Dlaczego nie lubicie dzieci?

Motywacja, hobby, sposoby na spędzanie wolnego czasu, porady domowe, książki
Awatar użytkownika
atat
TłinkiBoss
Posty: 3253
Rejestracja: ndz lut 14, 2021 10:14 pm

Re: Dlaczego nie lubicie dzieci?

Post autor: atat »

Ja nie lubię dzieci niezmiennie od wczesnego dzieciństwa.

Na co dzień przeszkadzają mi w tym, że są głośne, uprzykrzają życie w tramwaju/pociągu.

Nie widzę żadnych plusów w posiadaniu dzieci poza ewentualnym "zabezpieczeniem na starość". To bardzo egoistyczne podejście, wolę rozsądnie inwestować za młodu, żeby mieć za co przeżyć na starość. Mi osobiście uśmiech bombelka nie jest do niczego potrzebny, wolę uśmiech i śmiech rodziców, przyjaciół - to mi wystarcza. Z dziećmi możesz się w międzyczasie pokłócić, w konsekwencji i tak nie mieć kontaktu na twoją starość i cała inwestycja idzie do kosza XD

Dzieci drenują portfele.

Przebywanie z dziećmi wydaje się uwsteczniające. Jeśli miałabym siedzieć 2 lata (czy ile trzeba) z dzieckiem w domu i mówić / słuchać "a gugu", to chyba bym wysiadła intelektualnie i nie potrafiła rozmawiać ze znajomymi.

Każde wyjście po urodzeniu dziecka musiałoby być podporządkowane pod to dziecko. Trzeba wybierać albo atrakcje dla dzieci, albo cały czas je pilnować. A gdzie czas na twoje życie, twoje pasje?

Generalnie jestem zniechęcona tym, że wszystkie matki, które spotkałam, narzekały, że przez dzieci nie mogły się rozwijać. Nie zrobiły magistra, nie poszły na podyplomówkę, nie zmieniły pracy na lepszą. Mówię o pracy, ale o takich rzeczach jak nauka nowego języka, nowy sport, inna pasja to nawet nie wspominam, bo przecież kiedy. Z drugiej strony teraz, gdy dzieci są odchowane, to nic ze sobą nie robią, więc nie wiem, czy wtedy faktycznie też by coś zrobiły, czy tylko narzekają dla samego narzekania.
Grubababa
TłinkiBoss
Posty: 3272
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

atat pisze: pn paź 03, 2022 10:13 pm Ja nie lubię dzieci niezmiennie od wczesnego dzieciństwa.

Na co dzień przeszkadzają mi w tym, że są głośne, uprzykrzają życie w tramwaju/pociągu.

Nie widzę żadnych plusów w posiadaniu dzieci poza ewentualnym "zabezpieczeniem na starość". To bardzo egoistyczne podejście, wolę rozsądnie inwestować za młodu, żeby mieć za co przeżyć na starość. Mi osobiście uśmiech bombelka nie jest do niczego potrzebny, wolę uśmiech i śmiech rodziców, przyjaciół - to mi wystarcza. Z dziećmi możesz się w międzyczasie pokłócić, w konsekwencji i tak nie mieć kontaktu na twoją starość i cała inwestycja idzie do kosza XD

Dzieci drenują portfele.

Przebywanie z dziećmi wydaje się uwsteczniające. Jeśli miałabym siedzieć 2 lata (czy ile trzeba) z dzieckiem w domu i mówić / słuchać "a gugu", to chyba bym wysiadła intelektualnie i nie potrafiła rozmawiać ze znajomymi.

Każde wyjście po urodzeniu dziecka musiałoby być podporządkowane pod to dziecko. Trzeba wybierać albo atrakcje dla dzieci, albo cały czas je pilnować. A gdzie czas na twoje życie, twoje pasje?

