druga historia miała miejsce jakieś 7 lat temu, w marcu. Wracałam ze sklepu i nagle zatrzymał się obcy dla mnie mężczyzna (jeśli dobrze pamiętam, to był po 50-tce lub coś koło tego, trudno mi to teraz zweryfikować). W każdym razie - chciał mnie podwieźć, ale ja oczywiście się nie zgodziłam i pojechał. Siostra też kilka lat temu mówiła, że jak wysiadała z busa to jacyś kolesie z czarnej bmw zaproponowali, że ją podwiozą (byli ubrani na czarno i ogoleni na łyso).
Trzecia historia - trudno ją nazwać crime, ale do tej pory mam takie WTF jak sobie przypomnę tę sytuację. To było bodajże w lipcu 2017 lub 2018 roku, wczesny wieczór. Siedziałam z rodzeństwem przed domem. W pewnym momencie przyjeżdża do nas samochód i wysiada z niego bodajże 3 osoby (chyba dwie kobiety i facet, ale pewności niestety nie mam), a czwarta siedziała za kierownicą. My podchodzimy do nich i mówimy "dobry wieczór, o co chodzi". A oni nic, w ogóle zero jakiejkolwiek reakcji, słowem się nie odezwali. Patrzyli się na nasz dom, rozglądali się po naszej posesji, byli może z 5 minut? Raczej nie dłużej. I zaraz potem odjechali. Na pewno zapamiętałam, że ten samochód był na warszawskich blachach. Nie jesteśmy bogaci, nie mamy jakiejś willi itp., nie wiem o co tym ludziom chodziło. Nie ma mowy o jakiejś pomyłce. To wyglądało jakby oni z jakiegoś powodu do nas przyjechali, ale z jakiego? Nie mam pojęcia.
No i czwarta historia - kiedy chodziłam do podstawówki (nie wiem, który to mógł być rok, coś koło 2007/2008), to pamiętam, że były porozwieszane plakaty, że zaginął młody chłopak. Niektórzy mówili, że został porwany na narządy i że potem ktoś go gdzieś znalazł i że rzekomo te narządy faktycznie miał wycięte, ale nie wiem czy to była tylko plotka czy naprawdę tak było.
1 i 2 wcale nie musiały być niczym złym. W pierwszej może ktoś zatrzymał się na siku, a 2 brzmi jak zwykły podryw na beemkę 😅
Awatar użytkownika
Wempayer
Skarpeta Rakieta
Posty: 89
Rejestracja: sob sty 18, 2025 2:02 am

Post autor: Wempayer »

KrwawaMary pisze: pn sty 20, 2025 8:43 am 1 i 2 wcale nie musiały być niczym złym. W pierwszej może ktoś zatrzymał się na siku, a 2 brzmi jak zwykły podryw na beemkę 😅
Hmmm, no mi ta historia z bmw nie wygląda na podryw 😉
Jumhurrijat Misr Al-Arabijja 🇪🇬
Awatar użytkownika
kvsiv17
Currently:Top
Posty: 705
Rejestracja: czw paź 24, 2024 5:49 pm

Post autor: kvsiv17 »

Wempayer pisze: pn sty 20, 2025 12:40 pm Hmmm, no mi ta historia z bmw nie wygląda na podryw 😉
Mialam podobna historie z 2.
Bylam w 3 gimnazjum, wracalam do domu. Mieszkalam z mama w domku jednorodzinnym nowe osiedle, brak drogi asfaltowej (tylko przy glownej drodze). Czasami chodzilam sobie na skroty przez pole bo na autobus mialam ok 1200 metrow na blokowiska. Byly probne egzaminy gimnazjalne wiec ja mialam na sobie baleriny, rajstopy i w tamtych czasach bardzo kodne spodnico sukienki - biala gora, dol czarny jako spodnica ale wszystko w calosci.. wysiadlam z autobusu i szlam zadowolona, bylo cieplo i slonecznie, godzina mysle 14/15. Chcialam isc glowna droga asfaltowa pozniej szutrowa bo nie chcialam idc po tych polach w takich lichych butach. Nagle zatrzymala sie obok mnie beemka, w srodku czterech typow tzw. „Koksow”. I zaczeli do mnie gadac „wsiadaj malenka z nami, podrzucimy Cie”. Powiedzialam, xe dziekuje i sobie poradze i chcialam isc dalej. Jeden z nich szedl za mna, a auto cofalo bo je minelam. Koles na szczescie nie dotknal mnie ale wydarl sie „wsiadasz kur.wa czy mamy ci w tym pomoc”. Jak to uslyszalam to jak glupia skrecilam w lewo w haszcze i pola (to byly jeszcze niewydzielone dzialki). Po drodze zgubilam buty bo te zastane baletki mi pospadaly i zadyszana przybieglam do domu. Droga wygladala tak, ze przez pola bylo widac juz koj dom a glowna droga trzeba bylo objechac dzialki dookola. Zamknelam sie w domu, poplakalam sie, otrzepalam ale nie powiedzialam oczywiscie nic mojej mamie bo sie balam, ze nie pozwoli mi wychodzic na dwor.
Dwa dni pozniej spotkalam sie z kuzynem, przyjechal autem po mnie, zabral mnie i stalismy sobie na parkingu przy glownej drodze i gadalismy. Znowu byla ta beemka, spojrzeli sie w moja strone i gwaltownie zahamowali, wjechali w ta ulice i zmierzyli nas wzrokiem i pojechali. Wiecej ich nie widzialam. Nigdy bym nie pomyslala, ze umiem tak szybko biegac jak wtedy w ten dzien.
Awatar użytkownika
Wempayer
Skarpeta Rakieta
Posty: 89
Rejestracja: sob sty 18, 2025 2:02 am