Generalnie jestem zniechęcona tym, że wszystkie matki, które spotkałam, narzekały, że przez dzieci nie mogły się rozwijać. Nie zrobiły magistra, nie poszły na podyplomówkę, nie zmieniły pracy na lepszą. Mówię o pracy, ale o takich rzeczach jak nauka nowego języka, nowy sport, inna pasja to nawet nie wspominam, bo przecież kiedy. Z drugiej strony teraz, gdy dzieci są odchowane, to nic ze sobą nie robią, więc nie wiem, czy wtedy faktycznie też by coś zrobiły, czy tylko narzekają dla samego narzekania.
Chciałam się udzielić z perspektywy osoby, która bardzo nie lubiła i nie tolerowała dzieci, ale z czasem się to zmieniło. Brzmi to jak farmazon i to tani, ale odkąd mam własne, to wszystko się zmieniło.
Jednak ja nie o tym.
Poruszyłaś kwestie, której ja nie mogę przeboleć, czyli przekonanie w naszym społeczeństwie, szerzone przez matki i madki, że dziecko to nic więcej jak masa wyrzeczeń, koszty, wieczne problemy etc.
I zgadzam się z tym, że tak właśnie większość kobiet to postrzega, niestety. Ja osobiście jestem po przeciwnej stronie i uważam, że NIE, DIZECKO TO NIE JEST TRAGEDIA I PRZYKRY OBOWIAZEK. Temat jest baaaardzo złożony i mnóstwo czynników wpływa na to, jak większość matek wiecznie narzeka, że jest zmęczona, że dziecko odebrało możliwość rozwoju. I choć sama tak nie uważam, bo przy dobrej organizacji i pomocy partnera można znaleźć przestrzeń na rozwój osobisty, hobby, podróże, to wiem, że mnóstwo kobiet w naszym kraju całe swoje życie sprowadza do roli matki. Jedne nie mają innego wyjścia (np z powodów chorowitego dziecka, braku wsparcia partnera, czy rodziny), a innym tak jest po prostu wygodnie. Nie robić nic, oprócz zajmowania się dziećmi, jęczeć przy tym, jakie to beznadziejne i ciężkie zajęcie, żeby jeszcze po iluś tam latach winić wszystkich dookola łącznie z tymze dzieckiem, że się nie zrobiło kariery, bo było się matka. Dla mnie to bullshit, sorry. Oprócz tego, często dzieci pojawiają się nie jako świadoma decyzja, a np ze względu na presje otoczenia/partnera, zwykłej wpadki. Wtedy tym bardziej kobiety narzekają na trudy macierzyństwa.
Ja osobiście bardziej szanuje kobiety, mężczyzn, którzy świadomie NIE decydują się na dzieci, niż pary, które mają potomstwo, bo tak wypada, należy, bo jakoś to będzie....
Dodatkowo istnieje coś takiego jak depresja poporodowa, co występuje o wiele częściej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, a świadomość tego w naszym społeczeństwo jest znikoma. Więc nierzadko bywa tak, że "młoda mama" narzeka na swoją sytuację, bo ta ją najzwyczajniej w świecie przerosła.
Także wg mnie każdy ma prawo dzieci lubic, nie lubic, ale jeśli czegoś nauczyło macierzyństwo, to tego, żeby nie słuchać pi..lenia innych matek, ojców, babć, bo każdy człowiek jest inny i to co dla kogoś jest katorga, dla Ciebie może być bułką z masłem. I szczerze, wkur..ia mnie jak przysłowiowe madki polki robią z siebie wieczne męczennicę, bo w większości przypadków, to nie dziecko jest problemem tylko one same. Albo nie były gotowe, albo miały przeklamany i cukierkowy obraz posiadania dziecko, albo zwyczajnie potrzebują atencji i docenienia tej wielkiej roli jaką jest madka.
To nie są tanie rzeczy
Grubababa
TłinkiBoss
Posty: 3272
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

Krokusek pisze: wt paź 04, 2022 2:02 pm Gruba Babo (swoją drogą jakoś niezręcznie jest mi zwracać się do Ciebie w ten sposób 😉), mogłabym zadać Ci dość prywatne pytanie? Ciekawi mnie dlaczego nie lubiąc dzieci zdecydowałaś się na ich posiadanie :)
Co do mojego nicku, mam kompletny luz, możecie sie tak do mnie zwracać 🙂
Odpowiem w ogromnym skrócie, że najzwyczajniej w świecie do tego dorosłam. Mogę napisać coś więcej priv jak chcesz.
To nie są tanie rzeczy
Awatar użytkownika
Muffin_the_Puffin
MoetGlass
Posty: 250
Rejestracja: sob sie 13, 2022 12:07 pm

Post autor: Muffin_the_Puffin »

Nieprzepracowana trauma z dzieciństwa i zły przykład macierzyństwa mojej własnej matki
Grubababa
TłinkiBoss
Posty: 3272
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

@Krokusek współczuję kuzynostwa a zdradzisz czym w życiu dorosłym zajmuje się niunio? Bo rozumiem, że wszyscy już jestecie dorośli.
To nie są tanie rzeczy
Grubababa
TłinkiBoss
Posty: 3272
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

Krokusek pisze: wt paź 04, 2022 3:36 pm Dzidzia starsza siedzi w więzieniu, a Dzidzia młodsza jeszcze się uczy.
Dzięki za szczerą odpowiedź. To niesamowite jak bardzo wychowanie ma wpływ na życie człowieka i jego późniejsze decyzję. Jak np w teorii "rozpieszczanie " dzieci i robienie dla nich jak najlepiej potrafi wyrządzić im krzywdę....
To nie są tanie rzeczy
lubieplacki
Currently:Top
Posty: 717
Rejestracja: śr cze 16, 2021 6:03 pm

Post autor: lubieplacki »

Nie lubię dzieci ponieważ są szczere, ale bardziej nie lubię ich rodziców kiedy nie potrafią dziecku wytłumaczyć pewnych kwestii (szczerość na zasadzie: popatrz jaki ten pan jest gruby, to dziecko zezowate, ta pani brzydka, itd). Dodatkowo są głośne, nie znają pojęcia strefy komfortu innych ludzi.
No i nie lubię ich ponieważ im zazdroszczę, że mają dobre, zdrowe dzieciństwo (nie wszystkie), którego ja nie miałam.
Kokardeczka
Bransoletka50k
Posty: 559
Rejestracja: sob maja 22, 2021 4:19 pm

Post autor: Kokardeczka »

Jako nastolatka nie mialam za duzego kontaktu z dziecmi. Mialam jedynie dwoch mlodszych kuzynow, ktorych uwazalam za bardzo bystre i kochane dzieciaki, ale kontakt z nimi byl sporadyczny. Kiedy po raz pierwszy wzielam niemowle na rece... upuscilam je na podlage. Od tamtej pory mam traume i nie zblizam sie do ''cudzych'' dzieci, bo boje sie, ze zrobie im krzywde. Moje dziecko jest jedynym dzieckiem, ktorym sie zajmuje. Dodatkowo, odkad mam corke, ktora jest ''najwspanialsza na swiecie'' (wiem, ze wiekszosc matek tak mysli o swoich dzieciaczkach i to jest git - mamy prawo sie zachwycac osobami, ktore kochamy), nie mam cierpliwosci i wyrozumialosci do innych dzieci. W srodowisku mlodych rodzicow czuc rywalizacje, dlatego unikam innych mlodych rodzin. Raczej nie jest tak, ze nie lubie dzieci. Ja nie mam cierpliwosci do ludzi ogolnie. I nie czuje potrzeby wchodzenia w interakcje z dzieciakami.
Olfic
Currently: planning drama
Posty: 1839
Rejestracja: pn sty 11, 2021 7:44 pm

Post autor: Olfic »

Ja nie lubię dzieci bo nienawidzę tego zw robią w koło siebie hałas, zamieszanie i trzeba się do nich dostosować. Wkurza mnie jak dziecko wrzeszczy w samolocie a rodzice maja to gdzieś „bo przecież to tylko dziecko”, w najbliższej rodzinie mam dwójkę małych dzieci które widuje rzadko i mi nie przeszkadzają bo są nieabsorbujące i ciche a na rodzinnych imprezach kto inny się nimi zajmuje, ale nie pozwoliłabym np nikomu żeby mi podrzucił swoje dziecko do opieki na pare godzin bo wole mieć w tym czasie relax albo nawet oglądać tv.
Nie chce poświęcać komuś non stop uwagi i się nim zajmowac dlatego mam 30 lat i swoich dzieci nie mam, nie wiem czy to się kiedyś zmieni czy mi się zachce.
Wiem wiecej
Dynas-tia

Post autor: Dynas-tia »

Przykro mi sie czyta ten wątek. Szkoda, ze dzieci sa tak postrzegane w naszym spoleczenstwie… a tak naprawde sa najbardziej dyskryminowaną i poszkodowaną grupą. Czy wyobrazacie sobie mowic o jakiejs innej grupie ludzi (chociazby innej narodowosci, orientacji) przesmiewczo „gówniaki”? A przeciez one naprawde nic nikomu nie zrobily, a jesli sa glosne i niegrzeczne to nie jest wina ich tylko Wychowania ich rodzicow.
Ja lubie dzieci ogolem (nie wszystkie oczywiscie) przez to jakie sa niewinne, lubie pokazywac mojemu dziecku swiat i widziec jak poznaje i zachwyca sie albo cieszy rzeczami na ktore ja nie zwracam w ogole uwagi. Daje mi duzo radosci i opprocz tego ze bywa czasami ciezko to rodzicielstwo dalo mi i mojemu mezowi glownie duzo radosci, smiechu, ciepla itd.

A co do placzu w miejscach publicznych… uwierzcie czasami rodzic naprawde robi wszystko zeby dziecko nie plakalo ale sie nie da. Niemowle moze byc nakarmione, przewiniete itd ale moze je bolec brzuszek i placze. A wiekszy Maluch czasami nie potrafi ogarnac swoich emocji bo dopiero sie rozwija i poznaje takie emocje jak „zlosc”… i naprawde rodzice staraja sie jak mogą go uspokoic i nie przeszkadzac innym dookola, ale czasami jest to trudne :(
Dynas-tia

Post autor: Dynas-tia »

Krokusek pisze: wt paź 11, 2022 1:21 pm
A czy w takich sytuacjach ten rodzic nie może uszanować faktu, że innym to przeszkadza i wydukać choćby przepraszam? Nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie przeszkadza nam tutaj normalne zachowanie dzieci, ale wkurza ich gloryfikacja.
Oczywiscie, ze tak jest i zgadzam sie, ale nie powiedzialabym, ze to norma, raczej mniejszosc, a w tym watku raczej sie przewija ze to dzisiaj norma u rodzicow i dzieci. Ale to juz kwestia perspektywy.
Awatar użytkownika
atat
TłinkiBoss
Posty: 3253
Rejestracja: ndz lut 14, 2021 10:14 pm