Post autor: Wempayer »

kvsiv17 pisze: sob sty 25, 2025 12:12 pm Mialam podobna historie z 2.
Bylam w 3 gimnazjum, wracalam do domu. Mieszkalam z mama w domku jednorodzinnym nowe osiedle, brak drogi asfaltowej (tylko przy glownej drodze). Czasami chodzilam sobie na skroty przez pole bo na autobus mialam ok 1200 metrow na blokowiska. Byly probne egzaminy gimnazjalne wiec ja mialam na sobie baleriny, rajstopy i w tamtych czasach bardzo kodne spodnico sukienki - biala gora, dol czarny jako spodnica ale wszystko w calosci.. wysiadlam z autobusu i szlam zadowolona, bylo cieplo i slonecznie, godzina mysle 14/15. Chcialam isc glowna droga asfaltowa pozniej szutrowa bo nie chcialam idc po tych polach w takich lichych butach. Nagle zatrzymala sie obok mnie beemka, w srodku czterech typow tzw. „Koksow”. I zaczeli do mnie gadac „wsiadaj malenka z nami, podrzucimy Cie”. Powiedzialam, xe dziekuje i sobie poradze i chcialam isc dalej. Jeden z nich szedl za mna, a auto cofalo bo je minelam. Koles na szczescie nie dotknal mnie ale wydarl sie „wsiadasz kur.wa czy mamy ci w tym pomoc”. Jak to uslyszalam to jak glupia skrecilam w lewo w haszcze i pola (to byly jeszcze niewydzielone dzialki). Po drodze zgubilam buty bo te zastane baletki mi pospadaly i zadyszana przybieglam do domu. Droga wygladala tak, ze przez pola bylo widac juz koj dom a glowna droga trzeba bylo objechac dzialki dookola. Zamknelam sie w domu, poplakalam sie, otrzepalam ale nie powiedzialam oczywiscie nic mojej mamie bo sie balam, ze nie pozwoli mi wychodzic na dwor.
Dwa dni pozniej spotkalam sie z kuzynem, przyjechal autem po mnie, zabral mnie i stalismy sobie na parkingu przy glownej drodze i gadalismy. Znowu byla ta beemka, spojrzeli sie w moja strone i gwaltownie zahamowali, wjechali w ta ulice i zmierzyli nas wzrokiem i pojechali. Wiecej ich nie widzialam. Nigdy bym nie pomyslala, ze umiem tak szybko biegac jak wtedy w ten dzien.
Szczerze, to aż mnie ciarki przeszły, gdy przeczytałam Twoją historię. Dobrze, że udało Ci się uciec i nic Ci nie zrobili. No i na całe szczęście, że już więcej ich nie spotkałaś
Jumhurrijat Misr Al-Arabijja 🇪🇬
blaniaxoxo7
Ciastko
Posty: 9
Rejestracja: ndz mar 17, 2024 8:43 pm

Post autor: blaniaxoxo7 »

Ja miałam sytuację dosc niedawna bo niespełna 2,5 roku temu , mieszkam na osiedlu nowych domów oraz tych starszych. W nowej części były domy podzielone jakby na 4 oddzielne wybudowane przez dewelopera i wprowadziła się tam rodzina( żona mąż i dwójka małych dziewczynek) no i to małżeństwo już raz się rozwodziło później po urodzeniu drugiej córki na nowo zawarli małżeństwo. Kilka lat później właśnie kobieta miała kochanka bo mąż był przemocowy i też no nie za bardzo im się układało i zabrała dzieci ze sobą do mamy. Wróciła tylko na jedną noc żeby wszystko spakować i nie spodziewała
Się że jej mąż wróci wcześniej z zagranicy no i w tą samą noc rozegrała się awantura która sąsiedzi słyszeli jak zwykle i nie zareagowali, mężczyzna pare dni wcześniej opowiadał mechanikowi że zabije żonę bo ona chce od niego odejść i również nic z tym ten mechanik nie zrobił… no i w tą feralna noc mężczyzna w akcie złości najpierw zaatakował jedną dziewczynkę która spała już w śnie i dźgał ją nożem, później następna a kobieta próbowała uciec i dopadł ją pod samymi drzwiami ….. dom wyglądał jak scena z horroru. Mama kobiety nie mogła się dodzwonić i pojechała pod dom i przez okno zobaczyła córkę i wezwała pomoc a ten psychopata spał całą noc z tymi ciałami w domu i dopiero jak policja wyważyła drzwi od domu to sam się zabił piłą…. Straszna tragedia bo później w ten sam dzień ten kochanek również rzucił się pod pociąg bo nie zniósł tego co sie stało. My jako sąsiedzi do tej pory się nie otrząsnęliśmy z tego
Awatar użytkownika
ZoHaHa
Bransoletka50k
Posty: 559
Rejestracja: wt mar 19, 2024 12:21 pm

Post autor: ZoHaHa »

Kiedyś pracowałam w centrum Krakowa w gastro. Zanim zamknęliśmy lokal itd to zawsze mijało trochę czasu więc jak wracałam do domu to zazwyczaj było koło 23. Mieszkałam wtedy w dzielnicy która niegdyś była owiana złą sławą (na ten moment się z tym nie zgadzam bo uważam że naprawdę jest tam teraz bardzo bezpiecznie). Na każdym osiedlu były takie miejscowe pijaczki patuski. To co ich wyróżniało od zwykłych patologii to to że bardzo dbali o "swoich" więc samochody i mieszkania sąsiadów zawsze były pod okiem ochroniarzy spod herbu "JP". No i wracam sobie pewnego dnia do domu, jakoś po 23. Już od momentu jak wysiadłam z autobusu to widziałam i czułam że ktoś za mną idzie ale pomyślałam że no może ktoś mieszka w pobliżu i normalna sprawa że wraca do domu z autobusu. Co przyspieszyłam to ten ktoś też. W pewnym momencie już z paniką prawie biegłam do domu tym bardziej że wiedziałam że u mnie w domu nikogo nie ma bo wszyscy wyjechali. Jak weszłam na osiedle to zobaczyłam nasze osiedlowe chlejuski które spożywały trunki wyskokowe na ławeczce. Jeden z nich chyba zauważył że coś jest nie tak i podeszli do mnie, coś tam zagadali. W momencie jak oni mnie otoczyli to ten chłop zrobił nagły obrót i poszedł w drugą stronę. Tamci odprowadzili mnie pod klatkę, poczekali aż się drzwi za mną zamkną i wrócili do konsumpcji alkoholi. Śmiem twierdzić że te zapite, bezzębne mordki po wyrokach mnie wtedy uratowały
rozemocjonowana
120mkw
Posty: 1617
Rejestracja: sob maja 11, 2024 5:53 pm

Post autor: rozemocjonowana »

Jak miałam z 8 może 9 lat to byłam u babci, nagle w nocy przyszedł sąsiad żeby nabrać wody (ich studnia już wyschła, więc on lub żona przychodzili co 1-2 dni po wodę). W zamian za wodę sąsiad zostawił taki duży, rzeźniczy nóż. Rano poszłam z babcią do nich i okazało się, że w nocy sąsiad zamordował tym nożem swoją żonę. Krew była dosłownie w całym domu, od wejścia do ich sypialni. Ciało upchnął w pojemniku na pościel w wersalce. Ogólnie to była taka para pijaków, codziennie awantury, szarpanie się. Facet poszedł do więzienia, chyba na 20 lub 25 lat. Niedawno wyszedł i od razu trafił do szpitala psychiatrycznego.
Limonene
RealDiamond
Posty: 791
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 2:41 pm

Post autor: Limonene »

Przypomniala mi się jeszcze jedna historia, całkowicie mi wypadła z głowy wcześniej.
Jak byłam w gimnazjum to w wioseczce obok (dosłownie w wioseczce, okoliczni mieszkańcy mówią prześmiewczo na tę miejscowość że to tylko jeden zakręt i dosłownie tak jest, mieszka tam może z 200 osób) doszło do podwójnego morderstwa. Zginęli kobieta i jej kolega, z rąk byłego szwagra kobiety. Historia jest taka, że zabójca chwilę wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie siedział za gw**t na swojej byłej żonie, a jej siostra zeznawała przeciwko niemu. Po zabójstwie ukrywał się przez chyba tydzień lub dwa po jakichś lasach, oczywiście panika wszędzie, media grzały temat, co chwilę ktoś go gdzieś niby widział a to w sklepie, a to na przystanku. Pamiętam że pewnego wieczora w radiu mówili, że był widziany na naszej wsi u księdza gdzie przyszedł po pomoc - bzdura, ale się wszyscy popanikowali to nasze. Wszyscy się bali, do szkoły rodzice wozili dzieci samochodami (a też jestem z małej wsi, nikt nie miał do szkoły dalej niż kilometr), dosłowny terror. O niczym innym się nie mówiło w domach i na korytarzach szkolnych, wieczorami ulice były puste, nawet sklep zamknęli bo ekspedientki się bały, chyba właściciel później z nimi siedział na zmianach.
Ostatecznie policja odnalazla tego faceta w jakiejś stodole bodajże albo na polu, jak go otoczyli to strzelił sobie w głowę i zmarł w szpitalu.
Awatar użytkownika
lithops
Srebrna Kropeczka
Posty: 150
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:51 am