Post autor: atat »

Dynas-tia pisze: wt paź 11, 2022 12:31 pm Przykro mi sie czyta ten wątek. Szkoda, ze dzieci sa tak postrzegane w naszym spoleczenstwie… a tak naprawde sa najbardziej dyskryminowaną i poszkodowaną grupą. Czy wyobrazacie sobie mowic o jakiejs innej grupie ludzi (chociazby innej narodowosci, orientacji) przesmiewczo „gówniaki”?
Hmm
madki, janusze, karyny, grażyny, sebixy, boomerzy, katole, kibole, prawaki, lewaki, klechy, pisowcy, beneficjencji 500+, zgredy? :P
Dynas-tia pisze: wt paź 11, 2022 12:31 pm A co do placzu w miejscach publicznych… uwierzcie czasami rodzic naprawde robi wszystko zeby dziecko nie plakalo ale sie nie da.
Ja się denerwuję, gdy dzieci przeszkadzają swoim zachowaniem w przestrzeni publicznej - no po prostu, jak ktokolwiek (dorosły czy dziecko) jest głośny, brudzi ci ubranie lub niszczy coś, to się denerwujesz. Ale jeśli rodzic podejmuje próbę opanowania sytuacji, to do zdenerwowania dochodzi wyrozumiałość. No tak wygląda świat, że dziecko jeszcze zachowuje się w ten sposób.
Krokusek pisze: wt paź 11, 2022 1:21 pm A co z choćby kawałami i stereotypami o blondynkach? Co one komu zrobiły?
Moim zdaniem najbardziej poszkodowanymi i dyskryminowanymi grupami są osoby niepełnosprawne i starsze.
Obrazek
Awatar użytkownika
luksusowa_pomidorowa
Currently:Greece
Posty: 1263
Rejestracja: ndz maja 16, 2021 12:50 pm

Post autor: luksusowa_pomidorowa »

Myślałam trochę nad tym pytaniem i chyba głównym czynnikiem sprawiającym, że nie lubię dzieci są ich rodzice. Wiele osób uważa posiadanie dzieci za największe osiągnięcie w życiu albo sprawia takie wrażenie. Mimo że to ich dzieci, niejednokrotnie wymagają aby inni się do tych dzieci dostosowali. Sama np. nie zwrócę uwagi, zwłaszcza w gronie rodzinnym, bo zepsuje to atmosferę. Wielu rodziców nie potrafi mówić prawie o niczym innym, jak o dzieciach. Wielokrotne pytania do dziecka typu; a zjesz to, a zjesz tamto, a może tamto? Nie jest Ci za ciepło, nie jest Ci za zimno? Chce Ci się pić? Nie, to się i tak napij itp.

Albo zwracanie uwagi dziecku na złe zachowanie, że np. biega, krzyczy, ale w ogóle bez żadnych emocji, żeby odhaczyć że się zareagowało, a dziecko i tak robi swoje i ma to w dupie. Rozmowa z rodzicem często wygląda tak, że nie da się normalnie porozmawiać, bo co chwilę jest to przerywane przez dzieci albo przez rodzica zwracającego się do dziecka. Mam wrażenie, że dzieci są często tak atencyjne, bo ich rodzice sami do tego doprowadzają.
Poza tym im jestem starsza, tym bardziej nie lubię po prostu towarzystwa dzieci. Nie chce mi się gimnastykować aby je zająć, jak w tym czasie mogę porozmawiać z dorosłym o tym co mnie interesuje. Trochę też rozróżniam wiek dzieci w tym wszystkim. Kiedyś byłam instruktorką harcerską przez lata, ale to były dzieciaki od 4 klasy wzwyż - dało już się już im coś wyjaśnić, obgadać i te starsze dzieci już autentycznie lubiłam. Jednak nie wróciłabym do tego, żeby aktualnie poświęcać na obce dzieciaki swój czas za darmo, jeszcze pod ryzykiem odpowiedzialności karnej, jak coś im się stanie.

Nie chcę mieć dzieci bo tego nie czuję, szkoda byłoby mi kasy i czasu oraz uważam, że świat zmierza w bardzo złym kierunku. Na świecie jest niepewnie ze względu na nieuchronną katastrofę klimatyczną i politykę. Moim zdaniem sprowadzanie dziecka na świat, który zapowiada się coraz mniej kolorowo jest egoistyczne. Tylko proszę, żeby to ostatnie zdanie nie było potraktowane jako atak, to moja opinia.