Post autor: lithops »

Brat mojego taty zostal zamordowany w sumie niewiadomo w jakich okolicznosciach. Mialo to miejsce 6 lat przed moimi narodzinami. Jak bylam mala wiedzialam, ze wujek nie zyje, ale nie znalam, powodu. Pytalam wiele razy rodzicow dlaczego na pomniku jest napis "zginal smiercia tragiczna", ale zawsze wymigiwali sie od tego tematu. Z tego co mi wiadomo to zadnej sprawy nie bylo, zadnego procesu ani nic. Gnoj, ktory tego dokonal nie poniosl zadnych konsekwencji. W doroslym zyciu podpytywalam o to mame i mowila, ze dziadkowie i rodzenstwo taty nie mieli kasy na prawnika, na te wszyskie sadowe rzeczy i tez bali sie, ze nic nikomu nie udowodnia, a zycia wujkowi nie przywroca. Zastanawialam sie czy mimo uplywu lat mozna do tego wrocic i cos z tym zrobic, ale nie kazali sie w to mieszac. W tym roku minie 35 lat.
A z takich "lekkich" true crimowych spraw - jak mialam 8/9 lat zaginela corka sasiadki. Szukalo jej mnostwo ludzi, nawet najslynniejszy polski detektyw bez licencji xD Jasnowidz tez sie pojawil, a jego teoria byla taka, ze dziewczyna lezy zakopana gdzies w lesie przy niewielkiej fabryce w naszej okolicy. W rzeczywistosci bylo tak ze dziewczyna uciekla z domu za chlopakiem za granice. Dzis wszystko jest juz ok, za granica zostala, ma dziecko, ogarnela tam sobie zycie. Do rodzicow przylatuje kilka razy w roku. Widuje ja jak jestem w odwiedzinach u swoich rodzicow.
Kaaemii
LouiBag
Posty: 332
Rejestracja: pt cze 25, 2021 1:33 pm

Post autor: Kaaemii »

Ja mam dwie historie.
1. Kojarzycie ratownika, który zamordował swoją żonę? To znajomy rodziców mojej koleżanki. Bywał u nich w domu itd.
2. Kiedyś jechałam pociągiem, wagon z przedziałami, w przedziale była jeszcze jedna pani.
I w pewnym momencie słyszymy jakieś hałasy. Mi się skojarzyło to z zabawa dzieci, ktoś coś pokrzykuje, jakby się ganiały po przedziale. W pewnym momencie ta pani mówi, że chyba coś się dzieje, żebym wyszła z nią na korytarz. Na korytarzu już sporo ludzi, okazało się, że w dalszym przedziale gość rzucił się na dziewczynę i ją dusił. Ona zaczęła wołać pomocy, na szczęście ludzie z przedziałów bliżej tamtego przedziału wyszli i odciągnęli gościa. I zamknęli go w pustym przedziale. Przyjechała polucja itd, z tego co pamiętam to dziewczyna nie znała wcześniej faceta, po prostu się na nią rzucił.

Nie jeżdżę w wagonach z przedziałami od tamtej sytuacji. Przeraża mnie, że ona wzywała pomocy, ja siedziałam w przedziale oddalonym od jej przedziału, ale w tym samym wagonie i ledwo to słyszałam. Jakby nie było ludzi bliżej tamtego przedzialu, to facet mógłby ją udusić...
Monix19852
Siatkarka
Posty: 1
Rejestracja: sob lut 15, 2025 12:12 pm

Post autor: Monix19852 »

16 lat temu mój były mąż z dwoma kolegami zabili człowieka.Ja wtedy byłam w ciąży i mieliśmy dwójkę małych dzieci.Dzis po latach potrafię już o tym mówić.Od tamtej pory cierpię na zaburzenia lekowo-depresyjne i nie wiem czy wogole się kiedyś wyleczę z tego.Nikt mi jednak wtedy nie pomógł,nie zaproponował psycholog choćby bo byłam rodzina sprawcy.Mieszkam na wsi więc każdy wiedzial kim jestem,wszyscy patrzyli na mnie jakbym na czole miała napis żona mordercy.
msybaybe
Siatkarka
Posty: 2
Rejestracja: śr lut 12, 2025 6:53 am

Post autor: msybaybe »

a kojazy ktoś ta sprawę z lubuskiego?
https://gazetalubuska.pl/seryjnego-gwal ... ar/7849389
pamietam ze chodziłam wtedy do szkoły, nigdzie nie chodziło się samemu i każdy się każdego bał
baj0jaj0
Channelka
Posty: 33
Rejestracja: sob lut 26, 2022 11:43 pm

Post autor: baj0jaj0 »

Ja mam taką historię sprzed kilku lat, przez którą się zastanawiam czy naprawdę istnieją jakieś szóste zmysly. Ta sprawa nie dotyczyła bezpośrednio mnie, ale wydarzyła się w rodzinie bliskich znajomych.
Młody facet, miał nieco ponad 30 lat, przyjechał na wieś do rodziców w odwiedziny i nazajutrz, nad ranem zniknął. Zostawił wszystkie rzeczy osobiste, w tym telefon i odjechał samochodem. Zgłoszono zaginięcie, a rodzice dosyć szybko uparli się na jasnowidza. I ten jasnowidz na wydrukowanej mapce z google wyznaczył okrąg o średnicy około 5 km, że tam znajdą ciało syna. Chyba warto wspomnieć, ze historia działa się w słabo zaludnionej części województwa, dużo lasów, łąk, nieużytków. Widziałam te kartkę na własne oczy, był zakreślony fragment lasu z polanami, kilka kilometrów od głównej drogi, kilkadziesiąt kilometrow od domu rodziców, setki od miasta w którym ich syn mieszkał. I faktycznie, znaleźli go tam, popełnił samob* w aucie przedawkował leki psychotropowe. To była zima, chyba luty, teren nie miał jakis walorów turystycznych, więc pewnie przez długi czas nikt by odkrył samochodu.
Zawsze podchodzę sceptycznie do jasnowidzkich rewelacji, w sumie ile razy się okazywało, że wygadują jakieś losowe pierdoły, ale ta sprawa bardzo siedzi mi w głowie. Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała tej mapy, ale jakim cudem tak dokładnie wskazał to miejsce, do dzisiaj się zastanawiam.
Jakto
Siatkarka
Posty: 1
Rejestracja: pt mar 15, 2024 8:50 am

Post autor: Jakto »

msybaybe pisze: pn lut 17, 2025 9:14 pm a kojazy ktoś ta sprawę z lubuskiego?
https://gazetalubuska.pl/seryjnego-gwal ... ar/7849389
pamietam ze chodziłam wtedy do szkoły, nigdzie nie chodziło się samemu i każdy się każdego bał
Znam, pamiętam- byłam wtedy nastolatką. Chodziliśmy na „majówki” pod krzyż- jednego razu obserwował nas facet na rowerze, który podjechał ze smoczkiem w buzi i zapytał czy to nasz smoczek (?!) i potem gonił nas - uciekliśmy biegiem do domów. Faceta chyba zamknęli w psychiatryku.
Kasia98
Bransoletka50k
Posty: 555
Rejestracja: śr wrz 04, 2024 5:05 pm

Post autor: Kasia98 »

https://wiadomosci.wp.pl/zabojca-9-latk ... 790432897a
Chodziłam z koleżankami do domu kultury do niego na zajęcia. Później często go spotykałam u kolegi, bo był chłopakiem jego siostry. Szczerze to w życiu bym nie przypuszczała, że może coś takiego zrobić. Moja mama była u koleżanki obok domu tego chłopaka, którego zamordował w momencie kiedy policja poinformowała ich,że on się przyznał i znaleźli Sebastiana, do tej pory mówi, że krzyk i płacz tej matki słyszy w głowie do tej pory (ciepło było, okna każdy miał pootwierane) 😔

No i trzech moich znajomych zabiło mężczyznę za 60 zł. W czasach gimnazjum dużo się z nimi zadawałam, bo byli w moim wieku, nigdy do grzecznych nie należeli. Później ja mając 18 lat się wyprowadziłam i nawet nie wiedziałam,że coś takiego odwalili, dopiero jak wróciłam z powrotem to się od siostry dwóch z nich dowiedziałam. Jeden już jest na wolności, tamci albo w tym albo następnym roku też wyjdą. https://www.walbrzyszek.com/brutalne-mo ... rcach-4451
KrwawaMary
DamaZpowiśla
Posty: 1493
Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm

Post autor: KrwawaMary »

baj0jaj0 pisze: ndz lut 23, 2025 2:35 pm Ja mam taką historię sprzed kilku lat, przez którą się zastanawiam czy naprawdę istnieją jakieś szóste zmysly. Ta sprawa nie dotyczyła bezpośrednio mnie, ale wydarzyła się w rodzinie bliskich znajomych.
Młody facet, miał nieco ponad 30 lat, przyjechał na wieś do rodziców w odwiedziny i nazajutrz, nad ranem zniknął. Zostawił wszystkie rzeczy osobiste, w tym telefon i odjechał samochodem. Zgłoszono zaginięcie, a rodzice dosyć szybko uparli się na jasnowidza. I ten jasnowidz na wydrukowanej mapce z google wyznaczył okrąg o średnicy około 5 km, że tam znajdą ciało syna. Chyba warto wspomnieć, ze historia działa się w słabo zaludnionej części województwa, dużo lasów, łąk, nieużytków. Widziałam te kartkę na własne oczy, był zakreślony fragment lasu z polanami, kilka kilometrów od głównej drogi, kilkadziesiąt kilometrow od domu rodziców, setki od miasta w którym ich syn mieszkał. I faktycznie, znaleźli go tam, popełnił samob* w aucie przedawkował leki psychotropowe. To była zima, chyba luty, teren nie miał jakis walorów turystycznych, więc pewnie przez długi czas nikt by odkrył samochodu.
Zawsze podchodzę sceptycznie do jasnowidzkich rewelacji, w sumie ile razy się okazywało, że wygadują jakieś losowe pierdoły, ale ta sprawa bardzo siedzi mi w głowie. Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała tej mapy, ale jakim cudem tak dokładnie wskazał to miejsce, do dzisiaj się zastanawiam.
A wiesz może który to był jasnowidz?
Awatar użytkownika
joalla
Currently: planning drama
Posty: 2004
Rejestracja: czw cze 27, 2024 2:56 pm