Ogólnie jednak wierzę, że posiadanie dziecka ( jak to brzydko brzmi - posiadanie) może sprawiać wiele radości i dawać duże pokłady miłości. Wkurzają mnie jednak stereotypowe madki: "ze swoim to inaczej", "jak urodzisz, to zrozumiesz", "bez dziecka życie jest niekompletne". Tak jakby to był jakiś wyznacznik spełnionego życia.
Olfic
Currently: planning drama
Posty: 1839
Rejestracja: pn sty 11, 2021 7:44 pm

Post autor: Olfic »

luksusowa_pomidorowa pisze: wt paź 11, 2022 2:57 pm Myślałam trochę nad tym pytaniem i chyba głównym czynnikiem sprawiającym, że nie lubię dzieci są ich rodzice. Wiele osób uważa posiadanie dzieci za największe osiągnięcie w życiu albo sprawia takie wrażenie. Mimo że to ich dzieci, niejednokrotnie wymagają aby inni się do tych dzieci dostosowali. Sama np. nie zwrócę uwagi, zwłaszcza w gronie rodzinnym, bo zepsuje to atmosferę. Wielu rodziców nie potrafi mówić prawie o niczym innym, jak o dzieciach. Wielokrotne pytania do dziecka typu; a zjesz to, a zjesz tamto, a może tamto? Nie jest Ci za ciepło, nie jest Ci za zimno? Chce Ci się pić? Nie, to się i tak napij itp.

Albo zwracanie uwagi dziecku na złe zachowanie, że np. biega, krzyczy, ale w ogóle bez żadnych emocji, żeby odhaczyć że się zareagowało, a dziecko i tak robi swoje i ma to w dupie. Rozmowa z rodzicem często wygląda tak, że nie da się normalnie porozmawiać, bo co chwilę jest to przerywane przez dzieci albo przez rodzica zwracającego się do dziecka. Mam wrażenie, że dzieci są często tak atencyjne, bo ich rodzice sami do tego doprowadzają.
Poza tym im jestem starsza, tym bardziej nie lubię po prostu towarzystwa dzieci. Nie chce mi się gimnastykować aby je zająć, jak w tym czasie mogę porozmawiać z dorosłym o tym co mnie interesuje. Trochę też rozróżniam wiek dzieci w tym wszystkim. Kiedyś byłam instruktorką harcerską przez lata, ale to były dzieciaki od 4 klasy wzwyż - dało już się już im coś wyjaśnić, obgadać i te starsze dzieci już autentycznie lubiłam. Jednak nie wróciłabym do tego, żeby aktualnie poświęcać na obce dzieciaki swój czas za darmo, jeszcze pod ryzykiem odpowiedzialności karnej, jak coś im się stanie.

Nie chcę mieć dzieci bo tego nie czuję, szkoda byłoby mi kasy i czasu oraz uważam, że świat zmierza w bardzo złym kierunku. Na świecie jest niepewnie ze względu na nieuchronną katastrofę klimatyczną i politykę. Moim zdaniem sprowadzanie dziecka na świat, który zapowiada się coraz mniej kolorowo jest egoistyczne. Tylko proszę, żeby to ostatnie zdanie nie było potraktowane jako atak, to moja opinia.

Ogólnie jednak wierzę, że posiadanie dziecka ( jak to brzydko brzmi - posiadanie) może sprawiać wiele radości i dawać duże pokłady miłości. Wkurzają mnie jednak stereotypowe madki: "ze swoim to inaczej", "jak urodzisz, to zrozumiesz", "bez dziecka życie jest niekompletne". Tak jakby to był jakiś wyznacznik spełnionego życia.
Tez dzisiaj o tym myslalam i zgadzam się w 100%.
Moja przyjaciolka jest o zgrozo nauczycielka w przedszkolu, te historie które opowiada to włos się jeży na głowie, zawsze jej mówię ze na jej miejscu rozszarpalabym te bachory.
Rodzice przyprowadzają dziecko do przedszkola z zielonymi gilami do pasa i po cichu w szatni dają syrop i potem robią z niej idiotkę i mówią ze dziecko ma alergie
Albo dziecko które jest agresywne bije inne dzieci potrafiło uderzyć nawet ją a rodzice „nie to niemożliwe ON JEST W DOMU GRZECZNY”
Albo bachor ktory specjalnie sika na podłogę w łazience bo tak jest śmieszniej zamiast do toalety

Dzieci są różne, są trochę bardziej mądre, ale większość w tych czasach jest po prostu głupia tępa i złe wychowana
Wiem wiecej
Awatar użytkownika
atat
TłinkiBoss
Posty: 3253
Rejestracja: ndz lut 14, 2021 10:14 pm

Post autor: atat »

Kokardeczka
Bransoletka50k
Posty: 559
Rejestracja: sob maja 22, 2021 4:19 pm

Post autor: Kokardeczka »

luksusowa_pomidorowa pisze: wt paź 11, 2022 2:57 pm Myślałam trochę nad tym pytaniem i chyba głównym czynnikiem sprawiającym, że nie lubię dzieci są ich rodzice. Wiele osób uważa posiadanie dzieci za największe osiągnięcie w życiu albo sprawia takie wrażenie. Mimo że to ich dzieci, niejednokrotnie wymagają aby inni się do tych dzieci dostosowali. Sama np. nie zwrócę uwagi, zwłaszcza w gronie rodzinnym, bo zepsuje to atmosferę. Wielu rodziców nie potrafi mówić prawie o niczym innym, jak o dzieciach. Wielokrotne pytania do dziecka typu; a zjesz to, a zjesz tamto, a może tamto? Nie jest Ci za ciepło, nie jest Ci za zimno? Chce Ci się pić? Nie, to się i tak napij itp.