Post autor: joalla »

Wzk93 pisze: pt sty 17, 2025 6:24 am Spokojnie nie jestem stalkerem, nie są to też moi znajomi, nie pamiętam nawet ich nazwiska a nawet imienia tego mężczyzny więc ciężko było by mi ich wyszukać. Po prostu przez jakiś czas po powrocie do domu miałam kontakt z dziewczyną która tam ze mną pracowała a mieszkała niedaleko tego małżeństwa.
Widzę że bardzo chcesz udowodnić że mam traumę po tym wydarzeniu 😁
Ogólnie rzecz biorąc, masz obowiązek zgłoszenia takiej informacji na policji. Zignorują Cię, to zignorują, ale obowiązek wypadałoby spełnić. Nawet po latach. Być może śledztwo zostałoby na nowo otwarte, rodzina zmarłej odzyskałaby względny spokój, a potencjalny morderca, który przecież może zabić kogoś jeszcze, poszedłby siedzieć. Serio, gorąco Cię zachęcam do pójścia na jakikolwiek posterunek policji i powiedzenia o tej sprawie. Powinni być w stanie sprawdzić w sytemie jej sygnaturę. Jeśli śledztwo było prowadzone przez policję zagraniczną, napisz im maila po angielsku, jeśli nie czujesz się pewnie z tym językiem, poproś czat GPT albo Google translate, czy nawet kogoś znajomego, lub tłumacza o sprawdzenie. Wykaż się empatia w stosunku do rodziny tej zmarłej kobiety, skoro masz naprawdę istotne informacje, z których wynikało, że mąż chciał ją zabić, a ona planowała rozstanie i nowe życie. Dobrze wiesz, że ona się nie zabiła. Możesz naprawić swój błąd zatajania, nie jest na to za późno.
Marti37
Milion subskrypcji
Posty: 4362
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 1:49 am

Post autor: Marti37 »

Arzena pisze: ndz sty 05, 2025 11:10 am Odnośnie białego samochodu to przypomniało mi się,jak wracałam pieszo z zajęć na uniwerku i na przejściu mijałam typa w aucie(przepuscil mnie) i zapytał,czy sie z nim umowie na kawe. Odparlam: nie i poszlam. Ważne w historii jest to,że 500 m dalej była moja klatka. Typ pojechał za mna( chodnik jest jakby przy ulicy wewnętrznej do naszych blokow) i pod klatka zapytał mnie,czy się z nim na pewno nie umowie. Ogółem może nic strasznego,ale ja miałam wtedy z 20 lat, a typ tak około 40, stylizujący się na młodzieniaszka. Ja sobie tylko pomyślałam,że to jakiś creep,ale ręką się trzęsła,jak wpisywałam kod domofonu.
Ja miałam trochę podobna historie ale z ...policją.
Szlam z koleżanką na imprezę (to był Sylwester) I zatrzymał się radiowóz, policjanci- młodzi faceci przed 30 zdecydowanie poprosili nas aby wsiąść do radiowozu bo chcą nas wylegitymować. Nigdy nie miałam do czynienia z policją, koleżanka też więc nie wiedziałyśmy czy to normalna procedura więc posłusznie wsiadłyśmy. W środku się okazało że drzwi się nie otwierają od środka więc byłyśmy zdane na nich aby nam otworzyli (co ma sens wiadomo- ale było to trochę dziwne uczucie nie moc wysiąść samemu), poprosili nas o dowody, dałyśmy i jeden z policjantów mówi że w moim czegoś brakuje. Ja już lekko spanikowana że jak to czegoś brakuje i czego? Na co on że mojego nr telefonu i żebym mu podała 🤦‍♀️💀
Powiedziałam że mam chłopaka i wolałabym nie na co ten policjant stwierdził że chłopaka zawsze można zmienić i że mają imprezę na komisariacie i nas zapraszają i że pojedziemy-po czym ruszyli radiowozem i przejechali kawałek. Czułam się mega nieswojo, koleżanka też i poprosiliśmy aby nas wypuścili a oni niezbyt chcieli w końcu po kolejnych minutach które się ciągnęły w nieskończoność wypuścili nas.
Byłam młoda u głupia, nie złożyłam skargi niestety a powinnam bo to było naruszenie z ich strony.
Kilkanaście lat po tym w UK policjant pod pozorem wylegitymowania porwał młoda kobietę, zgwałcił i zamordował- wtedy sobie przypomniałam o tamtej sprawie sprzed lat i ile miałam szczęście z koleżanka że się to jakoś gorzej nie skończyło :/
PaniFlorystka
Channelka
Posty: 37
Rejestracja: śr sty 15, 2025 1:07 pm

Post autor: PaniFlorystka »

1. Mężczyzna z okolicy całkiem niedawno zamordował brata i ojca chyba na oczach siostrzeńca, w każdym razie w obecności. Chłopiec przeżył, bo ukrył się w szafie. Ten mężczyzna wylądował w szpitalu psychiatrycznym, z którego uciekł przez niedopilnowanie policji. Najprawdopodobniej ktoś mu pomógł. To była głośna sprawa. Miała miejsce gdzieś w jesieni tego roku.
2. Kolejny mężczyzna z okolicy zamordował swoją żonę, która chciała od niego odejść. Też dosyć głośna sprawa.
3. Trzeci mężczyzna chyba uznany za niepoczytalnego porwał swoje dziecko, bo partnerka go zostawiła. Zabił dziecko, a później siebie w lesie. To wszystko wydarzyło się w jednym roku.

4. Kiedyś mieszkał w mojej miejscowości mężczyzna chory psychicznie. Był ogólnie niby nieszkodliwy. Łaził po domach i prosił o pieniądze. Często w nocy tłukł w okna i chciał 20-50 groszy. Matka jakieś mu zostawiła przed śmiercią, ale oznajmiła, że ma je trzymać na ślub i tak też robił (na wsi mieszkał do 50+). Pewnego razu zaczęło mu się pogarszać i przed chłopcem zaczął machać nożem. Potem został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.

5. To wiele lat przed moim urodzeniem syn zabił ojca, ale nikt z mieszkańców nigdy nie zawiadomił policji. To było jeszcze jak mój tata był mały.

6. Ja raczej nie miałam żadnych strasznych przeżyć, ale jako dziecko nasłuchałam się właśnie o takich porwaniach i bałam się wracając ze szkoły jak jakiś samochód zatrzymywał się koło mnie, zawracał, albo jak ktoś pytał o drogę. Bałam się, że mnie zagaduje, a później się stanie coś złego, więc najczęściej mówiłam ,,nie wiem” i szybko szłam dalej w stronę domu.

I właśnie mam w głowie taką jedną historię, ale byłam na tyle zestresowana, że nie jestem pewna, czy to wyglądało dokładnie tak.

Wracałam ze szkoły, byłam już tak blisko domu, że prawie go widziałam - był za zakrętem. Szłam szosą pomiędzy polami, nie było tam żadnych domów, przy drodze były same takie młode drzewka krzaczki. Pan, którego nie znałam (to mała miejscowość, kojarzyłam zdecydowana większość osób z widzenia) zapytał mnie jak gdzieś dojść. Miałam około 8-9 lat. Stanęłam, pomyślałam chwilę i faktycznie zastanawiałam się jak dojść tam, gdzie pytał, a później zaczęłam się już stresować kim jest ten człowiek. Odpowiedziałam, że nie wiem. Zaczął do mnie podchodzić bliżej (stał na drugim końcu szosy) i zatrzymał się gdzieś w środku. Nic nie mówił. Byłam już cała rozdygotana i powtórzyłam, że nie wiem. Odrazu zaczęłam iść w stronę domu szybkim krokiem, a po pięciu sekundach biec. Nie biegł za mną, ale zachowywał się jakoś dziwnie tym zbliżaniem się, patrzeniem i nie odpowiadaniem na moje ,,nie wiem”. Później też bałam się jak ktoś z samochodu zatrzymywał się i pytał o drogę. Jak byłam starsza to już mi przeszło. Nigdy nie bałam się chodzić po nocy (a nawet bardzo chciałam, a rodzice nie pozwalali ;p) Teraz za to będąc dorosłą zdecydowanie unikam chodzenia po zmroku w mieście. Na wsi mi się nie zdarza, ale już się nie boję.
sabalka
PsychoFanka
Posty: 90
Rejestracja: wt sie 01, 2023 1:17 am

Post autor: sabalka »

Miałam może 10-11 lat, gdy szłam do szkoły na jakieś spotkanie typu kółko zainteresowań. Stwierdziłam, że pójdę mniej oświetloną trasą, bo była na skróty.

Była godzina 17 lub 18, późna jesień, więc było ciemno. No i tak idę chodnikiem i zaraz obok było takie miejsce z opuszczonym budynkiem obok którego trzeba było przejść. Chwilę przed wejściem na ten teren odwróciłam się i zobaczyłam, że ktoś wybiega z jednego blokowiska, przebiega przez jezdnię i biegnie w moim kierunku. Nie mogłam już nic zrobić, ludzi dookoła nie było.

Wchodzę na tę ścieżkę, i tylko słyszę jak ta osoba jest za mną i zwolniła, dosłownie słyszałam jej kroki i miałam takie poczucie jakby wszystko się działo w zwolnionym tempie, a każdy krok osoby za mną był nienaturalnie głośny. Następnie ten chłopak/facet złapał mnie od tyłu, udało mi się odwrócić i spróbować go odepchnąć i wtedy nie wiem co się stało, ale jak zobaczył mnie, to odbiegł.