Albo zwracanie uwagi dziecku na złe zachowanie, że np. biega, krzyczy, ale w ogóle bez żadnych emocji, żeby odhaczyć że się zareagowało, a dziecko i tak robi swoje i ma to w dupie. Rozmowa z rodzicem często wygląda tak, że nie da się normalnie porozmawiać, bo co chwilę jest to przerywane przez dzieci albo przez rodzica zwracającego się do dziecka. Mam wrażenie, że dzieci są często tak atencyjne, bo ich rodzice sami do tego doprowadzają.
Poza tym im jestem starsza, tym bardziej nie lubię po prostu towarzystwa dzieci. Nie chce mi się gimnastykować aby je zająć, jak w tym czasie mogę porozmawiać z dorosłym o tym co mnie interesuje. Trochę też rozróżniam wiek dzieci w tym wszystkim. Kiedyś byłam instruktorką harcerską przez lata, ale to były dzieciaki od 4 klasy wzwyż - dało już się już im coś wyjaśnić, obgadać i te starsze dzieci już autentycznie lubiłam. Jednak nie wróciłabym do tego, żeby aktualnie poświęcać na obce dzieciaki swój czas za darmo, jeszcze pod ryzykiem odpowiedzialności karnej, jak coś im się stanie.

Nie chcę mieć dzieci bo tego nie czuję, szkoda byłoby mi kasy i czasu oraz uważam, że świat zmierza w bardzo złym kierunku. Na świecie jest niepewnie ze względu na nieuchronną katastrofę klimatyczną i politykę. Moim zdaniem sprowadzanie dziecka na świat, który zapowiada się coraz mniej kolorowo jest egoistyczne. Tylko proszę, żeby to ostatnie zdanie nie było potraktowane jako atak, to moja opinia.

Ogólnie jednak wierzę, że posiadanie dziecka ( jak to brzydko brzmi - posiadanie) może sprawiać wiele radości i dawać duże pokłady miłości. Wkurzają mnie jednak stereotypowe madki: "ze swoim to inaczej", "jak urodzisz, to zrozumiesz", "bez dziecka życie jest niekompletne". Tak jakby to był jakiś wyznacznik spełnionego życia.
Totalnie w punkt! Ja nie potrafie rozmawiac z innymi rodzicami, bo mnie ich dzieci nie interesuja. Sama tez nie opowiadam duzo o moim dziecku, poniewaz szanuje jego prywatnosc i nie obgaduje ludzi. Pamietam jak moja mama opowiadala kolezankom o mojej pierwszej miesiaczce czy porazce na konkursie recytatorskim, gdy siedzialam tuz obok niej. Moja prywatnosc zostala w ten sposob naruszona.
Tez mysle o dzieciach jak o osobach, z ktorymi nie mam tematow do rozmow, przez co nie czuje potrzeby interakcji.
A co do sytuacji na swiecie - tez sie zgadzam! Boje sie zdecydowac na drugie dziecko, bo nie jestem pewna czy bede w stanie zapewnic mu dobre zycie. Codziennie mysle o tym, ze mojej corce moze sie cos stac. A zdjecia czy informacje o ofiarach wojny strasznie mi ryja mozg i jedyne o czym mysle, to ''to mogloby byc twoje dziecko, gdyby urodzilo sie w zlym miejscu, w zlym czasie''. Mysle o tym non stop i czuje strach i bol.
Olfic
Currently: planning drama
Posty: 1839
Rejestracja: pn sty 11, 2021 7:44 pm

Post autor: Olfic »

To jest właśnie to.
Rodzisz dziecko i nagle stajesz się jego niewolnikiem i nic innego się już nie liczy
Wiem wiecej
Awatar użytkownika
atat
TłinkiBoss
Posty: 3253
Rejestracja: ndz lut 14, 2021 10:14 pm

Post autor: atat »

Jeszcze dodam, dlaczego nie lubię RODZICÓW:

Obrazek

Komentarz trafny: "trzy pierwsze punkty to obowiązki, za których skrajne niedopełnienie służby zabierają dziecko a punkt czwarty to kłamstwo. Większość rodziców w Polsce nie wychowuje swoich dzieci ani w formie przykładu jak się zachowywać ani w formie stymulujących rozmów."
Olfic
Currently: planning drama
Posty: 1839
Rejestracja: pn sty 11, 2021 7:44 pm

Post autor: Olfic »

atat pisze: śr paź 12, 2022 4:10 pm Jeszcze dodam, dlaczego nie lubię RODZICÓW:

Obrazek

Komentarz trafny: "trzy pierwsze punkty to obowiązki, za których skrajne niedopełnienie służby zabierają dziecko a punkt czwarty to kłamstwo. Większość rodziców w Polsce nie wychowuje swoich dzieci ani w formie przykładu jak się zachowywać ani w formie stymulujących rozmów."
Odnośnie tego wychowania i stymulujących rozmów-
Ta przyjaciolka która pracuje w przedszkolu opowiadała wiele historii, ale często narzeka na dzieci które są pierwsze odstawiane do przedszkola a zabierane ostatnie, rodzic spóźniony, do 17 czynne przedszkole a tu przyłazi matka (która pracuje na home office) o 17:30 i narzeka dlaczego przedszkole czynne tak krotko i czy da się do 18 albo w weekendy.
I te dzieci tam sobie gniją w tym przedszkolu a jak ona je potem pyta co robiły w domu to jadły frytki oglądały bajkę i spac, w weekend podrzucone do dziadków i tak jakoś leci
Dla mnie tacy rodzice nie powinni mieć dzieci bo zwyczajnie nie chcą się nimi zajmowac
Wiem wiecej
Olfic
Currently: planning drama
Posty: 1839
Rejestracja: pn sty 11, 2021 7:44 pm

Post autor: Olfic »

A i jeszcze mi się przypomniało jak opowiadała ze w przedszkolu ma córkę jakiejś bizneswoman i ta dziewczynka się pytała co to jest ja ta moja Bff przedszkolanka jadła Banana, bo w domu to tylko gotowe odgrzewane Dania i ona banana nigdy nie jadła nawet
Wiem wiecej
Marta55555

Post autor: Marta55555 »

Nie mogę powiedzieć, że nie lubię dzieci, ale boję się je posiadać.
Bardo podziwiam rodziców, którzy dobrze wykonali swój obowiazek rodzicielski i doprowadzili w mądry, odpowiedzialny dziecko do pełnoletniości.

Mnie przeraża myśl, jak wielkie to jest poświęcenie. Około 20 lat bycia "niewolnikiem" rodzicielstwa, 20 lat odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale tez innych. 20 lat życia swoimi problemami + rozwiazywanie tysiecy problemów dzieci. Ogromne poswiecenie, by zapewnic dobry byt finansowy kilku osobom, by zapewnić opiekę psychiczną, fizyczną, emocjonalną, rozwój, dobre odżywianie, opiekę medyczną, itd itd sobie i innym istotom. Każdy dzień rodzica jest naznaczony ogromem obowiazków. Nie można sobie z dnia na dzień mieć kaprysu w stylu: hmm chyba się spakuję i lecę na miesiąc na improwizowane wakacje. nie można sobie wyjsc kiedy się chce z domu, zmienić ot tak miasta czy kraju albo poluzować pewnych zasad moralnych. Wszystkie nasze decyzje są mocno naznaczone tym, aby dzieci miały jakąś stabilność.
Naprawdę bardzo podziwiam tych solidnych rodziców, którzy zapewniają dobre warunki dziecku, bo to jest gigantyczna praca i poswiecenie.
Kiedys się pewnie zdecyduję na dzieciaki, bo chcę je mieć, ale na samą mysl chocby o setkach zarwanych nocy czy krzykach, pretensjach nastolatków jest mi słabo.
Możliwe, że u niektórych " nie lubię dzieci" to tak naprawdę " boję się dzieci, bo posiadanie ich to giga praca"
Takata
Currently:Dominicana
Posty: 1730
Rejestracja: śr cze 09, 2021 9:27 pm

Post autor: Takata »

Krokusek pisze: wt paź 11, 2022 3:47 pm Mnie wkurza też fakt, że wiele ludzi nie może pojąć jak można nie lubić dzieci, nie chcieć do nich zagadywać itp. i ich posiadać.
To chyba o to chodzi, że dziwne i niezrozumiałe jest nielubienie całej grupy społecznej "bo tak", to tak jakbyś powiedziała, że nie lubisz wszystkich kierowców autobusów bo 5/10 było dla Ciebie niemiłych:)

Jakby osoby które mówią, że nie lubią dzieci, mówiłyna przyklad "nie lubię dzieci wrzeszczących i rzucających zabawkami" to chyba nie byłoby tematu😅
MSaw
Skarpeta Rakieta
Posty: 76
Rejestracja: czw wrz 30, 2021 6:20 pm

Post autor: MSaw »

Krokusek pisze: wt paź 04, 2022 3:30 pm Jeśli chcesz, to oczywiście możesz odezwać się na priv, chętnie porozmawiam na ten temat :)