Może chodziło o to, że jestem dzieckiem, może na dodatek kojarzył mnie skądś- nieduże miasto. Cieszę się, że nic mi nie zrobił, byłam o połowę niższa od niego.

Oczywiście jak odbiegł, to ja też zaczęłam biec. Nie wiem czemu nie zaczęłam wcześniej uciekać, generalnie byłabym tą ofiarą, która nie wydusiłaby z siebie słowa, normalnie mnie zatkało. Z uwagi na to, że byłam o połowę niższa, nie spojrzałam na jego twarz, pamiętam tylko, że miał błękitną kurtkę. Od tamtej pory nie chodziłam już tą trasą. Moje miasto w tamtych latach ogólnie nie należało do najprzyjemniejszych.
sabalka
PsychoFanka
Posty: 90
Rejestracja: wt sie 01, 2023 1:17 am

Post autor: sabalka »

Jeszcze druga dziwna akcja. Jako już dorosła osoba wracałam z koleżanką od innej znajomej. Była 2 w nocy może. Dawniej była to szutrowa droga z polami dookoła, teraz to miejsce stało się odnowioną częścią miasta, ale nadal na uboczu i dookoła były jeszcze niezabudowane działki

Idziemy z koleżanką i zobaczyłyśmy, że za nami idzie jakiś typ. Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy, a on od razu przeszedł za nami. Następnie skrecilysmy w mniejszą uliczkę, żeby po prostu poszedł i żeby zwiększyć dystans między nami. On jednak kawałek odszedł i stał. Nie było to normalne. W momencie jak czekał gdy znów będziemy przed nim udawałyśmy że wszystko jest ok, ale wyczułyśmy moment i zaczęłyśmy biec. Dotarłyśmy do bardziej uczęszczanej części miasta i może stwierdził, że ta ,,zabawa" już się nie opłaca.

W ogóle to jest duży minus małych miast, taxi tak naprawdę nie funkcjonuje, do ubera raczej strach wsiadać, o ile w ogole jezdzi. Wszędzie trzeba iść z buta lub mieć własny transport.
whitechocolate
Skarpeta Rakieta
Posty: 86
Rejestracja: sob lut 01, 2025 8:34 pm

Post autor: whitechocolate »

Wczesne lata 2000, byłam w gimnazjum, wieczór, dworzec Kraków Główny, czekałam z mamą na pociąg Przemyśl-Szczecin. Na peronach pełno kiboli po skończonym meczu Ekstraklasy. Weszłyśmy do pustego przedziału, włożyłyśmy walizki na górę i usiadłyśmy się przy oknie naprzeciwko siebie. Wtedy do przedziału wszedł młody, łysy kibol, spytał z uśmiechem "o, dobry wieczór paniom, wolne, ku*wa?" i zanim mogłyśmy cokolwiek odpowiedzieć wszedł do środka z czterema kolegami kibolami i gościem koło 50-tki, który usiadł się obok mnie i zaczął po chwili segregować sobie obrazki z wizerunkiem świętych, które wyjął z plecaka (popularna wtedy metoda oszustwa).

Pociąg ruszył, kibole wyjęli alkohol, zaczęła się impreza. Bez przerwy do nas zagadywali, nie powiem, byli sympatyczni i rozmowni, ale męczący i nieprzewidywalni. Po kilku minutach wszedł konduktor i poprosił o bilety. Wyraźnie widział wyraz twarzy mojej mamy błagający o propozycję przeniesienia nas do innego przedziału, ale w ogóle nie zareagował, zamknął drzwi i sobie poszedł. Zdecydowałyśmy, że przeniesiemy się same, kibole ledwo nas wypuścili z przedziału, pomógł nam się stamtąd wydostać przypadkowy mężczyzna przechodzący korytarzem. Znalazłyśmy miejsce 3 przedziały dalej, z bardzo fajnymi ludźmi.

W międzyczasie impreza kiboli rozhulała się na dobre, zdemolowali cały przedział. W Katowicach ponad 20 funkcjonariuszy Policji i Straży Ochrony Kolei wyciągało ich siłą z pociągu.

Kiedyś wracałam też o 5 nad ranem z Sylwestra u znajomych kilometr ode mnie. Centrum dużego miasta, na ulicy nie było nikogo. Skręciłam już w moją ulicę, jakieś 200 m od bloku znikąd wyszedł gość wyglądający na narkomana i ze spojrzeniem psychopaty, liczyłam na to, że pójdzie w drugą stronę, ale niestety zaczął mnie śledzić. Idąc, wyjęłam klucze z torebki i trzymałam je w ręce gotowe do otwarcia drzwi. Typ szedł za mną krok w krok, coraz szybciej, aż dzieliły nas może 2 metry. Szybko otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do bloku, nie spodziewał się tego, idąc po schodach widziałam, że stał przed wejściem.