Skoro już założyłam ten temat, to może i ja się wypowiem :) Nie przepadam za dziećmi od wczesnego dzieciństwa. Mam dwóch kuzynów - jeden młodszy ode mnie o 2 lata, drugi o 10. Mieszkali wtedy na przeciwko mnie. O ile ten starszy nie był dla mnie aż tak uciążliwy, tak młodszy już bardzo, a raczej jego rodzice. Wkurzało mnie, że ciotka codziennie przychodziła do nas razem z młodszym w wózku, wtedy trzeba było zachowywać absolutnie ciszę. Nie wolno było się bawić, czy rozmawiać inaczej, niż bardzo cicho. Wraz z tym, jak rósł sytuacja robiła się jeszcze bardziej wkurzająca. Wszystko, co miało się w rękach natychmiast chciał i trzeba było oddawać, bo "niunio będzie płakał". Nie ważne, że niszczył mi i kuzynowi zabawki. Był przyprowadzany do mnie, żeby pograć na komputerze, gdzie tego komputera kompletnie nie szanował tak, jak i wszystkiego innego. Na hasło "nie mam gier na komputerze" słyszałam "to ściągnij". Musiałam chować wszystkie słodycze, bo co znalazł było z miejsca jego. Ciotka potrafiła przyjść z nim do nas przed 8 rano w weekend. Młody wrzeszczał i włączał na cały regulator bajki, gdy my chcieliśmy się wyspać. Z tymi bajkami też był horror, bo mieliśmy kablówkę i przyłaził oglądać całymi dniami bajki. Gdy ktoś próbował chociaż zasygnalizować, że chciałby przez chwilę pooglądać własny tv, był od razu dziki wrzask. Zamówienie sobie przeze mnie i moich rodziców pizzy skutkowało tym, że natychmiast u nas byli i trzeba było ich częstować, natomiast nie działało to w drugą stronę. Na wszelkie wyjazdy moje z rodzicami też oczywiście musieli być zabierani, tak jak wyżej w drugą stronę to nie działało. Starszy do nauki był kompletnym głąbem, a ja na moje szczęście i nieszczęście w jednym miałam bardzo dobre wyniki w nauce, więc ciotka wymyśliła sobie, że będę mu pomagać w lekcjach i nawet udało jej się do tego nakłonić babcię. Podchodził do tego bardzo bezczelnie, wręcz śmiał się głupio, gdy próbowałam mu cokolwiek wytłumaczyć. Kończyło się tak, że on sobie grał na komputerze, a mnie babcia męczyła, żebym odrabiała za niego lekcje, bo przecież to wstyd, że nie przejdzie do następnej klasy... Gdy przychodziły święta ciotka wymagała super prezentów dla swoich synów, oczywiście pięknie zapakowanych w papier, kokardy i torebki, natomiast ja dostawałam jakieś g...o z chińczyka zapakowane w reklamówkę pokroju piżamy za dużej na mnie o 4 rozmiary. Gdy tylko moi rodzice próbowali reagować na to wszystko od razu były fochy i "interwencja" babci, że oni są młodsi i trzeba się starać, żeby ciotka nie odeszła od wujka 🤷‍♀️🤦‍♀️

Podziwiam każdego, kto przeczytał mój monolog, ale ulało mi się niczym jednej z sisterek xd. W każdym razie tak bardzo zaleźli mi wtedy za skórę, że do tej pory toleruję dzieci jedynie w małych ilościach.
Jejku! Przykro mi że musiałaś to przeżywać :(
Cynicznym i nihilistycznym okiem lek. Patologa :covid:
Ava Adore
BlondDoczep
Posty: 126
Rejestracja: wt lis 01, 2022 4:59 pm

Post autor: Ava Adore »

Ja nie nie lubie dzieci. Po prostu moja matka całe życie miała pretensje, ze ma dzieci i ze musi ze mną siedzieć w domu, dlatego ja dziś nie jestem przekonana, ze dzieci to jakieś błogosławieństwo i każdy musi je mieć
MSaw
Skarpeta Rakieta
Posty: 76
Rejestracja: czw wrz 30, 2021 6:20 pm

Post autor: MSaw »

Drodzy! Ja nie lubię dzieci od… dziecka. Moja wrażliwość tez nie obejmuje ich (nie wzruszają mnie też ich smutne historie). Nigdy też nie wsparłam żadnej zbiórki na ich rzecz. W miejscach publicznych unikam jak ognia, bo ich płacz lub krzyki powodują u mnie niemal fizyczny ból. Nad wyglądem tez się nie rozczulam. Po prostu nie… Nie mam też też instynktu macierzyńskiego. Za to kocham zwierzęta, oprócz psów małych ras, które są zazwyczaj rozszczekane czego nie znoszę. Jestem to anonimowa, więc darujcie sobie ocenianie- piszę szczerze, a chyba o szczere wypowiedzi w tym poście chodzi prawda? Pozdrawiam!
Cynicznym i nihilistycznym okiem lek. Patologa :covid: